🎀 dziesięć 🎀

250 32 67
                                    


Antonina wróciła wieczorem do sypialni i przebrała się w nocne odzienie. Była pewna, że zastanie swojego męża śpiącego, jednak wcale tak nie było – delfin siedział na ich wielkim łożu i patrzył się w podłogę.

– Wasza Wysokość, dlaczego jeszcze nie śpisz? – spytała. Po ich ostatnim incydencie na balu poczuła się pewniej z przemawianiem do niego. I to chyba był błąd.

– ...bo moja małżonka zamiast zachowywać się jak królowej przystało, rozprawia z jakimiś amerykańskimi żołnierzami...nie może tu być tak, jak Pan Bóg nakazał...na tym dworze musi być burdel!

Chłopak uniósł głos, co było nieco niepasujące do jego osoby.

- A z kim mam mówić?! Z tobą!? Jesteś nudny jak flaki z olejem! Nigdy się nie odzywasz, a kiedy już raz to uczynisz, to po to, by nazwać mnie ladacznicą! By mnie oskarżyć o najgorsze rzeczy!

Nieco pożałował swoich słów, kiedy zobaczył, że Toinette siada na kanapie i chowa twarz w dłoniach.

Chyba ją zranił? Już sam nie wiedział, co o niej uważać. Czy była porządną żoną czy rozpustnicą. W końcu jego nauczyciel wciąż wyzywał ją od dziwek i mówił, by trzymał ją najdalej od siebie.

– Nie płacz, proszę... - odezwał się jednak, mimo swoich wątpliwości.

– Jak mam nie płakać!? Jak!? Zabrali mnie z mojego domu i przywieźli na dwór, gdzie wszyscy mnie nienawidzą i opowiadają o mnie najgorsze rzeczy! Mój własny mąż nie chce ze mną rozmawiać, chociaż obiecywał mi miłość i takie inne! I wszyscy mają do mnie pretensje, że nie urodziłam jeszcze następcy tronu, ale jak mam to zrobić sama, skoro ty nie chcesz? Nawet moja własna Maman ma do mnie żal...i co? Za niedługo odeślą mnie do Austrii i pójdę do klasztoru...i będę cały żywot wiodła w hańbie, ciemności i zamknięciu...ja tak bardzo tego nie chcę!

Czy powinien podchodzić do niej i nieśmiało położyć dłoń na jej ramieniu? Może nim manipulowała, jak wyrafinowana kochanka?

– Co tak drżysz? Brzydzisz się mnie?! Bo jestem brzydka, tak? Bo nie mam kształtów jak Madame du Barry!?

Ludwik zdziwił się. Choć lubił niewieście krągłości, nigdy nawet nie myślał o tym, że Toinette ich brak. Nigdy też nie pomyślał, że jest nieurodziwa. Ona naprawdę uważała się za brzydką? Ona? Przecież była śliczna.

– Nie, nie brzydzę się – wydusił jedynie z siebie.

– To dlaczego mnie nie chcesz?! Dlaczego mnie unikasz?! W Austrii opowiadali mi o tobie, że jesteś najwspanialszym księciem pod słońcem...codziennie patrzyłam na medalik z twoim portretem i przyciskałam go sobie do serduszka, nosiłam go na szyi...a potem tu przyjechałam i nawet nie chciałeś się do mnie odzywać!

Ludwik poczuł się egoistą. Przez niego i jego głupie lęki biedna delfina cierpiała tyle czasu i była tak nieszczęśliwa.

– Dlaczego? Coś zrobiłam? Coś powiedziałam nie tak? – zaczęła się uspokajać i nieco równiej oddychać.

Delfin przypomniał sobie, jak wesoło odrzekła, że pragnie być jak królewska metresa i również zadowalać jej dziadka. W głowie brzęczały mu słowa jego belfra, pewien głupi komentarz brata, Ludwika. To pewnie czasami zniechęcało go do niej, kiedy już miał ochotę uczynić coś w kierunku ich relacji.

– Teraz to już nieważne. – odparł jej. – Nie płacz, Madame. Obiecuję, że się poprawię. Przepraszam cię.

Nigdy nie myślał o niej w ten sposób; że jest jej ciężko z tymi wszystkimi plotkami oraz obelgami, że wyrwana z rodzinnego domu czuje się osamotniona, a przez jego zachowanie – odtrącana i niekochana. Mimo, że nie znali się dobrze, miał wrażenie, że mówi z dobrą przyjaciółką.

🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz