Rozdział 24.

11.8K 818 49
                                    

*Harry*

- Harry, cholera, jak to możliwe, że taki paskuda jak ty stworzył coś tak pięknego?

- Jeszcze jeden taki komentarz, a po raz ostatni widzisz moją córkę na oczy-pogroziłem Horanowi, który pochylał się nad Hollie i łaskotał jej brzuszek. 

Odkąd jesteśmy w domu, czyli od kilku tygodni, nie możemy opędzić się od gości. Codziennie ktoś przychodzi, przynosi kolejne prezenty i chce zobaczyć Hollie. Moja córka stała się istną sensacją. Nawet media zaczęły o niej pisać i dzwonić do nas proponując pierwszą rodzinną sesje. Kiedy to słyszałem od razu odkładałem słuchawkę. Hollie jest tylko moja i nie mam zamiaru dzielić się z nią całym światem. Może kiedy trochę podrośnie zastanowię się nad tym. Na razie sam muszę nacieszyć się córką. Jest moim oczkiem w głowie, moim największym szczęściem i miłością. 

- Nie słuchaj go ślicznotko, wujek Niall nigdy cię nie zostawi, jak podrośniesz troszeczkę to zabiorę cię na rurki z kremem-odpowiedział nie odrywając wzroku od Hollie. 

- Nie mam mowy-zaprzeczyłem od razu-nie będziesz tuczył mi dziecka, lepiej kup jej rowerek albo książkę...

- Wątpię żeby chciała na jeździć na rowerze albo czytać książkę w wieku 2 lat.

- Moje córka będzie geniuszem.

- Taa i w weku trzech lat będzie znała tabliczkę mnożenia na pamięć-odezwał się Lou.

- W wieku dwóch-przysiągłem.

Dzisiaj przyszedł Lou z Giną i Niall. Na wejściu oznajmili nam, że dzisiaj mamy wolne, a oni zajmą się małą. Długo protestowaliśmy i nawet zaczęliśmy się kłócić mówiąc, że Hollie jest za mała i potrzebuje nas cały czas ale nic to nie dało. Uparli się i tyle, tłumaczyli, że w domu są dwie nianie i że mamy telefony, a nam potrzeba trochę odpoczynku. Ale jak wcale się nie męczę opiekując się Hollie, wręcz przeciwnie. 

Zarezerwowali nam stolik w restauracji i teraz zamiast bawić się z córką wiąże krawat pod szyją. Nie mam pojęcia co robi Lena bo Giną zgarnęła ją do garderoby i nie ruszają się  stamtąd od godziny. 

- A jak z Leną?-spytał Lou.

- W porządku-odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Nie mówiąc już o tym, że nadal sypiamy razem. W sensie sypiamy nie uprawiamy seks. Kłaść się i budzić codziennie obok niej to cudowne uczucie. Uwierzcie mi.

- Wrócicie do siebie?-spytał Niall.

- Nie wiem, cholernie bym chciał żeby znowu była moja ale nie wiem czy ona ma takie samo zdanie na ten temat. 

*Lena*

- Gina ja go kocham, naprawdę go kocham-powiedziałam przytulając się do niej mocno. 

- Och nareszcie-westchnęła, a ja zaśmiałam się cicho. 

- Ostatnie tygodnie był koszmarem, a on cały czas bym przy mnie. Wspierał, pocieszał...

- Widzisz? On naprawdę jest wspaniałym facetem.

- Teraz to widzę, wybaczyłam mu i chciała bym spróbować od nowa.

- On tylko na to czeka.

- Ale spójrz na mnie-powiedziałam wskazując na swoje ciało-wyglądam okropnie.

- Nie wyglądasz-zaprzeczyła od razu-nie gadaj głupot.

- Przytyłam, skóra wszędzie mi wisi i mam rozstępy na całym brzuchu nie wspominając już że moje piersi wyglądają jak u 60 letniej kobiety kto chciał by mnie dotknąć.

- Harry, on chce robić tylko to...

- Tak myślisz?-spytałam nadal nie pewnie. Harry powtarzał mi ostatnio co jakiś czas, że mnie kocha ale co będzie jak dojdzie do czegoś więcej i on jak mnie zobaczy to ucieknie?

-Lena ty pacanie-uderzyła mnie lekko w ramię-on kocha cię przede wszystkim za to jaka jesteś, wiadomo, że wygląd też się liczy, a dla niego jesteś najpiękniejsza. Urodziłaś mu córkę, dałaś mu najpiękniejszy prezent jaki mógł sobie tylko wymarzyć, dla niego zawsze będziesz jedyna i najpiękniejsza, rozumiesz?-spytała potrząsając mną lekko. 

- Yhm-przytaknęłam odważnie.

- No, to zajmijmy się twoim wyglądem, troszeczkę jednak trzeba go dopracować.

*Harry*

Razem z Lou i Niallem siedziałem w pokoju Hollie i bawiłem się z małą. Cała nasza trojka pochylała się nad jej łóżeczkiem i mówiła do niej na raz. Z boku musiało to wyglądać naprawdę komicznie. Trójka dorosłych facetów a straciła głowę dla dwu miesięcznego dziecka. 

Nagle drzwi uchyliły się lekko i do pokoju weszła Gina, a za nią Lena. Cicho westchnąłem spoglądając na nią. Wyglądała przepięknie, co w jej przypadku nie jest trudne do osiągnięcia. Ona zawsze wygląda pięknie. Ale dzisiaj przeszła samą siebie. Wygląda pięknie, promiennie i seksownie. Ma na sobie czarną sukienkę z lejącego materiału, który delikatnie otula jej idealne kształty, a talie podkreśla złoty cienki pasek. Włosy ma związane w wysokiego kucyka, z uszu zwisają złote kolczyki, a w ręce trzyma mała złotą torebkę. Jej elegancki i subtelny makijaż jest tylko idealnym dopełnieniem.

- Mama chce pożegnać się z Hollie-odezwała się Gina. Kiedy Lena przeszła obok mnie i więzła  Hollie na ręce poczułem jej delikatny i kobiecy zapach. 

- Pa słonko-powiedziała spoglądając na małą-mama bardzo cie kocha.

- Och-westchnął Niall-zaraz się popłacze.

- Zamknij się-syknąłem uderzając go lekko łokciem w bok. Zawył z bólu ale nie śmiał już przerwać tej uroczej chwili. Lena nadal z Hollie na rękach spojrzała na mnie i zapytała. 

- Możemy iść?

Never Yours || H.S.Место, где живут истории. Откройте их для себя