- Nic ci się nie stało? - człowiek zszedł ze mnie.

- Colt?! - wstałam gwałtownie.

- Uważaj na przyszłość i nie pchaj się pod pędzące samochody - warknął. Dla mnie działo się za dużo, łzy nie przestawały płynąć.

- Dziękuję - już chciałam znikać. Szłam przed siebie, lecz za mną krzyczał chłopak.

- Czyżby kuzynek powiedział prawdę? Jesteście śmieszni, nie płacz dziewczyno! To nie jest jakaś klątwa, to dar! - kręciłam głową i ponownie biegłam. Weszłam do domu, słyszałam głosy z salonu. Czyli byli już tutaj wszyscy.

- Cholera! - przeklęłam pod nosem i pędem puściłam się do mojego pokoju. Na moje nieszczęście zauważył mnie Thomas oraz Patrick. Zamknęłam drzwi tuż przed ich twarzami i przekręciłam klucz w zamku. Uderzyli w powłokę. Byłam teoretycznie bezpieczna, lecz nie czułam się tak.

- Daj nam to wytłumaczyć.

- Thomas tutaj nie ma, o czym mówić. Okłamywaliście mnie wszyscy, uważałam ciebie za brata. Wywinęliście mi taki numer. Myślę, że zaraz się obudzę, bo teraz jest trwa jakiś mój popieprzony sen - mówiłam i szlochałam równocześnie.

- Proszę cię, tylko nie płacz - wyszeptał Patrick w drzwi, o które się opierałam.

- Jakbyś się jeszcze tym przejmował.

- Joanne to nie tak...

- Chłopaki zostawcie nas samych - potem usłyszałam jak moi znajomi odchodzą, a ich miejsce zajmuje najprawdopodobniej mój kuzyn.

- Andrew wytłumaczysz mi co tu się dzieje?

- Zacznijmy od początku. Na świecie jest kilkanaście tysięcy wilkołaków. Alfy, bety i omegi tworzą hierarchię, która jest przestrzegana od tysiącleci. Na samym szczycie stoi Rada zajmująca się utrzymaniem porządku. Jestem jej członkiem. Ty też będziesz, jak zasłużysz na ich szacunek. Mamy to w genach - my mamy? -Nasi rodzice są betami, dlatego jest to dziwne, że my jesteśmy alfami. Bety po urodzeniu dzieci tracą swoje wilcze umiejętności. Natomiast alfy nie.

- Ile jest alf kobiet ?

- Tylko kilka, jesteście potężne, gdy urodzicie potomka innemu przywódcy, młode staje się niesamowicie szybkie i silne - czyli jestem potworem. - Rodzice Patricka są alfami, będzie idealnym wojownikiem, ale jeszcze nie umie swoich mocy uwolnić.

- Czemu wszyscy mnie chcą?

- Tak jak mówiłem, pragną wykorzystać cię jako maszynkę do robienia dzieci. Problem jest taki, że jesteś już przypisana do kogoś - wszytko brzmiało niczym z książki fantasy. 

- Przypisana?! Żartujesz sobie ze mnie - otworzyłam drzwi i siłą pociągnęłam Drew do środka. Przekręciłam klucz ponownie. - Nikt nie będzie mi mówił z kim mam sypiać.

- Jak zmienisz się w wilka, po pierwszej przemianie, która powinna nastąpić w twoje osiemnaste urodziny albo kilka dni później, to zrozumiesz ten pociąg do chłopaka.

- Powiedz mi chociaż, kto to jest? - bałam się przebywać w ich towarzystwie, ale skoro będę taka jak oni...

- Jedyną alfą, która może z tobą być jest twój znajomy.

- Patrick? - w sumie nie przeszkadzało mi to. Jest tylko jeden haczyk. Czemu wszyscy decydują za mnie!

- W jakim wieku się zmieniamy?

- Dziewczyny niezależnie alfy, czy bety mając osiemnastkę na karku. Chłopacy już trochę inaczej.

- Miejmy już to z głowy.

- Jo nie za dużo informacji na raz? - poczochrał mi włosy. Bez wahania przytuliłam się do niego, jakby to były stare czasy. Pokiwałam przecząco głową. - Alfy mężczyzn dojrzewają do wilczej postaci w wieku piętnastu lat, a podwładni dwa lata później.

- Czy wszyscy oprócz Patricka są tymi całymi betami?

- Tak mała - przytuliłam się do niego jeszcze mocniej. Może to był tylko jakiś głupi sen i niedługo się obudzę.

- Co z moimi rodzicami? Skoro oni o wszystkim wiedzą, to czemu nie ma ich tutaj i mi nie pomagają przyswoić nowych informacji.

- Jakby ci to powiedzieć. Oni są takimi wilczymi detektywami. Szukają osób, które są po stronie zła.

- Co masz na myśli mówiąc zła?

- Jedynym ich celem jest zabicie ludzi.

- Drew powiedz mi, że to im się nie uda - pogłaskał mnie o plecach.

- Nie grozi nam to. Chcesz coś jeszcze wiedzieć, a może na dzisiaj wystarczy?

- Jeszcze jedno ostatnie pytanie. Po co tutaj jesteś? - jego mięśnie się napiły i przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej.

- Muszę nauczyć cię walczyć, tropić oraz używać zmysłów.

- Skoro tak, to ja znając życie nie mam nic do gadania.

- Chodźmy do nich na dół - pokręciłam głową i odsunęłam się na drugi koniec pokoju.

- Boję się ich - wyszeptałam.

- Nic cie nie zrobią - wyciągnął dłoń w moją stronę.

~~ ANDREW ~~

Byłem zły, że moja mała księżniczka musiała to wszystko zobaczyć, ale tak było dla niej lepiej. Teraz nikt nie będzie miał tajemnic, a ja będę mógł zająć się moim związkiem. Zrzucę większość roboty na Patricka, w końcu muszą się bliżej poznać.

Siedziałem i trzymałem już jakiś czas Joanne w moich ramionach. Musi się zmierzyć z pozostałymi.

~~ PATRICK ~~

Czułem się w tym momencie okropnie. Musieliśmy się zmienić żeby ją chronić. Nie pozwolę skrzywdzić kruszynki, nawet za najwyższą cenę. Chciałem za nią biec, ale blondasek mnie zatrzymał. Siedziałem na dole z pozostałymi ponad dwadzieścia minut. Ile oni rozmawiają? Muszę ją zobaczyć.

- Powinieneś się uspokoić - jak Boby może dawać mi rady.

- Ona mnie teraz znienawidzi - mamrotałem pod nosem.

- Joanne jest mądra, przemyśli wszystko co się dzisiaj wydarzyło.

- Nie chcę stracić przyjaciółki - Sara wtuliła się w Natalie.

- Nikt tego nie chcę, nie dramatyzujmy i nie wymyślajmy dziwnych zakończeń. Nie ważne co się wydarzy musimy ją chronić oraz być blisko niej - Thomowi naprawdę na niej zależało, tak jak mi. Był mały problem i różnica między nami. Mną targały wilcze emocje, nad którymi tak cholernie ciężko jest zapanować. Dyskutowali najprawdopodobniej na temat, który poruszył mój przyjaciel, ale już nie tym się przejmowałem. W momencie kiedy na schodach stanęła Joanne, miałem ochotę zamknąć moją kruszynkę w ramionach. Nie mogłem tego zrobić. Ona się nas bała, a my czekaliśmy na jej reakcję.

Oczy ze Snów ✔Where stories live. Discover now