Eva

179 12 0
                                    

Pov. Mika

Obudził mnie dźwięk telefonu. Kto normalny dzwoni o tak wczesnej poże?
  - Mika wyłącz to! Bo zaraz pójdziesz na kanapę!- wydarła się zaspanym głosem dziewczyny.
  Odrzuciłem połączenie. Minęło kilka sekund, a urządzenie znów zaczęło wydawać ten irytujący dźwięk więc ponownie odrzuciłam. Zapamiętać. Wyciszaj telefon jak śpisz z Kenny bo jak ją się obudzi to jest potworem. Nastała chwila ciszy więc postanowiłem udać się spać. Objąłem dziewczynę i gdy zdążyłem zamknąć oczy znów usłyszałem tą piosenkę.
  - Mika. Daj. Mi. Ten. Telefon.- dziewczyna wyrwała się z mojego uścisku i wystawiła rękę patrząć rozwścieczonym wzrokiem- No daj, a nie się tak patrzysz!
  Nie pewnie podałem jej swój telefon i gdy już go miała w ręku zobaczyłem zdjęcie swojego przyjaciela. Langa możesz szykować sobie miejsce na cmentarzu. Dziewczyna odebrała i wzięła od razu na tryb głośno mówiący. Nabierała już powietrza by zacząć krzyczeć lecz Langa wyprzedził ją i zaczął pierwszy.
   - ZABIJĘ CIĘ OBIECUJĘ CI TO. UDUSZĘ WŁASNYMI RĘKAMI ZA TE ŻARTY. ZNIOSĘ WSZYSTKO, ALE NIE TO. PRZESADZIŁEŚ TO NIE JEST ZABAWNE W ŻADNYM STOPNIU IDIOTO. JESZCZE UKRYWASZ SIĘ NIE WIADOMO GDZIE BYM CIĘ NIE DOPADŁ.
   - Ty opierdalaj Mike, a nie mnie! Spać ludzią nie dajesz tylko wydzwaniasz! JAK CHCESZ GO ZABIĆ TO WEŹ GO SOBIE Z MOJEGO ŁÓŻKA.- zakończyła połączenie- Dziękuję wam bardzo, za to, że się wyspałam. Teraz już nie zasnę. Co mu zrobiłeś?
   - Nic.
   - Jak nic jak on chcę nas wszystkich zabić,a zwłaszcza ciebie?
   Aż potrzebowałem chwili by się zastanowić. Nie to raczej nie chodzi o szlugi, które z Olivierem wyrzuciliśmy z jego pokoju. Był za bardzo wnerwiony i przy tym przerażony.
   - Nie no tylko te papierosy wyrzuciliśmy z Olivierem, a tak to nic. Nie przypominam sobie. Nawet nie byłem u niego bo obraził się na cały świat bo nie mógł gdzieś tam pojechać.
   - No to pójdziemy później do niego i normalnie porozmawiamy. Trzeba go namówić by powiedział Rekiemu bo od kilku dni go okłamujemy. Co on planuje?
   - Nie mogę powiedzieć, dlatego ani słowa Kyanowi.

Pov. Langa

Nie spałem całą noc. Chyba problemy ze snem powróciły, a do tego dochodzi ból w klatce piersiowej. Jednak muszę wytrzymać bez leków bo wtedy zacznie się panika. Do innych czynników mojego złego samopoczucia dochodzi głód nikotynowy, którego nie mam czym zabić bo wczoraj wypaliłem ostatniego papierosa z paczki, której nie znalazł mój ojciec. Tak więc zirytowany siedzę na blacie kuchennym i czekam aż zagotuje się woda na napój bogów. Dla zabicia czasu przeglądam stronę główną Instagrama, na której nic nie przykóło mojej uwagi prócz zdjęć Rekiego z Kanady i relacji z S. No tak ta różnica czas. Przecież od kilku dni jest w swoim ojczystym kraju.  Teraz pomyslicie, że przecież zauważy, że wyswietliłem jego relacje z mojego konta. Leć nie bo karzystam z konta Miki. Wszystko przemyślałem. Z rozmyśleń wyrwała mnie wiadomość z nieznanego numeru, którą odczytałem na pasku powiadomień.

?????????:

Witaj. Jak się czujesz moja ukochana Evo?

Po przeczytaniu tej treści ogarnął mnie strach. Siedziałem bez ruchu w kuchni czując jedynie strach i łzy napływające do moich oczu. Nawet nie zaareagowałem na gwizd czajnika, który wydaję z siebie ten charakterystyczny dźwięk od jakiegoś czasu. Ucichł dopiero gdy mój rodziciel wszedł do pomieszczenia i go wyłączył.
   - Jak gotujesz wodę to ją wyłączaj zwłaszcza, że siedzisz parę metrów dalej.- spojrzał na mnie- Wszystko ok?
   Nie odpowiedziałem tylko od razu ruszyłem do drzwi. Chyba nigdy tak szybko się nie ubrałem. Nie będą sobie tak ze mnie żartować. Na za dużo Mika sobie pozwolił. Tak się przecież nie robi! Przywracają moją traumę. Spojrzałem na lustro i znów poczułem to obrzydzenie patrząc na siebie. Zdjąłem je ze ściany i postawiłem tyłem by nie musieć patrzyć na samego siebie.
   - Langa gdzie idziesz?- zjawił się mój ojciec w momencie gdy odstawiałem lustro.
   - Udusić Mike własnymi rękami niech pożałuje.
   Wyszedłem nie dając mu dokończyć i udałem się do garażu. Wiem, że jest śnieg oraz jest zimno lecz tak będzie szybciej. Wyciągnąłem z jednej z szafek zapasowe kluczyki razem z kaskiem, a po chwili siedziałem już na motorze i jechałem do mieszkania blondyna. Mimo wszystko nie jechałem też zbyt szybko bo jednak nie zamierzam wracać do szpitala.
   Po paru minutach bełem już przed odpowiednim blokiem. Zostawiłem pojazd i wszedłem do klatki schodowej. Mika ty walony idioto dlaczego mieszkasz na ostatnim piętrze? Jednak wnerwienie przewyższa moje lenistwo jak i stan zdrowia. Nawet jakbym miał się tam czołgać to tam wejdę. Nie pokona mnie żadne kolano czy ból w klatce piersiowej spowodowany odstawieniem leków przeciwbólowych. Rozpocząłem swoją podróż do tego konkretnego mieszkania. Wysiłek przyśpieszał mój oddech co powoduje jeszcze większy ból do, którego nie mogę się przyzwyczaić tak jak do tego w kolanie. Chęć dostania się na samą górę jak najszybciej wciąż się utrzymywała. Po ostatnim schodku skuliłem się z bólu automatycznie powoli kucając. Zapukałem do drzwi lecz ten nie otwierał przez najbliższe kilka minut, a nie zabrałem swojej pary kluczy. Oparłem się plecami o drzwi i zacząłem do niego wydzwaniać. Aż w końcu odebrał telefon.
   - ZABIJĘ CIĘ OBIECUJĘ CI TO. UDUSZĘ WŁASNYMI RĘKAMI ZA TE ŻARTY. ZNIOSĘ WSZYSTKO, ALE NIE TO. PRZESADZIŁEŚ TO NIE JEST ZABAWNE W ŻADNYM STOPNIU IDIOTO. JESZCZE UKRYWASZ SIĘ NIE WIADOMO GDZIE BYM CIĘ NIE DOPADŁ.
      - Ty opierdalaj Mike, a nie mnie! Spać ludzią nie dajesz tylko wydzwaniasz! JAK CHCESZ GO ZABIĆ TO WEŹ GO SOBIE Z MOJEGO ŁÓŻKA.- dziewczyna zakończyła połączenie.
      Postanowiłem się stąd ewakuować gdyby któryś z sąsiadów zaareagował na moje krzyki. Schodząc na dół zobaczyłem na półpiętrze postać siedząca na schodach, a gdy mnie zobaczyła wstała i odwróciła się w moją stronę.
      - Nikomu ani słowa Evo. Nie krzycz i najlepiej nic nie mów tylko po prostu wyjdź ze mną. Wsiądziemy do samochodu i razem pojedziemy do mojego Pana.
      W tym momencie zrozumiałem, że to nie są żarty bo Miki tu przecież nie ma. Zatłok informacji mnie przeraził do takiego stopnia, że nie byłem w stanie się ruszyć.
      Wiadomość, spotkanie sługi Adam, który ma mnie do niego zabrać. Boję się bardziej niż krwi! Czuję jak tracę grunt pod nogami, a obraz zanika. Przez chwilę słyszę jak ktoś powtarza "Evo" lecz po chwili to też ucichło.

Czerwone płatki śniegu 2  | Langa x Reki | Renga| Sk8 The InfinityWhere stories live. Discover now