Prolog

3.2K 130 85
                                    

Tony Stark, mentor Petera, playboy, filantrop i miliarder. Marzenie - spotkać go.
Powoli zszedł na dół tak, by nie obudzić swojego opiekuna Pana Philipa. Ciocia May zginęła w pożarze rok temu, a on trafił do sierocińca. Gdzie po pewnym czasie zostal adoptowany przez czterdziestolatka.

Wspomnienia

Był koniec czerwca, a Peter siedział na jednym z ulubionych wieżowców. Nagle jego pajęczy dreszczyk powiadomił go o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Poleciał w stronę Queens i zobaczył unoszący się dym, wiec szybko pofrunął w tamta stronę. Wleciał do budynku i uratował ludzi, jednak jego uwagę przykuła jeszcze jedna osoba leżąca pod zawalonym dachem. Nie zważając na nic podniósł ja i wyniósł z budynku.
- Ciociu?!
- Peter pamiętaj o mnie, zawsze cię kochałam...
- Nie zostawiaj mnie ! Proszę... ciociu?... nie! proszę ...

Teraźniejszość

- Peter ?! Peter ?!
Chłopak od kilku minut stał wpatrując się w ścianę.
- Nie ma tak łatwo! Za takie zachowanie czeka cię kara i glodowka do końca tygodnia.
Mężczyzna chwycił nastolatka i zaciągnął do piwnicy. Rzucił nim o ścianę i podszedł, a następnie kopnął w brzuch.

W szczękę, bo byl słaby.
W brzuch, bo nikt go nie kochał.
W brzuch, bo jego rodzice go zostawili.

Peter mógłby wymienić tak godzinami. Po kilku godzinach czterdziestolatek zaprzestał i podniósł chłopaka do pionu, i kazał mu iść do szkoły. Po drodze chłopak ,, Niechcący " wpadł na jakiegoś mężczyznę i wyjął mu portfel z kieszeni.

Kilka ulic dalej nastolatek przystanął i otworzył zdobycz. W środku było ponad kilka stów dolarów. Zgarnął kilka monet i zamknął. Jednak ze środka wypadł jeszcze dowód osobisty Anthony... Edw...Edward Stark?! Okradł najbogatszego mieszkańca Nowego Yorku. Załamany ruszył w stronę szkoły i udał się w stronę sali z fizyki. Na przerwie odkładając rzeczy do szafki usłyszał znajomy głos :
- I jak tam Penis Parker ?! Chyba masz jakiś za dobry humor! Chodź to ci go poprawie.
Peter już chciał odejść ale silna ręka złapała go za kaptur i zaciągnęła do łazienki. Flash rzucił plecakiem czternastolatka na bok i sam podszedł do dzieciaka, który leżał na podłodze. Podniósł jego głowę i cisnął do toalety i zaczął podduszac. Po chwili wyszedł zostawiajac tam chłopca. Kiedy Peter się ocknął było już po 17. Zgarnął rzeczy i wyszedł za szkołę. Przebrał się w strój i poleciał na patrol. Po kilku godzinach zatrzymał się na ulubionym wieżowcu.

Ironman który od kilku chwil latał nad miastem patrolując teren. Na wieżowcu dostrzegł sylwetkę Spidermana. Podleciał bliżej i wylądował, a następnie wyszedł ze swojej zbroi i podszedł do chłopca. Peterowi przypomniał się portfel wiec wyjął go z plecaka i podszedł do filantropa, a następnie wręczył mu go. Ten zdziwiony przyjął rzecz i wyjął ze środka 10 dolarów i wręczył mu.
- Nie mogę to za dużo?!
- Masz... Mogę wiedzieć ile masz lat?
- Czternaście... cholera, powiedziałem to na głos ?! Chociaż to może mi wystarczy na miesiąc. Wsumie jak się postaram to może na dwa.
- Wszyztko Ok?
- Tak tak panie Stark... wszystko Ok? Co nie ? Wszystko jest ok?!
Chłopak upadł i zaczął się kołysać da boki. Miliarderze chwile zajęło uspokojenie chłopca. Jednak po chwili dostał wiadomość. Przeczytał wiadomość :
Wracaj do domu szczylu. Gdzie ty się po nocach włuczysz?! Czeka cię kara. Jeśli mam dobry humor to Głodówka potrwa tylko dwa tygodnie!
Iron man pochylił się nad chłopcem i przytulił. Ten wzdrygnął się na jego dotyk i zaczął trząść.
- Spokojnie... wdech i wydech.
- Niech pan mnie nie bije. Zrobię wszystko! Tylko niech pan mnie nie bije! Przepraszam...
- Nie mam zamiaru cię uderzyć. Chłopcze ?... Coś się dzieje? Pomoc ci ?
- Nie... nic się nie dzieje.- mówiąc to Peter skoczył z budynku. Leciał w stronę ziemi z zawrotna prędkością i w ostatniej chwili złapał się budynku i poleciał w stronę Queens.

Straciłeś swoją szansę. Irondad and spiderson Where stories live. Discover now