10.

1.6K 97 81
                                    

Weekend minął Erenowi dość szybko i o dziwo spokojnie, a to za sprawą tego, iż jego ojciec jednak nie wrócił do domu. Oznaczało to jedną z dwóch opcji albo delegacja się nieco wydłużyła, albo bardziej prawdopodobna, stary poszedł się najebać i teraz chilluje gdzieś w krzakach na kacu. Choć z tych dobrych wieści to Eren może w końcu uczestniczyć na zajęciach w nowej szkole. Na co dzień nikomu nawet do głowy by nie przyszło, aby cieszyć się z takiej rzeczy. Jednak młody Jeager, który nie poznał jeszcze uczniów, ani nauczycieli był tym faktem w pewnym stopniu załamany. Wszyscy już z pewnością zdążyli się jako, tako poznać i podobierać w prowizoryczne grupki, a on mógł liczyć tylko na starych przyjaciół i nauczyciela, który zrobił z niego swoją prywatną dziwkę.

Na wspomnienie Ackermanna chłopaka przeszedł dreszcz. Nie wiedział do końca czy z euforii, czy może wręcz przeciwnie. Jednak wiedział jedno, ten mężczyzna zapewni mu ciekawy rok szkolny.

Młody ogarnął się do budy, a wychodząc, zabrał zrobione przez swoją matkę śniadanie. Wybiegł spóźniony na autobus, ale jakimś cudem zdążył. Zdyszany usiadł na jednym z ostatnich wolnych miejsc i przejechał kilka przystanków w zatłoczonym autobusie, rozmyślając nad swoim dzisiejszym szczęściem. Wysiadł na przystanku jakieś 5 minut drogi od miejsca docelowego, po czym pokierował się w jego kierunku. Przed budynkiem czekał na niego Armin. Niezmiernie się ucieszył, kiedy zobaczył swojego przyjaciela, w końcu nie widzieli się od jakiegoś tygodnia, co nie zdarzało się często.

- Eren cioto! Czemu to się w szkole nie było!? - rzucił, kierując się z chłopakiem w stronę wejścia do szkoły.

- Trochę za dużo by opowiadać. - odparł zmieszany na samą myśl, o tym, co się wydarzyło i zaczął drapać się nerwowo po karku. Nie będzie mu przecież streszczał swoich przeżyć seksualnych, z najwyżej postawionym pracownikiem ich liceum.

Wypowiedź, jak i zachowanie szatyna nie usatysfakcjonowały jednak niebieskookiego.

- Byłem chory. - blondyn uniósł znacząco brew, oczekując więcej informacji. - Później ci wszystko dokładniej wytłumaczę. Zresztą mój ojciec wrócił. - na tę wiadomość Alert przestał dążyć temat. Znał bowiem historie tej pojebanej rodziny i nie mógł sobie wyobrazić, jakie piekło działo się w domu tego człowieka.

- Nie musisz nic tłumaczyć. - powiedział z czułością w głosie, kładąc rękę na jego ramieniu.
- Wszystko rozumiem. - pokiwali sobie znacząco głowami, po czym w końcu dotarli do klasy, w której mieli mieć pierwsze zajęcia.

Eren trochę się stresował, gdy zobaczył swoją klasę, która wgapiała spojrzenia w jego kierunku. Nie dziwne w końcu widzieli się tylko raz na rozpoczęciu, z pewnością nie zapamiętali jego twarzy.

Armin od razu zauważył niepewność w oczach swojego przyjaciela. Złapał go za nadgarstek, ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku. Eren bezwładnie podążyły za nim. W trakcie tego morderczego biegu spostrzegł, iż kierują się w stronę jednej z grupek, w której stała również Mikasa.

- Siema ludzie! - wrzasnął blondyn, zwracając ich uwagę. - To jest Eren. Chodzi z nami do klasy, ale możecie go nie kojarzyć, bo był chory i to jego pierwszy oficjalny dzień w naszym towarzystwie. - wzrok wszystkich wwiercał się w szatyna i gdyby mógł, z pewnością zrobiłby w nim dziurę. Speszył się trochę, jednak od razu mu przeszło, kiedy poczuł czyjś mocny chwyt od tyłu i następujące po nim czochranie włosów. Wszędzie poznałby ten uścisk.

- Kopę lat młody! - wydarł się Reiner, szczerząc się od ucha do ucha. Za nim stał jak zwykle obojętny Bertholdt.

- Braun puść mnie do cholery. - wrzasnął Jeager.

Nie możesz już odejść Where stories live. Discover now