Wybieraj, ja czy ona?

247 13 1
                                    

Pov. Langa

Nie wykorzystałem swojej szansy na zostanie w domu więc od ósmej rano siedzę na trybunach na sali gimnastycznej w swojej szkole. Dochodzi godzina dziewiąta więc zostały jeszcze dwie godziny wf, który ma właśnie moja klasa. Mogłem przyjść na późniejszą godzinę lecz nie chciałem siedzieć sam w domu. Bałem się, że znów to zrobię i wszystkich zawiodę. Co jakiś czas Reki zerka w tę stronę jakby chciał się upewnić, że tu jestem.
W pewnym momencie dosiadł się do mnie Luis. Za blisko. Definitywnie za blisko. Jednak staram się nie panikować. Langa nie możesz się tu rozryczeć.
- Porozmawiaj ze mną i daj wszystko wyjaśnić.
- Wiem wszystko.
- Jedną rozmowa i daje ci święty spokój.
- Lu na prawdę nie mam ochoty na rozmowy.
I tak skończyłem na szkolnej palarni wysłuchując to co ma chłopak mi do powiedzenia. Przy okazji mogę nakarmić raka nikotyną, a mój towarzysz robi to samo.
- Gdybym wiedział, że jesteście razem nigdy bym go nie pocałował. Zwłaszcza, że to twój chłopak. Sorry Langa za wszystkie te gówna, ale zrozumiałem swoje błędy i mam nadzieję, że wrócimy do reakcji takiej jak kiedyś.
- Możemy.
Chłopak roześmiał się i położył rękę na moim ramieniu na co automatycznie się spiołem. Przez chwilę nie mogłem nic zrobić lecz otrząsnołem się. Zrzuciłem jego rękę, odsunołem się i szybko otarłem łzy z nadzieją, że chłopak tego nie widział.
- Nie dotykaj mnie Lu.
- Wciąż cenisz sobie przestrzeń. Nic się nie zmieniłeś.
Nie prawda. Jeszcze byś się zdziwił jak słaby się stałem. Jednak nie zamierzam poruszać tego tematu. Choć i tak będę musiał to dziś zrobić przed psychologiem. Jest to jakaś znajoma ze studiów Toma, a on wraz z moim ojcem stwierdzili, że łatwiej będzie mi rozmawiać z kobietą niż mężczyzną ze względu na to co się stało.
Mówiąc szczerze. Wciąż się siebie brzydzę. To uczucie nie znikło nawet w jednym walonym procencie i nie zniknie. Na zawsze to pozostanie częścią mnie.
Rzuciłem niedopałek na chodniki i wraz z towarzyszącym mi chłopakiem wróciłem do szkoły. Jednak straciłem całkowite chęci do siedzenia tutaj, ale w domu też nie chcę być bo boję się rozmowy z moim ojcem, który jest mną zawiedziony.
Czasem zastanawiam się czy nie jestem jakomś wiedźmą czy czymś w tym rodzaju bo na sali gimnastycznej zjawił się we własnej osobie Olivier Hasegawa, który rozmawia z nauczycielem, a po chwili zmierza w moją stronę. Jego twarz nie wyraża nic.
- Czekam w samochodzie.
Po tych słowach ruszył do wejścia. Szybko się ogarnąłem i poszedłem za nim. Po drodzę wziąłem jeszcze gumę by nie wyczuł odemnie nikotyny.
Niemal równocześnie wsiedliśmy do pojazdu. Mam wiele pytań jednak nie chcę zaczynać w żaden sposób rozmowy. Jednak nurtuje mnie to, dlaczego tak nagle po mnie przyjechał. W skupieniu mężczyzna prowadzi samochód.
Nie lubię tego pojazdu i od wypadku unikam go jak tylko mogę. Były momenty, w których nawet nie chciałem do niego wsiadać lecz siły wyższe zmuszały mnie do tego.
Patrząc na krajobraz za oknem wiem, że nie jedziemy do domu bo jest on w przeciwnym kierunku. Nie mam pojęcia gdzie się kierujemy, ale jego mina mówi mi, że to nic miłego.
- Co się tak na mnie gapisz? Wkurwionego nigdy mnie nie widziałeś?- zacisnął mocniej dłonie na kierownicy.
Nie wiem dlaczego, ale boję się z nim rozmawiać. Nigdy tak nie miałem. Skupiłem się na obrazie za oknem i nie wiedząc kiedy zasnąłem.

             •••

Obudziłem się zdezorientowany w samochodzie, w którym jestem sam. Rozglądając się po okolicy odkryłem, że jestem na parkingu lotniska. Tylko po co tu przyjechaliśmy? Dlaczego mnie nie obudził tylko poszedł sam? Odpowiedzi na moje pytania właśnie się zjawiły. Mój ojciec idzie w moim kierunku z kobietą, którą skądś kojarzę tylko nie wiem skąd. Po chwili już wiedziałem kim ona jest. Oto właśnie we własnej osobie do samochodu wsiadła moja matka. Usiadła na tylnim siedzeniu obok mnie. Niemal od razu przytuliła mnie na co miałem ochotę się odsunąć lecz nie miałem gdzie.
- Jak ja cię synku dawno nie widziałam.
Porzuciłaś mnie, a teraz zwracasz się do mnie "synku"? Czy ty kobieto nie masz wstydu? Westchnąłem tylko i postanowiłem nie komentować jej zachowania.
Mój rodziciel wsiadł za kierownicę i ruszył. Mam nadzieję, że tym razem do domu.
- Powiecie mi co tu się dzieje?
- Porozmawiamy w domu Langa.- uciął mój ojciec.
- Nie tak szorstko Olivier to tylko dziecko.
Nie jestem dzieckiem. Mam 17 lat. Bliżej mi do pełnoletności niż niemowlaka. Zamiast włączać się w ich rozmowę postanowiłem się jeszcze przespać.
Wróciliśmy do domu, gdzie wszyscy razem usiedliśmy w salonie by porozmawiać.
- Rozwodzimy się i musisz wybrać z kim chcesz mieszkać. Ze mną czy z mamą?
Żadne z nich nie jest normalne. Ściągnęli mnie tu specjalnie bym podejmował taką decyzję.
- Nie zamierzam mieszkać z kobietą, która nawet nie interesowała się tym czy w ogóle żyje. Ani razu do mnie nie przyszłaś tylko uciekłaś z kochankiem.
- Olivier! Co ty mu nagadałeś?!
- Prawdę!
Będą się kłócić jak dzieci o to kto z nich ma rację. To będzie na prawdę długa rozmowa.
- Prawdę?! Doskonale znasz prawdę. Słusznie wyjechałam z Harrym, ale mój mąż nie odbierał odemnie telefonów i zabronił lekarzą informować mnie o twoim stanie zdrowia. Nawet zakazał odwiedzin! Nie mogłam wejść do własnego syna. Odezwał się dopiero do mnie wczoraj i powiedział o tym co się stało bo musiał. Jakby nie musiał to też tego by nie zrobił! Cholerny egoista!
Zabolało. Żyłem w błędnym przekonaniu, że matka mnie porzuciła, a tu jednak prawda jest inna. Jestem w takim szoku, że nie wiem co powiedzieć. Ja zrobiłem kreskę za nią lecz ona jest niewinna. Nienawidzę go.
- Bo mnie zdradziłaś z moim przyjacielem! Myślałaś, że się nie dowiem?! Jesteś nawet teraz z nim w związku!
- To nie tłumaczy twojego zachowania tato. Nawet nie zasługujesz na to bym zwracał się tak do ciebie! Nienawidzę cię i nie zamierzam wybierać pomiędzy wami! Nie chce mieszkać z żadnym z was.
Zostawiłem ich samych. Nie mam zamiaru uczestniczyć dalej w tej rozmowie, która do niczego nie zmierza. Nie spodziewałem się jednak, że rodziciel pójdzie za mną krzycząc "wracaj tu" kilka razy. Złapał mnie za nadgarstek i ciągnie w stronę salonu wbrew mojej woli lecz zbyt bardzo się boję by zrobić cokolwiek. Jestem na skraju rozryczenia się. Spuściłem głowę, a wzrok skierowałem w podłogę.
- Olivier! Nie widzisz, że on jest przerażony i sprawiasz mu ból?! Jego ktoś prawie wykorzystał seksualnie!
Nie zareagował na jej słowa tylko pchną mnie na kanapę. Kobieta niemal od razu wstała i spoliczkowała go.
- Jak masz zamiar zajmować się Langą to narpiew się ogarnij. Langa jedziesz ze mną. Nie zostaniesz tu z nim sam.
Moja matka poszła zamówić taksówkę, a ja miałem zabrać kilka swoich rzeczy lecz boję się ruszyć z miejsca.
Wiem, że jak ona dowie się o mojej orientacji to już nie będzie taka miła. Będzie przemawiać przez nią jakiś demon. Kobieta wróciła do salonu.
- Langa chodź pomogę ci się spakować.
Udałem się z nią do mojego pokoju czując na sobie wzrok ojca, który nie odezwał się od nas ani słowem. Prawdopodobnie nie zostanę też u u niej tylko pójdę do Miki. Nie chcę mieszkać z żadnym z nich.
Spakowaliśmy kilka moich najpotrzebniejszych rzeczy lecz widzę, że kobieta chcę o coś zapytać, ponieważ wie, że nie wszystkie rzeczy w tym pokoju należą do mnie.
- Reki też tu mieszka.
- Kto to?
- Mój-zawahałem się chwilę- przyjaciel. Tak przyjaciel, który przyleciał z Japonii na wymianę.
Nic nie odpowiedziała tylko wzięła rzeczy, które spakowała i wyszła z pokoju, a ja za nią. Wolę pojechać z nią niż zostać z ojcem, który nie jest dziś sobą. Gdy zaszliśmy na dół ubraliśmy się i zanim wyszliśmy zabrałem jeszcze swojego psa. Pod domem czekała już na nas taksówka, którą pojechaliśmy do mieszkania Harrego.
Wyciągnąłem swój telefon, na którym było kilka nowych wiadomości od Rekiego i Miki.

Od Rekiś❤️:

Gdzie jesteś?

Musiał wysłać ją gdy byłem z Luisem pod szkołą na papierosie, ale jest jeszcze kilka innych.

Od Rekiś❤️:

Dlaczego Olivier cię zabrał?

Od Rekiś❤️:

Coś się stało?

Od Rekiś❤️:

Księżniczko?

Od Rekiś❤️:

Zaczynam się Langa martwić.

Od Rekiś❤️:

Halo?

Do Rekiś❤️:

Nie będzie mnie dziś w domu. Spotkajmy się po szkole u Miki i ci wszystko wyjaśnię.

Od: Albinos(Mika):

Nie pal pod szkołą z każdego okna was było widać kochanie.

Od Albinos(Mika):

Czemu ty jesteś z Luisem?!

Do Albinos(Mika):

Weź do siebie Rekiego po szkole i nic nie mów mojemu ojcu, gdzie jestem ja lub on. Najlepiej nawet od niego nie odbieraj. Przyjdę potem do was.

Po odpisaniu na wiadomości schowałem urządzenie i zacząłem głaskać swojego psa. Za niecałe 5 minut powinniśmy być na miejscu. Jest to to samo osiedle co mieszka mój przyjaciel lecz inny blok. Byłem tam kilka razy jak jeszcze Harry i mój tata się przyjaźnili.
- Zamówiłam nam jedzenie. Twoje ulubione synku.
- Mhm.
Dlaczego ona teraz gra dobrą matkę? Może myśli, że jeśli będzie taka dla mnie miła to pojadę z nią do Japonii. Będę musiał dokonać tego wyboru lecz nie chcę na pewno robić tego teraz. Najlepiej by było gdybym nie znał prawdy. Łatwiej podjąłbym tą decyzję. Spojrzałem za okno. Jesteśmy już na odpowiednim miejscu. Kierowca zatrzymał się pod blokiem i zażądał swojej zapłaty, którą dała mu moja rodzicielka. Zabraliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się do mieszkania. Niestety jest ono na 3 piętrze więc dotarcie tam trochę mi zajęło.
Zmęczony padłem na kanapę myśląc o tym, że zaraz przyjdzie moje ulubione jedzenie. Marzę już o tym burgeże. Na prawdę pierwszy raz od dawna mam ochotę na jedzenie. Rock Star wskoczył na mebel i położył się obok mnie.
Postanowiłem nie mówić matce o mojej dzisiejszej wizicie u psychologa, którą powinienem odbyć. Nie chcę tam iść, a Rekiemu powiem, że byłem. Nawet się nie dowie o moim kłamstwie. Przecież się nawet nikt niedomyśli.
Rozmyślenia przerwał mi dzwonek do drzwi. Wywnioskowałem, że musi być to dostawca jedzenia, o którym wspominała moja matka. Mówiła, że moje ulubione. Nie mogę się doczekać tego pysznego burgerka z fryteczkami. Zwierzak niemal od razu poleciał merdając do wejścia przy, którym stała kobieta. Odebrała jedzenia i przyszła do salonu. Sęk w tym, że od razu straciłem chęć do jedzenia gdy zobaczyłem chińszczyznę. Nie burgera tylko chińszczyznę. Ja nawet jej nie lubię. Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, którego nie potrafię opisać i położyła koło mnie opakowanie, które ma być dla mnie, a sama usiadła przy stole i zaczęła jeść.
- Nie zamierzasz jeść?
- Nie jestem głodny- spojrzałem na zegar po czym wstałem- i tak miałem już wychodzić.
Zabrałem tylko klucze i telefon po czym ruszyłem do wyjścia. Jednak zanim opuściłem mieszkanie założyłem swoją kurtkę i buty. W czasie ubierania pojawiła się obok mnie kobieta.
- Gdzie idziesz? O której wrócisz?
- Do przyjaciele i nie wiem, o której wrócę.
Zawołałem swojego psa biorąc smycz do ręki, a on od razu przybiegł merdając ogonem.
Nie wiem czy ona myśli, że jestem małym dzieckiem czy jak. Bez słowa wyszedłem z Rock Starem z mieszkania i udałem się kilka bloków dalej do mieszkania blondyna. Nie ma go jeszcze, ale na szczęście mam klucze, które mi kiedyś dał. Od tamtej pory noszę je cały czas ze sobą.

Czerwone płatki śniegu 2  | Langa x Reki | Renga| Sk8 The InfinityWhere stories live. Discover now