załamanie

55 8 2
                                    


T.I pov

Wstałam o 6:45 i od razu wyszłam z pokoju. Robiłam sobie śniadanie , kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Wyszłam z kuchni i otworzyłam drzwi , jendak nikogo nie zastałam. Kiedy miałam zamknąć drzwi to zauważyłam podejrzaną karteczke. Wzięłam ją ze sobą , zamknęłam drzwi i sprawdziłam do kogo to.

T.I: Vi!

Violet: co tam?

T.I: Chota tu na chwila!

Dziewczyna przyszła , a ja podałam jej kartke.

VIolet: co to?

T.I: zmielone drewno.

Violet: to nie jest śmieszne

T.I: dopiero co to znalazłam.

Poszłam do siebie , ale jedyne co słyszałam to piski Violet. Ciekawe co dostała... Poszłam się przebrać. Kiedy wróciłam to Violet gdzieś zniknęła. Wyszłam z mieszkania i zaczęłam iść w stronę uniwersytetu. Nagle wybiegła z pokoju Monic.

Monic: T.IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII

Stanęłam i poczekałam na Monic. Kiedy do mnie dobiegła to opierając się o własne ręcę zaczęła dyszeć.

Monic: czemu...nie poczekałaś? Gdzie.... Violet... i Elisse?

A no tak , przecież id rana nie widziałam tej dziewczyny...

T.I: pewnie poszła już na lekcjie , a co do Vi...nie wiem. Wiem tylko ,że ktoś napisał jej jakąś karteczkę.

Monic: i co tam było?

T.I: nie...sprawdziłam

Razem poszłyśmy do budynku. Wiele nieznanych twarzy , oczywiście to pierwszo roczniacy. Weszliśmy i czekaliśmy na osobę od Biologii i od razu zobaczyliśmy kilka gęb.Sasha i Mirray wrogo patrzą się na nas rozmawiały , jakiś mutant-bomba patrzył przez okno , a chłopak z dziwnymi mackami na łbie siedział na stole i gadał z... kościotrupem? Nie wiem ma kościste dłonie i czaszke kozy , ale chyba nie ma szyi...

Monic: ty patrz...

Pokazała na Sashe i Mirray.

T.I:*szeptem* mój boże zapomniałam że one zostały...

Nagle podszedł do nas chłopak-bomba.

????: uhm... hej?

T.I: siemka coś potrzebujesz?

???: tylko was poznać.

W międzyczasie przyszła dziewczyna wyglądająca jak siostra Keitha. On ma w ogóle jakąś siostre?

Monic: jestem Monic Purch , a to jest T.I Aikon.

Pokazała na mnie. Ja tylko pomachałam ręką.

T.I: a twoje imię?

???: a no tak... Jestem Whitty.

,,Whitty"? Coś mi się obija o uszy. Nagle weszły jeszcze dwie osoby. To byli moi kuzyni Sarv i Ruv. Sarv zobaczyła nas i prwie przewrócając Whitty'ego podbiegła do nas.

Sarv: ups! Sorki! Heja jestem Sarv jak wam się podoba budynek? DLa mnie jest meeeeeega super! On ma kilka pięter , a dwa to są piwnicee. Automaty są po kilku na piętrze i---

T.I: Sarv... spokojnie

Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zobaczyła na mnie.

Sarv: ups sorka jeszcze raz... powiedzcie jak się nazywacie.

T.I: cóż oczywiście znacie mnie , to jest Monic.

Whitty: ja jestem Whitty

Ruv: Ruv.

Powiedzieć coś przerażającego? Znam go całe moje życie i nigdy nie widziałam go uśmiechającego. Nim się obejrzeliśmy to już wszyscy byli w klasie , jedyne co to czekaliśmy na nauczycielkę. Violet siedziała na samym tyle i nikogo do siebie nie dopuszczała. Boże czy ona zachowuje się jak EMo z podstawówki? Wstałam i podeszłam do niej.

T.I: Violet Corch.

Oparłam się rękami jej blatu i popatrzyłam się wrogo.

T.I: czy można prosić o karteczkę , aby zrozumieć twój problem , ewentualnie coś doradzić/pomóc?

Mówiąc to dałam rękę na przód oczekując kartki. Blond-włosa dziewczyna westchnęła i z trzęsącą się ręką podała mi karteczkę. Zaczęłam ją czytać w myślach.

,,Hej Violcia. Spotkajmy się prosze , to naprawde ważne. Twój Don"

Spojrzałam na nią a ta miała w oczach łzy.Wiedziałam ,że jej chłopak to śmieć , ale żeby tak załatwić to?Bezczelność. Oddałąm jej karteczkę.

T.I: po skończonym dniu zapraszam cię na lody i oglądanie sąsiadów. Dasz rade?

Nic nie odpowiedziała. Poszłam zostawiając ją i siadłam do swojej ławki.

Monic: i co z nią?

T.I: ten J3Bany tchórz zerwał z nią.

Monic: Don?! On to zrobił?

T.I: ohydny wobec niej , ale coś takiego to jeszcze większy idiotyzm.

Monic: aż sama się dziwie ,że to mówie , ale jest mi jej szkoda.

W końcu pojawił się nauczyciel i zaczął mówić o planie

T.B.C

Uniwersytet muzyczny-Pico z readerWhere stories live. Discover now