Wierzysz w magię?

918 29 3
                                    

Była godzina trzecia nad ranem, a ja błąkałam się po Londynie, rozmyślałam nad tym co powiedział Stworek. Co było dalej? Kim był dla mnie Regulus? Czy może jest w tym drugie dno? Nim się zorientowałam znalazłam się na jakimś targu nieco oddalonym od centrum. Rozejrzałam się dookoła i widząc różne stoiska postanowiłam podejść do któregoś z nich i przyjrzeć się dokładniej wystawionym tam rzeczom. Przy pierwszym stoisku nie było nic interesującego jakieś kamienie i kadzidła. Przy drugim na chwilę się zatrzymałam, przyjrzałam się starym księgom, które wyglądały dość magicznie, a w szczególności jedna pod tytułem ,,Starożytna Magia i jej funkcje" przyjrzałam się jej lepiej i nie miała żadnego oznakowania księgarni czy biblioteki dosłownie jakby ktoś pisał ją własnoręcznie. Zajrzałam do środka i moje przeczucia się zgadzały. Księga była napisana schludnym skośnym pismem. Spojrzałam na sprzedawcę i wahałam się zapytaniem go o przeszłość tej księgi.

- Przepraszam, zna pan może historię tej księgi? - zapytałam sprzedawcę zapominając o wahaniu jakie miałam przed chwilą.

- Nie, nie znam, a chce ją pani kupić czy nie bo mam jeszcze kilku klientów za panią. - Spojrzał za mnie na parę starszych osób.

- Ile kosztuje? - zapytałam.

- Takimi książkami mało kto się interesuje, więc niech będzie 5 funtów - powiedział i spojrzał na mnie. Z tego powodu, że zawsze jak dostawałam jakieś pieniądze od ciotki wymieniałam jakąś ich część na funty, więc miałam w kieszeni może nawet około stu funtów.

- Niech będzie. - Wyciągnęłam z kieszeni 5 brytyjskich funtów i wręczyłam mężczyźnie.

Zabrałam księgę i ruszyłam oglądać inne stoiska. Podeszłam do może do piątego, które było ze starożytną biżuterią, albo po prostu była stara. Zaczęłam się przyglądać różnego rodzaju medaliony, pierścienie, kolczyki czy wisiorki, ale nic ciekawego nie znalazłam. Zmęczona ruszyłam ponownie w stronę centrum.

Przechodząc obok jakiejś kawiarni postanowiłam do niej wejść i się czegoś napić, a z racji tego, że jest ona otwarta dwadzieścia cztery godziny na dobę mogę siedzieć w niej do rana. Otworzyłam drzwi i od razu usłyszałam charakterystyczny dzwoneczek informujący każdego o przybyciu nowego klienta. Usiadłam przy jednym ze stolików i położyłam księgę, która nie była zbyt lekka. Po chwili podeszła do mnie kelnerka ciemnooka blondynka.

- Czy mogłabym już przyjąć od pani zamówienie? - zapytała.

- Oczywiście, poproszę czarną, bez mleka i bez cukru - powiedziałam i otworzyłam księgę na pierwszej stronie.

- Dobrze, to wszystko? - zapytała spoglądając na księgę, którą próbuję rozczytać.

- Tak, to wszystko - odpowiedziałam naciskając na każde słowo.

Kiedy zostałam już sama próbowałam rozczytać co jest tam napisane, ale za nic się nie dało. Nie umiałam też rozpoznać w jakim języku była napisana ta księga. Odłożyłam ją na bok i czekałam na swoje zamówienie. Po niecałych dziesięciu minutach otrzymałam swój napój bogów, gdy w tej samej chwili rozległ się dźwięk dzwoneczka przy drzwiach spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam chłopaka z cmentarza, któremu odmówiłam spotkania. Zabrałam się za picie kawy, próbowałam zignorować natarczywe spojrzenie chłopaka po czym usłyszałam odgłosy kroków coraz głośniejsze, głośniejsze aż...

- Zajęte? - Usłyszałam, więc poniosłam wzrok, aby spojrzeć na chłopaka, który się do mnie szczerzy jak bym była sztabką złota.

- Nie, nie jest zajęte - powiedziałam patrząc jak siada naprzeciwko mnie.

- Niezły zbieg okoliczności kilka dni temu zapraszałem cię na spotkanie, a teraz razem siedzimy tutaj - powiedział przyglądając się mi.

- To było wczoraj - powiedziałam śmiejąc się pod nosem.

Uninvited WitchTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang