Rozdział 45 - "L, czy wiedziałeś, że..."

218 20 108
                                    

Rozdział 45 - "L, czy wiedziałeś, że..."

15 września 2029 roku, Chicago

- Przepraszam! - krzyknęła dziewczyna, rękami próbując się bronić przed kolejnym uderzeniem. - Już nigdy nic takiego nie powiem! Przepraszam! Przepraszam!

- Mówiłam, że masz nie lać jej po twarzy - powiedziała kobieta, całkowicie głucha na wrzaski własnego dziecka. Z zupełnym spokojem obserwowała, jak jej mąż bierze córkę za kołnierz koszuli niczym szmacianą lalkę. - Będzie miała sinika na twarzy, a ja nie zamierzam się tłumaczyć wychowawcy, skąd go ma.

- Masz szczęście - syknął wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna po czterdziestce, ciskając o podłogę dziewczynę.

Hange oddychała bardzo szybko, starając się uspokoić, jednak skończyło się na tym, że wybuchła głośnym płaczem.

- Czego ryczysz? - zapytała jej matka, patrząc na nią z nienawiścią w oczach. - Jesteś sama sobie winna, zasłużyłaś na to.

- Ale ja tylko chciałam zaproponować, na jakie studia chcę iść - powiedziała w myślach Hange, ocierając rękawem koszuli łzy z policzków. - Ja chcę się tylko uczyć, co takiego złego było w moich słowach?

- Myślisz, że będę marnować na ciebie pieniądze na twoją chwilową zachciankę? Bóg mnie jeszcze nie opuścił - powiedziała Charlotte, a po chwili prychnęła. - Ty i studia? Z twoim inteligentem równym zeru? Nie rozśmieszaj mnie - stukot jej obcasów przyprawiał Hange o kolejny ładunek strachu, jakby miało zaraz paść kolejne uderzenie. - Powinnaś nam dziękować, zapewnimy ci wygodne życie, nie będziesz musiała się wysilać, darmozjadzie jeden - po tych słowach zaklaskała parę razy w dłonie, a po chwili przyszła do niej androidka. - Zajmij się nią.

Parę sekund później Hange poczuła, jak ktoś kładzie dłonie na jej plecach. Odważyła się podnieść głowę i zobaczyła androidkę z włosami niczym słońce, bladą cerą i jasnoniebieskimi oczami. Na widok dziewczyny, na twarzy maszyny pojawiło się coś ludzkiego, coś na kształt współczucia, jednak po chwili znowu przybrała obojętność.

- Nie masz żadnych obrażeń wewnętrznych - poinformowała androidka. - Jednak za godzinę mogę pojawić się siniaki na brzuchu, plecach, nogach i rękach.

- Pomożesz jej wybrać jakieś ciuchy do szkoły, w których nie będzie to widoczne - powiedziała lekceważąco Charlotte.

- Oczywiście - przytaknęła androidka, pomagając dziewczynie wstać.

Kobieta wyszła z salonu, a za nią podążał stukot szpilek, których Hange tak bardzo nienawidziła.

- Dziękuję Christo - szepnęła dziewczyna, siadając na kanapie.

- Nie musisz mi dziękować, wykonuję tylko rozkazy - odparła obojętnie androidka. - Przyniosę ci tabletki przeciwbólowe, zapewne teraz ich najbardziej potrzebujesz.

Hange skinęła głową, patrząc, jak Christa oddalała się w stronę kuchni. Jej jedynymi sojusznikami w domu, były androidy, którymi od dziecka została otoczona. Rodziców przez cały czas nie było w domu, a jak już to traktowali ją jak worek treningowy, więc koniec końców maszyny cały czas się nią zajmowały. Dziewczynie nigdy to nie przeszkadzało, gdyż androidy były dla niej jedyną formą, która miała w sobie coś ludzkiego. Nawet jeśli było to nałożone przez program, to nadal mieli w sobie więcej empatii i zrozumienia niż jej właśni rodzice.

Nagle Hange poczuła, jak coś gwałtownie bierze ją za gardło. Z rosnącym przerażeniem spojrzała na matkę, która była zdenerwowana.

- Posłuchaj uważnie - syknęła Charlotte. - Właśnie przyjechała tutaj psiarnia, bo za głośno się darłaś i zapewne ktoś po nich zadzwonił. Masz zaprzeczać, że cokolwiek się tutaj wydarzyło, bo inaczej dostaniesz jeszcze gorsze lanie niż chwilę temu, zrozumiałaś?

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz