20

301 9 0
                                    

Kiedy Richy pracował a Jessy już nie potrzebowała pomocy włączyłam sobie laptopa i zaczęłam szukać w chmurze Hannah. Kiedy natrafiłam na jej zdjęcie wysłałam to Jackeowi .Wiem że nie jest online ale powiedział że wróci jak najszybciej. Wyłączyłam laptopa głośno wzdychając.
Jessy-Wszystko w porządku?
-Tiaaa tylko..
Nie dokończyłam zdanie gdyż obie dostałyśmy powiadomienie..
Jessy i(Ti) - Grupa....
-Już wchodze.....Dan prosi byśmy weszli online chwila...
Otworzyłam drzwi do warsztatu Richyego.
-Richy
Richy-Co się dzieje?
-Dan prosi nas abyśmy byli online na grupie.
Richy-Jasne ,jasne przetre ręce i już.
Uśmiechneliśmy się do siebie a ja znów weszłam do biura.
Jessy-I co ?
-Zaraz tam wejdzie. Już coś napisał?
Jessy-Jeszcze nie chyba czeka na resztę. Otworzyłam znów chat a po chwili pojawił się też Richy który też wszedł do biura.
Richy-Mam nadzieję że ma dobry powód na zbiórke.
Jessy-Myśle że Lily nie przyjedzie.
-Cleo chyba też nie.
Jessy-Tak coś mówiła że coś musiała załatwić z mamą.
-Dobra pisze..
,,Dan-Jeśli chodzi o mnie... to nie moja wina, że miałem wypadek,,
Chyba wzork naszej trójki mówił wszystko..
,,Jessy-Okeeeeej,,
,, Dan-Więc byłem w Black Swan,w noc, kiedy miałem wypadek. Właściwie byłem umówiony Jessy ale mnie wystawiła,,
Jessy- Mógł sobie darować ten szczegół.
Richy-Calutki Dan....
,, Dan- Cóż, wypiłem jedną lub dwie whisky. Muszę przyznać całkiem otwarcie,,
-Nooo jeśli to będzie liczone na butelki no to może być szczerze..
Richy zaśmiał się na mój komentarz a Jessy przewróciła oczami.
Jessy-Czasem go nie rozumiem.
,,Dan-Ale w drodze do domu moje hamulce przestały działać,,
,,Dan-I dlatego straciłem kontrolę i rozbiłem się,,
,,Dan- Ktoś coś powie,,
,, Jessy-Co chcesz teraz usłyszeć?,,
,,Dan-Nie mam pojęcia,,
,,Dan-Co powiesz na"Och biedaku to okropne",,
-.. że weszłeś do auta jak ostatni idiota po wypiciu whisky.
Richy-On musi mieć swoją chwile.... centrum uwagi....
,, Dan-Coś ,co byś powiedziała komukolwiek innemu?,,
,,Dan-Nie wierzycie mi?,,
Richy-Moge iść do pracy?
-Nieee no chyba że chcesz mieć kolejną awanturę teraz z Danem.
Richy-Eeeeech....
,,-Dan, piłeś alkohol. Tak nie wolno jeśli się prowadzi samochód,,
,,Dan- Ale to nie było z tego powodu. Jakieś inne opcje,,
Richy-Niee
,,Dan-Fajnie ludzie naprawdę fajnie,,
I się wyłączył.
-Nooo i super
Jessy- Spokojnie przejdzie mu.
Richy-Dobra już idę do pra....
-Nie tak prędko runda druga znów jest online.
Richy-A żeby go....
,, Dan- To całkiem zabawne. Wierzycie w potwora z lasu. Ale kiedy mówię, że nie byłem winny wypadku, wszyscy nagle zapadają w głęboką ciszę,,
,,-Tak, Dan, pomyśl o tym,,
,, Jessy-😫 Dan przestań tak wyolbrzymiać,,
,,Dan-Wyolbrzymiać?,,
,,Dan-Wszystko jest tu kwestionowane,,
,,Dan-Ale teraz nikt nie myśli że mój wypadek może mieć coś wspólnego z Waszym dziwnym facetem bez głowy,,
Richy-Bez twarzy....
,,-Kompletny absurd,,
,, Richy-Właśnie,,
,,Dan-Co to znaczy?,,
,,-Na przykład gdybyś został oznaczony,,
Richy-Eeeej..
-Przepraszam Richy oczywiście tobie nie wróżę nic złego.
Richy-No.
,, Jessy-Racja. To po prostu nie pasuje do siebie,co do tej pory wiemy,,
,, Dan-Więc coś może się przytrafić tylko Richyemu,,
,,Dan-Dlatego , że jest oficjalnie powiązany z kumplem wrony,,
Richy-Może to jeszcze mój przyjaciel, oznaczył mnie i weźmie na imprezę....
-Dobra załatwię to.
,,-Mam do Ciebie kilka pytań,,
,, Dan-Więc pytaj,,
,,-Czy widziałeś kogoś w pobliżu samochodu?,,
,, Dan-Nie. To całkiem ciemny parking,,
,,-Więc trudno byłoby coś zrobić w samochodzie?,,
,, Dan-Tak. Tak myślę,,
,,-Kto wiedział że będziesz w Black Swan?,,
,,Dan-Tylko Jessy i Ty,,
,,-Masz jakiś wrogów?,,
,,Dan- Głupie gadanie,,
,, Richy-Dan,,
,,Dan-Co?,,
,, Richy-Nic,,
,, Dan-Nie mam wrogów. Następne pytanie,,
,,-Czy twój samochód miał kiedykolwiek problem z hamulcami?,,
,, Dan-Nie,,
,,-Ile szklanek whisky wypiłeś?,,
,, Dan-7 czy jakoś tak,,
Richy- A dopiero mówił może 2 może 3.
Jessy-Tiaaaa cały on..
,,Dan-Ale to nie był powód!,,
,,-Jak blisko Hannah jesteś?,,
,,Dan-Powinienem teraz zmierzyć to w liczbach, czy co?,,
,,-Jeden do dziesięciu?,,
,,Dan-5?,,
,,Dan-6,,
,, Dan-Co ja wiem,,
Głośno westchnełam a Richy usiadł obok mnie.
Richy-(Ti) musisz to sobie wyobrazić w ten sposób. Kiedy wszyscy jesteśmy razem poza domem, Hannah i Dan dobrze się dogadują. Ale gdyby ta dwójka byłaby sama, mogliby nie mieć o czym rozmawiać,,
-Aaa dziękuje Richy
Uśmiechnęłam się do niego już wszystko rozumiejąc.
Richy-Zawsze do usług.
,,-Nie mam teraz więcej pytań.,,
,,-Pomyśle o tym wszystkim na spokojnie,,
,,Dan-To mi nie wystarcza. Richy,,
Richy-Ciekawe co teraz..
,,Dan-Wiem, że kareta jest u Ciebie,,
Richy-Rzeczywiście...no dobrze zrobię to już wiem o co mu chodzi.
,,Dan-Chce żebyś rzucił okiem,,
Obie spojrzeliśmy się na Richyego.
,, Richy-Jasne, jeśli tego naprawdę chcesz 😕,,
,, Dan-Tak tego chce,,
,,-Ale za to płacisz Richyemu,,
,,Dan-Ech.. jasne,,
I się wyłączył a ja spojrzałam się na Richyego z uśmiechem
-A więc powodzenia.
Richy-Tia....a tak wogóle dzięki za powiedzenie Danowi, żeby mi za to zapłacił.
-Jasne.
Richy-Jestem za miły. Dobra idę sprawdzić samochód...a i jeszcze jedno (Ti) Manson nazwisko to Manson.
I wyszedł, chociaż mam wrażenie, że coś jest nie tak. Tylko nie wiem co....
Jessy-Dobra nie wnikam ale mam nadzieję że kiedyś mi to wytłumaczycie.
-Oczywiście obiecuje Ci to Jessy.
Jessy-Jasne rozumiem ja też muszę coś załatwić.
Delikatnie się uśmiechnęłyśmy a ja położyłam się na kanapie. Już prawie zasypiałam kiedy dostałam powiadomienie od Cleo...
,,Cleo-(Ti) .... musimy odwołać poszukiwania w lesie...,,
Po chwili wysłała mi załącznik ze zdjęciem a tam....
Jessy-(Ti) wszystko w porządku?
-Ja.... właśnie muszę się czegoś dowiedzieć zaraz Ci wytłumaczę.
,, Cleo-Ten list został wysłany do mojej mamy,
,,-Co.....cholera mogliśmy się tego spodziewać,,
,, Cleo-😔W kopercie były też moje zdjęcia. Zrobione z ukrycia.,,
Jessy-Nie no ja nie mogę....
Za mną stała Jessy która  zbladła.
Jessy-Wybacz po prostu już byłam bardzo ciekawa.
-Jasne i tak byś się dowiedziała napewno za chwilę na chacie grupowy.
Jessy- Też jestem tego pewna że zaraz to tam będzie. Jakie przewidujesz dalsze kroki?
-Jeszcze nie wiem na początku muszę się skupić na pewnym nazwisku...
Jessy-Słyszałam..ale proszę bądź ostrożna.
,, Cleo-I wiesz co to nawet nie jest pierwszy list,,
,, - Zachowała pozostałe w tajemnicy?,,
,, Cleo-Nie. Raczej zignorowała,,
,, Cleo-Po prostu nie chciała się tym zrażać. Postrzegała listy jako rodzaj potwierdzenia,,
,,-Jaka matka taka córka😅,,
,, Cleo-Tak. Naprawdę często to słyszę,,
,, Cleo- W każdym razie ten list zmienił jej zdanie. Albo,co bardziej. Prawdopodobnie moje zdjęcia,,
Jessy-Och...no cóż to zrozumiałe.
-Tak , całkowicie rozumiem jej mamę.
,,-Jak twoja mama sobie z tym radzi?,,
,,Cleo- Jest jednocześnie wkurzona i zmartwiona. Co jest najbardziej niebezpieczną kombinacją,,
,,Cleo-Poszukiwania były dla niej bardzo ważne,,
,,-Hmmm...... jest teraz we wrotach nadzieji prawda?,,
Richy-Co robicie dziewczyny?
-Poszukiwania odwołane.
Richy-Cooo?
Jessy-Mama Cleo dostała list oraz zdjęcia Cleo.
Richy-Och to... ostro.
,, Cleo-Tak. Zostanę tu trochę dłużej i opowiem jej co się wydarzyło. Aby zrozumiała, dlaczego jest teraz w takiej sytuacji... jakoś czuję, że jestem jej to winna.,,
,,Cloe-Myślisz , że to dobry pomysł?,,
,,-Tak, powiedz o tym swojej mamie,,
,, Cleo-Dobrze, tak zrobię,,
,,Cleo-Czy możesz wyświadczyć mi przysługę (Ti)?,,
,,-Oczywiście Cleo,,
,,Cleo-Czy możesz powiedzieć innym, że poszukiwania w lesie się nie odbędą,,
,,-Jasne ,zajmij się swoją mamą,,
,, Cleo-Bardzo, bardzo dziękuję,,
Richy-I co?
-To to że napiszę teraz na grupie bo mnie poprosiła.
Jessy-A dlaczego ty?
-Bo Cleo teraz chce wszystko na spokojnie opowiedzieć swojej mamie co i jak.
Po chwili weszłam na grupe , napisałam ogłoszenie i usłyszałam powiadomienia od Jessy i Richyego.
Jessy-Zdejme niektóre plakaty w drodze do domu.
-Pomoge Ci.
,, Thomas-Więc lepiej zadzwonię teraz do rodziców Hannah,,
,,-Oni rzeczywiście nie brali udziału w organizacji?,,
Ale żadnego odzewu...
Richy- Prawdopodobnie rozmawia już przez telefon.
,,Dan-Tak tak.,,
,,Dan-Jeśli moja komórka dzwoni jak szalona, to może chodzić tylko o Ciebie,,
,, Dan-O co chodzi tym razem? Wilkołak?,,
,,-Gorzej....matka Cleo,,
,,Dan-Haha wtf?,,
Jessy-(Ti)!
Richy-Wooow toś zaszlała młoda.
-Przepraszam, tak musiało być.
Pokazałam im z uśmiechem język a Jessy przewróciła oczami a Richy się cicho zaśmiał.
,, Jessy-Miranda otrzymała list z pogróżkami. Przeszukiwanie lasu musi zostać odwołane, ponieważ w przeciwnym razie stanie się coś złego 😕,,
,,Dan-Więc przynajmniej masz teraz ostateczny dowód,,
,,-Masz na myśli że Hannah na pewno jest w lesie,,
,,Dan-Dokładnie,,
,, Richy-Mhm,,
,,Dan-Wygląda na to że się zdradził,,
,,-Dokładnie, tak,,
Jessy-Ale jeśli nie możemy szukać Hannah też może nam powiedzieć.
Richy-I tak byłaby to słynna igła w stogu siana,nie oszukujemy się
-Spokojnie Richy... pomyślmy o czymś innym.
,,- Pomyślmy o czymś innym. Gdy zamykają się jedne drzwi, otwierają się inne,,
,,Dan-Inspirujące,,
,, Jessy-Oszczędź sobie sarkazmu 😒,,
,, Jessy-Uważam, że to ładne 💜,,
,, Thomas-Poinformowałem rodziców Hannah,,
Jessy-To musiał być dla nich naprawdę straszne....
-Tak, nie do pomyślenia.
Spojrzałam się na nich mieli bardzo zgnębione miny ani trochę nie podoba mi się patrzyć na taki stan swoich przyjaciół.
-Coś wymyśle , dobrze?
Jessy-Dziękuje (Ti)
Richy- A my będziemy Cię wspierać.
-Właśnie potrzebuje Twojej pomocy Richy.
Richy-Słucham.
-Masz może gdzieś tu bluze z kapturem?
Richy-Jasne ale po co Ci ona?
-Ide na mały zwiad a teraz muszę uważać na wściekłych ludzi.
Richy-Rozumiem już idę po nią.
Po chwili założyłam ją zawiązałam sobie włosy w kok tak że mogłam nałożyć czapkę Richyego i nałożyłam kaptur.
-Postaram się być szybko.
Jessy-Jasne ale uważaj.
Richy-Jakby co dzwoń lub krzycz z całych sił.
Delikatnie się uśmiechnęłam
-Dobrze.
I wyszłam z garażu w teren. A dokładniej mam ochotę zbadać dokładnie tę chate. Wiem... obiecałam Jackeowi że nie będę sama chodzić tam oraz Richyemu że poczekam do wiadomości. Lecz....mam pewną teorię którą muszę sprawdzić. Teoria która głosi..... że jednak ja jestem tym dzieckiem. Te sny....potem te bóle głowy gdy tylko myślę o Jennifer...moja luka z dzieciństwa..... wszystko prowadzi do tego punktu. Ale ten mężczyzna.. co Richy czuł jego wzrok na sobie kiedy miał próbę odwagi. Albo to rzeczywiście... Człowiek bez twarzy, czego bym naprawdę nie chciała albo osoba która mi pomoże dojść do sedana. Droga na szczęście nie była trudna mało łudzi przechodziła na ulicach. Większość nawet nie zwracała na mnie uwagi. Gdy już byłam w lesie obok chatki,zaś przeszło mnie to dziwne uczucie. Zapukałam do drzwi ale nic.
-Teraz nie odpuszczę...
Zaczęłam się rozglądać dokoła domu może coś mi pomoże się tam dostać . Nagle na tyle domu na opartej ścianie przykrytymi liśćmi zauważyłam łom. Tak to mi się z pewnością przyda żeby usunąć te dechy z okna. Bez chwili namysłu zabrałam się do pracy orientacjąc się że to do najprostszych nie należy..... gdy już wszystkie deski były na ziemi bez już żadnego problemu otworzyłam okno i weszłam do środka.
-Hmm...w sumie nie jest aż tak źle.
Dom nie był jakoś zbytnio opuszczony oczywiście mały porządek by się przydał ale jednak był zadbany. Zaczęłam się powoli rozglądać nadal mając wrażenie że.. byłam tu kiedyś. Nagle zauważyłam biurko wypełnione papierami. Hmm.. podeszłam tam a tam rachunki ,rachunki, wszystkie ze starej daty. Widać że ktoś nie lubił płacić rachunków. Później notatka o całkowitym wyłączeniu prądu, gazu,wody oraz coś jeszcze. Już chwyciłam jakieś notatki kiedy poczułam obecność za sobą... cholera jak mogłam być taka nie ostrożna.
?-Czy to teraz tak zachowuje się dzisiejsza młodzież?Wchodzi do cudzych domów i grzebie jakby nigdy nic. Czego tu szukasz? Wyjdź chyba że chcesz mieć konsekwencje. I zdejmij ten kaptur.
Delikatnie się odwróciłam się w jego stronę. Nadal trzymając papiery. Mężczyzna ok chyba 40. Ciemne włosy delikatnie już czasem widać jaśniejsze oraz błękitne oczy. Pomimo że miał zły ton nie wyglądał jakby miał złe zamiary. To bardziej wyglądało jakby dał wykład rozrabiającego dziecku.
-Przepraszam. Wiem to niegrzeczne z mojej strony. Ale....to miejsce wydawało mi się bardzo znajome . Do tego jestem w poważnej sprawie. Myślałam że jeśli coś czuję z tym miejscem to może znajdę tu jakieś wskazówki.
?- Z twej wypowiedzi stwierdzam że do huliganów nie należysz. Lecz kim jesteś?
-Jestem kimś co szuka prawdy nad przepaścią.
?-Ryzykownie brzmi.
-I tak to wygląda w rzeczywistości.
?-Wybacz lecz tutaj nic nie znajdziesz niezwykłego, co może Ci tu pomóc.
-Powiedz mi tylko proszę czy ta ziemia i ten dom należały kiedyś do rodziny (Tn) .
Mężczyzna nagle miał zdziwioną twarz ale tylko przez chwilę później znów ta obojętna twarz.
?-Rzeczywiście.... lecz skąd znasz to nazwisko.
Więc to prawda...to był mój dom. Teraz pytanie dlaczego , nic nie pamiętam. Zdjęłam powoli kaptur.
-Ponieważ to moje nazwisko , mam na imię (Ti) (Tn).
Mężczyzna zbladł zrobił krok do tyłu.
?-T-to niemożliwe. Czy to naprawdę ty(Ti) tyle lat... ale wyrosłaś. Masz podobny wygląd swojej matki.
-Znałeś moją mamę?
?- A więc nie pamiętasz,no cóż nie dziwię się. (Ti) to może być dla Ciebie teraz szokiem lecz... jestem twoim ojcem Steven (Tn).
-Tata.....
Steven-Wiem może Ci się to teraz wydać szokiem,lecz to prawda.
-Przez tyle lat...myślałam że jestem kompletnie sama od śmierci mamy...
Steven-Lara nie żyje?
-Nie gdy skończyłam szkołę zmarła na chorobę płuc.
Steven-Bardzo mi przykro....
-Jakoś się dało przeżyć. Spokojnie nie jestem na Ciebie zła. Po prostu jest to dla mnie szok. Ale dlaczego... dlaczego rozstałeś się z mamą. Dlaczego odeszłeś od nas i dlaczego nie dawałeś znaku życia?
Steven-Wiem że teraz masz masę pytań. Ale obiecuję kiedyś Ci wszystko wytłumaczę.
Eech zaaaś kolejny co każe mi czekać nie wiadomo ile.
-Przynajmniej mi powiedz co trzymam w rękach.
Steven -Moje ręczne notatki. Jeśli chcesz możesz je wziąć
- Tato...
Steven- Tak?
-Czy ja znałam Hannah Donfort?
Steven-Tak.... byliście kiedyś nierozłączne. Tak szczerze Hannah chyba bardziej Ciebie traktowała jak siostre niż Lily.
Czyżby Lily mnie kojarzyła i dlatego teraz się mści....
- Dlaczego się wyprowadziłam i... czy może znałam Jennifer Manson?
Steven-To następny razem. To i tak dla Ciebie za dużo informacji jak na raz. Weź te notatki.
Po chwili dostałam powiadomienie od Jessy chciała się szybko spotkać przy garażu.
-Wybacz na mnie już czas przyjaciółka wzywa.
Schowałam papiery do torby.
Steven-Uważaj (Ti) na siebie.
-Ty też na siebie.
I wyszłam idąc szybkim krokiem do garażu.
,,-Już idę,,
Po kilku minutach drogi mogłam zauważyć Jessy która czekała na mnie.
-Wszystko w porządku? Co się stało?
Jessy-To już musi się coś dziać żeby się móc z tobą spotkać?
-Przepraszam, rzeczywiście.. nie.
Jessy-Wiesz... trochę myślałam. Z powodu tych połączeń których odbierasz.
-Naprawde nie musisz się o to martwić.
Jessy-Ale nie mogę wyrzucić tego z głowy. Myślisz o tym cały czas prawda? O tym że to musi być jeden z nas.
Rzeczywiście... kiedyś myślałam ale teraz...
-Może kiedyś rzeczywiście tak... ale teraz.. myślę że to nie jest nikt z was.
Jessy-Mam nadzieję że nie mówisz tego tylko po to by mnie uspokoić.
-Wiesz.... tak naprawdę chyba po prostu boję się poznać prawdę.
Jessy-Ja też (Ti) żałuję że się nie poznałyśmy się w innych okolicznościach.
-Uwierz tego też bym chciała.
Zaczęliśmy powoli iść w nieznaną drogę przed siebie.
Jessy-Nad każdym z nas wisi wielki, ciężki cień. Co jakiś czas znika na krótką chwilę. Ale potem znowu nas dogania.
Spojrzałam się na nią kątem oka była skulona jakby właśnie ten cień ciężył jej na plecach. Delikatnie ją objełam i przytuliłam do boku żebyśmy mogli iść blisko siebie.
-Wiem co masz na myśli.
Jessy-Myśle że jesteś powodem,dla którego ten cień od czasu do czasu znika.
Delikatnie się uśmiechnęłam do niej.
Jessy-Aaach robię się niepotrzebnie sentymentalna, to nie jest dobre. Wiesz.....ja...
-Tak Jessy?
Jessy-Nie chciałam z tobą rozmawiać o nim ale... ponieważ myślę że go lubisz.. ale to po prostu za dużo.
-Spokojnie Jessy. Chodzi Ci o Jakea?
Jessy-Taaak.. jest tak niesamowicie podejrzany. Ale po prostu nie wiem nic o nim wystarczająco dużo,by pozwolić sobie na osadzenie. Dzięki sytuacji z Lily zobaczyłam,jak złe mogą być fałszywe oskarżenia.
-Nigdy we mnie nie wątpiłaś prawda?
Jessy-Nie... ani przez sekundę. Zastanawiam się, czy możesz mi jakieś o nim informacje.
A więc o to chodzi głośno westchnełam zatrzymując się i po chwili patrząc się na nią.
-Nie, wolę tego nie robić.
Jessy-Dlaczego (Ti)?
- Ponieważ by tego nie chciał.
Jessy-On tobie nie groził (Ti). Prawda?
-Jessy....
Jessy-Heeej, to wcale nie jest takie dziwne. Proszę (Ti). Muszę sobie stworzyć jakiś obraz, ale na razie mi to nie wychodzi. I martwię się o Ciebie czy tego chcesz czy nie.
-Przepraszam Jessy lecz będę się tego trzymać.
Poszliśmy sobie do Rainbow Cafe i zamówiliśmy sobie kawę.
Jessy-A właśnie czy coś znalazłaś? Coś miałaś załatwić.
-Jessy.....ja ... znałam Hannah.
Jessy -Coooo?
-Ale tylko z dzieciństwa później.... naprawdę nie miałam z nią kontaktu. Proszę jak na razie nikomu nie mów jeszcze sama muszę się dowiedzieć co i jak.
Jessy-Rozumiem... ale skoro znaliście się z dzieciństwa i potem koniec.to...
-..jakim cudem ma mój numer.
Jessy-Dokładnie.
-Na to pytanie nadal nie umiem odpowiedzieć.
Jessy-A może to Jake? Może to on Cię do nas przyprowadził?
-A co by mu to dało?
Jessy-Próbuje się dowiedzieć. Mam na myśli że pamiętam, kiedy przełamał głosowanie. Było dla niego ważne abyśmy Cię nie wyrzucili z grypy.
-Zawsze mi mówi, że to ważne.
Zamilkłyśmy ja żeby napić się kawy a Jessy nad czymś myślała.
Jessy-I to również pasuje do tego co powiedział Thomas. Wiadomość z twoim numerem została nagle usunięta z komórki Thomasa. Powiedział Ci to?
-Tak... tak rzeczywiście na samym początku.
Jessy- W każdym razie wydało mi się to dziwne. Mam na myśli.. jak to działa? Ale jeśli Jake może wysłać wiadomość z fałszywych numerów, może je również usunąć.
Czyżby...ale dlaczego... nie wydaje mi się żeby wiedział to co się niedawno dowiedziałam...
-Wiesz....po prostu go zapytam .
Jessy-Nie wiem czy to dobry pomysł. A co jeśli.. przyprowadził Cię do nas, ponieważ chce wszystko na Ciebie zrzucić?
-Nie napewno tak nie jest.
Jessy-Przynajmniej o tym pomyśl ech..wybacz ale przerwa się kończy do zobaczenia później (Ti) uważaj na siebie.
-Ty także.
Jessy poszła a ja zostałam z nowymi myślami




Duskwood. Historia pełna tajemnicWhere stories live. Discover now