- Chciałem ją od tego uchronić, ale tak.

- Dlaczego nie wyczuliśmy jej zapachu? - zapytała dziewczyna.

- Niech to wypije, opowiem wam na dole - nalał płynu do gardła brunetki. Zeszliśmy do salonu i rozsiedliśmy się na kanapach. Organizm Jo sam się zregeneruje. 

- To co wam teraz powie musi zostać miedzy nami. Będziecie wiedzieć o tym tylko wy, Rada i jakimś cudem tą informację przechwyciła wataha Davida.

- Nie piśniemy słówkiem - kiwnąłem na znak zgody.

- Zacznę od tego, że nie wyczuliście zapachu Jo, bo jest alfą, a raczej stanie się. Będzie jedną z niewielu tak potężnych na świecie. W ciągu następnego tygodnia rozpocznie się jej przemiana i nie zaznacie spokoju. Ona będzie należeć do waszego stada, co jest jednoznaczne, że zostanie waszą kobiecą połówką alfy. Jest teraz w niebezpieczeństwie. Stado tego debila chce alfę dla siebie, aby dała im mocnego potomka. Przyjechałem tutaj jako jej ochroniarz.

- Co z jej rodzicami? - nie miałem siły nic mówić. Słuchałem tylko słów tej dwójki. Ona ma być moją drugą połówką. Tylko tego chciałem.

- Wyjechali na poszukiwanie zmiennokształtnych, którzy są po stronie ludzi. Pracują dla Rady, miało ich nie być tydzień, lecz plany się zmieniły i zostanę tutaj jeszcze co najmniej trzy.

- Jak to po stronie dobra?

- Są zwolennicy zabicia ludzi i zostawienia tylko zmiennokształtnych na świecie. Takim kimś jest stado Davida.

- Będę ją chronić i dopilnuję, aby nic jej się nie stało - powiedziałem i wybiegłem z domu.

~~ JOANNE ~~

Obudziłam się, następnie spojrzałam na zegarek. 5.30  no to już nie zasnę. Wstałam i poczułam ból w każdym miejscu mojego ciała. Spakowałam książki oraz zeszyty na piątek oraz przygotowałam sobie ciuchy. Zeszłam na dół po szklankę do picia, w kuchni zastałam mojego kuzyna jak przyglądał się czemuś za oknem.

- Dzień dobry - podeszłam do niego i mocno się wtuliłam.

- Nie śpisz już, jak się czujesz?

- Bolą mnie mięśnie i kości.

- Będzie dobrze - ucałował mnie w czoło.

- Zawieziesz mnie do szkoły?

- Jest dzisiaj piątek, nie możesz zostać w domu? - jęknął.

- A dzisiaj jedziemy na imprezę.

- Jesteś za słaba - odsunęłam się od niego.

- To mój pierwszy tydzień tutaj i idziesz ze mną na imprezę!

- Młoda jesteś stanowcza, ale co ja mogę zrobić. Powinnaś odpocząć - wzruszył ramionami. Poszłam wziąć prysznic, po wysuszeniu się upięłam włosy w warkocza, który leżał na moim barku, użyłam pudru i tuszu. Założyłam wcześniej przyszykowane ciuchy. Składały się one z białego grubego sweterku, czarnych leginsów i conversów. Zabrałam torbę i pobiegłam na dół.

- Mam dla ciebie wiadomość, twoim rodzicom przedłużyło się zlecenie i jeszcze trzy tygodnie musisz się ze mną męczyć.

- To wspaniale, stęskniłam się za tobą! - wtuliłam się w jego ponownie.

- Jedziemy? - pojechaliśmy pod szkołę.

- Przyjedziesz po mnie, przyszykuję się i pędzimy podbijać to nudne miasteczko.

- Przypomnij mi chociaż, na którą mamy być.

- 20.00 pod "Night Love" - cmoknęłam jego policzek i wyszłam z samochodu.

Lekcje mijały mi bardzo szybko, poza tym nie musiałam prawie w ogóle notować, bo wszystko miałam na prywatnych lekcjach albo w Hiszpanii. Nadszedł czas na zajęcia z wychowania fizycznego.

- Ćwiczysz dzisiaj z nami? - zapytała mnie Sara, kiedy przebierałyśmy się.

- Muszę, nie chcę mieć obniżonej oceny - założyłam na siebie krótkie czarne spodenki, które odsłaniały mi całe uda. Do tego kremowy t-shirt, a na to zarzuciłam szarą bluzę. Wbiegłyśmy na salę i ustaliłyśmy się do sprawdzenia obecności. Nauczyciel oznajmił nam, że dzisiaj ponownie gramy w koszykówkę, ale siedem osób w drużynie z czego gra pięć. Nie wiem jakim cudem nikt mnie nie wybrał, było mi smutno, kiedy nagle usłyszałam głos mojej przyjaciółki.

- Jesteś z nami kochana - musieliśmy grać z kamizelkami odblaskowymi, aby było widać, kto jest w naszej grupie. W pierwszym meczu nie brałam wcale, drugi rozgrywały inne zespoły, aż nadeszła nasza kolejka. Tradycyjnie siedziałam na ławce i miałam wręcz łzy w oczach. Chciałam sobie pograć, ale moi przyjaciele nie dopuszczali mnie na boisko. Chciałam już pójść sobie do szatni skoro nie byłam im potrzebna, ale w mojej głowie usłyszałam Patricka.

Kozłujesz Boby i podajesz do Sary, a ona wykonuje zwód. Niby idzie na kosza, a tak naprawdę rzuca Nat piłkę.

Patrzyłam i nie mogłam zrozumieć jak oni za sobą rozmawiają. Reszta wydała z siebie jakieś pomruki w akcie zgody, a chwilę później wykonali dokładnie tą akcję. Jak to było możliwe? Na świecie nie istnieje telepatia, a poza tym nie są przecież jakimiś wróżkami.

Stary czemu młoda z nami nie gra?

To był chyba Thomas, aczkolwiek nie byłam pewna. Głos jakby był zagłuszony szumem. Co się ze mną dzieje? Powinnam iść do lekarza z Andrew.

Obiecałem blondaskowi, że będę na nią uważał, a co się stanie jak dostanie piłką?

Czemu on rozmawiał z moim kuzynem?!

Kto jeszcze mu coś obiecał?

Thom był bardzo ciekawy, nie tylko on. Siedziałam i wpatrywałam się na Patricka wyczekująco.

Jako jego dziewczyna też obiecałam zająć się Joannę. Do tego uważam, że jest idealna na moją przyjaciółkę.

Gratulacje nowego związku.

Opowiedzieli wszyscy zgodnie, ale zaraz wybuchła Natalie.

Przyjaciółkę? Ona jest człowiekiem.

Co ma do tego moje człowieczeństwo! Krzyknęłam głośno w myślach i oczy całej mojej drużyny skierowały się na mnie.

Czy ty coś słyszałaś?

Odwróciłam głowę i udawałam, że wodzę wzrokiem za piłką. Rick, który siedział teraz ze mną na ławce złapał mnie z ramię.

- Słucham, mam grać?

- Nie tylko zastanawiałem się, czy ty coś słyszałaś?

- Owszem słyszałam decyzje sędziego, krzyki na boisku, rozmowę tych pustych lalek obok nas - musiałam udawać głupią. Coś jest nie tak, ale jak należą do gangu to mogę się pożegnać z życiem.

- To dobrze - uśmiechnął się tylko.

- Mogę iść do szatni?

- Wydaje mi się, że tak. Zaraz w końcu kończymy - wstałam gwałtownie i przed moimi oczami pojawiły się mroczki. Zimne powietrze uderzyło w moje ciało, a zaraz potem zrobiło mi się gorąco. Kolejny raz? Co się ze mną się dzieje?

- Pomóż mi - wyszeptałam i czułam jak nogi mi się same uginają. To dla mnie za dużo.

Oczy ze Snów ✔Where stories live. Discover now