Rozdział 16.

12.4K 863 58
                                    

Wracaliśmy z kolejnych zajęć ze szkoły rodzenia. To stawało się coraz bardziej męczące i co raz bardziej bałam się samego porodu, który zbliżał się wielkimi  krokami. Siedziałam obok Harrego, który wpatrywał się z zamyśleniem w szybę. Relacje między nami trochę się poprawiły. W zasadzie to bardzo się poprawiły. Można powiedzieć, że teraz traktujemy się jak znajomi. Dobrzy znajomi. 

- Możemy wpaść po drodze do Nando's? Mam ochotę na kurczaka.-spytałam spoglądając na Harrego. Odwrócił się w moją stronę i z lekkim uśmiechem pokiwał potwierdzająco głową. Kazał ochronie podjechać pod najbliższą restauracje. 

- Możemy na wynos? Chciał bym ci coś jeszcze pokazać.-spytał wysiadają z auta.

- Yhm, jasne-odpowiedziałam i patrzyłam jak delikatnie zamyka drzwi i znika z ochroniarzem we wnętrzu restauracji.

Pojawił się po 15 minutach z dwoma papierowymi torbami w dłoniach. Podał mi jedną z nich i uśmiechną się lekko.

- Smacznego.

- Dzięki-odpowiedziałam i zanurkowałam ręką w torbie szukając upragnionego jedzenia. 

- Gdzie minie zabierasz?-spytałam kiedy już zaspokoiłam największy głód.

- Kupiłem dom na przedmieściach. 

- Och...

- Chcę ci pokazać pokój naszej córki, powiesz mi co o nim sądzisz ok?

- Yhm-odpowiedziałam zaskoczona. Całkowicie o tym zapomniałam. Przecież ja nie mam nic przygotowane w swoim mieszkaniu na narodziny maleństwa. Skupuje tylko nałogowo ubranka i różne akcesoria ale nawet przez myśl mi nie przeszło żeby pomyśleć o pokoju. 

-  Wiesz-odezwał się nagle, spojrzałam na niego i zauważyłam, że nagle stał się bardziej nerwowy i niepewny-pomyślałem, że mogła byś u mnie zostać na kilka miesięcy po porodzie, potrzebna ci będzie pomoc...

- Harry ja....

- Tak wiem, poradzisz sobie sama, ale to dla dobra dziecka, będzie przy nim wiele pracy.

- Skąd ty to wiesz?

- Czytam różne gazety, książki.

- Czytasz książki o noworodkach?-spytałam zaskoczona.

- Tak, to naturalne-opowiedział obojętnie-chce być jak najlepiej przygotowany na przyjście naszego maleństwa. 

Naszego maleństwa, jak to słodko zabrzmiało w jego ustach. Nasze dziecko. 

- I Lena, chociaż na początku chciał bym ją mieć cały czas przy sobie-dodał spoglądając na mnie smutno. Te jego oczy smutnego szczeniaka...zawsze na mnie działały. Nie mogę mu tego zrobić, to jak bardzo już kocha swoją córkę jest takie piękne. Była bym skończoną suką gdybym się nie zgodziła. Chodź z drugiej strony, on zrobił mi o wiele gorsze rzeczy. Nie! Postanowiłam że nie będę go już tym męczyć, nie wiem dlaczego ale nie chce go już dręczyć. Oboje dużo wycierpieliśmy i przeszliśmy okropne męki. Jestem tym już cholernie zmęczona i mam dość tego napięcia, które jest miedzy nami. Chciała bym zacząć od nowa, z czystą kartą. 

Tylko czy to jest możliwe? 

- Dobrze Harry-odpowiedziałam. 

- Naprawdę?-wydawał się bardzo zaskoczony moją odpowiedzią.

- Tak, to dobry pomysł, przyda mi się pomoc przy małej kiedy się urodzi, to na pewno będzie ciężka praca.

- Poradzimy sobie-odpowiedział i chyba nieświadomie chwycił moją dłoń w swoją o wiele większą. Poczułam elektryczny prąd który przeszedł przez moją skórę podczas tego dotyku. Harry chyba też to poczuł bo oboje jak na komendę odsunęliśmy swoje dłonie i zapatrzyliśmy się w szyby samochodu. 

*

Harry mówił, że kupił dom na przedmieściach. Mylił się. Kupił rezydencje. Otoczoną wysokim dębowym lasem i ceglanym murem. Na teren posesji wjeżdżało się przez wielką mosiężną bramę, a do domu prowadziła brukowana ścieżka, która ciągnęła się prawie na pół kilometra. 

Całe otoczenie zapierało dech w piersiach. Było tu cicho, spokojnie, jak by to miejsce zostało przeniesione z innego wymiaru. 

- Harry to miejsce jest cudowne. 

- Prawda?-spytał-chciałem coś gdzie nasza córka mogła by się czuć dobrze i bawić na świeżym powietrzu. 

Sam dom był ogromny. Cały z czerwonej cegły trochę przypominał zamek z innej epoki. Harry poprowadził mnie do środka i okazało się, że tu jest jeszcze lepiej. Ogromny salon, jadalnia, kuchnia i inne pomieszczenia robiły ogromne wrażenie. 

- To tu-wskazał na białe drzwi z różową wstążeczką przypiętą do nich. Pod wstążką znajdowała się mała tabliczka. 

- A to po co?-spytałam ciekawie.

- Tu napiszemy jej imię-odpowiedział. Och musi być taki uroczy?

Pokój był po prostu śliczny. Znajdowało się tam wszystko co potrzebne jest do przewijania, karmienia i zajmowania się małą. Był też duży fotel gdzie będę mogła siadać i patrzeć jak moje maleństwo słodko śpi.Harry wykonał kawał naprawdę dobrej roboty. 

- I jak ci się podoba?

- Harry jest cudownie-odpowiedziałam szczerze rozglądając się w około.

- Nie przesadziłem?

- Sam to urządziłeś?-spytała w szoku.

- Z architektem, ale wszystko wybierałem sam, on tylko odradzał mi niektóre rzeczy, które według niego nie pasowały...

- Harry jest naprawdę pięknie-odpowiedziałam, a on westchnął z ulgą. To jak się starał i jak mu zależało, żeby wszystko było idealne było naprawdę słodkie i urocze. 

Teraz wiedzę to wyraźnie. Harry się zmienił. Przez te trzy lata kiedy byliśmy parą w każdym jego zachowaniu próbowałam się doszukać tego tyrana którym był w liceum. Niestety ku mojemu rozczarowaniu nic nie znalazłam. Teraz też to robiłam, w każdym jego zachowaniu próbowałam doszukać się czego za co mogła bym go znienawidzić i jeszcze bardziej uprzykrzyć mu życie. Nic takiego nie znalazłam. Harry stał się czułym, opiekuńczym facetem, nie ma w nic nic co by przypominało mi tego chłopaka z liceum, który niszczył mi życie. Stał się odpowiedzialny, stał się dorosły i to było widać.

- Obok jest twoja sypialnia, a z drugiej strony moja, żebyśmy mogli być jak najbliżej gdyby mała płakała-dodał kiedy nie odzywałam się dłuższą chwilę. 

Przytaknęłam tylko głową i podeszłam bliżej niego. Oparłam ręce na jego ramieniu i wspinałam się na palcach składając soczystego buziaka na jego policzku. 

- Dziękuje ci Harry, jest naprawdę cudownie-odezwałam się widząc jego zaskoczoną minę. W głębi duszy naprawdę czułam że może tak być. Wystarczy trochę pracy i może być naprawdę dobrze. 

Never Yours || H.S.Where stories live. Discover now