🥀11🥀

80 2 2
                                    

- Dostałaś zaproszenie? - zapytał zielonooki, gdy wrócił do domu

- Gdzie byłeś?

- Najpierw ty odpowiedz. - zażądał

- Tak, dostałam. Myślisz, że to naprawdę od niego?

- Nie mam pojęcia. A co do tego gdzie byłem. Gdy wyszedłem to widziałem wariatkę i poszedłem za nią.

- Która godzina?

- Zaraz dziewiętnasta. Mamy pół godziny. - odparł i usiadł obok niej - Boisz się?

- Trochę. - odpowiedziała i położyła głowę na jego ramieniu - Może już tam pójdziemy?

- Okej. - rzekł i wziął dziewczynę za rękę

Znaleźli się przed jakimś budynkiem. Spojrzeli po sobie i weszli do środka. Skierowali się do windy, Five nacisnął odpowiedni przycisk i weszli do środka. Drzwi windy już miały się zamykać, gdy w pewniej chwili ktoś je zatrzymał.

- Jest jeszcze miejsce? - zapytał Diego, a zielonooki odsunął się wraz z niebieskooką, by zrobić miejsce bratu

Po chwili było już całe rodzeństwo. Jechali spokojnie, gdy nagle poczuli nieprzyjemny zapach.

- Kurwa, co jest? - zapytała białowłosa, zakrywając nos

- Sory, to z nerwów. - powiedział Luther

Gdy wyszli z windy, odrazu zaczęli oddychać, by nabrać świeżego powietrza. Po chwili dostrzegli okrągły stół, więc poszli w tym kierunku. Każdy usiadł przy stole. Gdy ostatnia osoba usiadła na krześle, do pomieszczeniach wbił Reginald. Usiadł przy stole i otworzył swój czarny notes.

- Włamaliście się do mojego laboratorium, uwolniliście szympansa, wkręciliście się do meksykańskiego konsulatu, wielokrotnie na mnie nadaliście, ale także wielokrotnie mówiliście do mnie...

- Cześć tatku, jak tam? - przerwał mu Klaus, który dopiero co dosiadł do stołu

- Tato. - dokączył swój monolog i spojrzał na rodzeństwo - Więc kim jesteście?

- Jesteśmy twoimi dziećmi. - zaczął Five, a Reginald na niego spojrzał - Z przyszłości. Adoptowałeś nas w 1989 roku i przygotowałeś do walki z końcem świata. Nazwałeś nas Akademią Umbrella.

- Po co miałbym adoptować siedmioro...

- Ośmioro. Jedno z nas nie żyje. - przerwała mu Allison

- Siedmioro. Ja jestem jego biologiczną córką. - wypaliła w końcu Olivia, a wszyscy na nią spojrzeli - Co? Mówię prawdę. - rzekła zła

- Co mnie opetało, by adoptować siedmioro niewychowanych malfontentów i zostać ojcem? - zapytał zdziwiony, nadal patrząc na Olivię

- Mamy wyjątkowe zdolności. - powiedział Five

- Wyjątkowe. W jakim sensie? - spytał starzec

- Mamy super moce. - rzekł Luther

- Wybaczcie. Może jestem staromodny, ale chciałbym zobaczyć dowody. - zażądał - Pokażcie.

- Nagle wszyscy chcą dowodów. - rzekła cicho Allison, pijąc swój napój

- Nie jesteśmy zwierzętami cyrkowymi. Nie będziemy podbijać piłek nosem dla twojej rozrywki. - powiedział zły Luther i w tej samej chwili obok głowy siwowłosego przeleciał nóż

- Co tam piszesz? - zapytał latynos, gdy ojciec zaczął coś pisać w swoim notesie

- Jesteś podwójnym zerem, młodzieńcze. - powiedział do niego, a ten wstał z krzesła zdenerwowany

My little rose... / Five Hargreeves Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz