( ta nazwa na bank bedzie ucieta. Macie całość: Dzień z najmłodszymi bliźniakami)
T.I pov
Obudziłam cała bolała. Spojrzałam na zegarek.
T.I- 13:40... nie mogłam wstać o 14?
Wstałam z łóżka i poszłam do salonu. Violet właśnie sprawdzała nasze instrumenty czy są sprawne i nastrojone. Kocha to robić mimo iż przez to często się kłóci z Monic.
Vi- oh T.I wstałaś. Elisa była i chyba nadal jest zdziwiona że tak długo śpisz.
T.I- ta hej... a gdzie Monic?
Porozglądałam się dookoła ale po Elisie i trzeciej z gangu ani śladu.
Vi- poszła zwiedzać i odwiedzać tak jak zwykle.
Powiedziała bez uczuć. Monic i Violet ledwo co potrafiły się dogadać. Czasem to przypominało mi Toma i Torda z Eddsworld (w tej książce te postacie są fikcją). Wróciłam do siebie aby ubrać się i wyjść na miasto. Nagle dostałam sms na messengerze. Okazało się że ktoś zrobił grupke z naszą klasą i każdego dodał. Postanowiłam obczaić kto jest w klasie prócz mnie , moich lasek , trio Elissy i gang Tavii. Zobaczyłam kogo nieznanego i interesującego będziemy mieć:
-Agoti
-Whitty
-Skid
-Senpai
-Nene
-Cassandra
-Steve
-Tabi
-Sky
-Annie
-Ruv
-Sarv
-Ayana
-Carol
I Kapi.
Wiele ich..nie wiem czy chce wszystkich poz--?¿?- T.I!
Obróciłam się zdziwiona i zauważyłam 12 latke w jasno blond włosach i przeslicznych szmaragdowych oczach. Tak... to moja siostra Dawn. Za nią była troche lekko ciemniejszych blond włosach bliźniaczka Sierra. Obie pobiegły do mnie i się wtulily.
T.I- hejj spokojnie!
Sierra- z bami nie ma ,,spokojnie".
Uśmiechnęła się szeroko.
T.I- poprawka= z Tobą.
Sierra- tak
Dawn- czyli do tego liceum będziesz chodzić?
Spytała wskazując na oddalony budynek uniwersytetu.
T.I- to uniwersytet ale tak. Będę tam chodzić
Sierra- szkoda że musiałaś się wyprowadzić.
T.I- kiedyś przychodzi taki czas kiedy trzeba podjąć decyzje , żeby się wyprowadzić i zacząć żyć na swoim. Tak w ogóle co wy tu robicie?
Sierra- szłyśmy na lody... ale chyba nie wzięłam kasy.
Dawn- i teraz to mówisz?
T.I- to może ja wam kupie?
Sierra- TAAAK
Obie się uśmiechnęły po czym wszystkie poszłyśmy do rynku. Obie zawsze były inne niż reszta dzieci. Sierra taka energiczna jak nigdy , a Dawn spokojna i zamknięta w sobie. Jest zupełnie taka sama jak ja z dzieciństwa. Weszłyśmy do kawiarni i zaczęłyśmy zamawiać mrożone słodkości.
T.I- poprosze dwa razy shake a. Jeden o smaku truskawkowym , drugi o karmelowym.
Sierra- a dla mnie lody o smaku serka mascarpone!
Ekspedientka nabiła wszystko na kase i zaczęła nam robić picie. Kiedy tak czekaliśmy ktoś wszedł do kawiarni. Okazało się że to są Keith i Elissa.
Elissa- oh T.I! Co za niespodzianka
T.I- hej Elissa. Przerywam randeczke z Keithem?
Elissa- t-to nie jest rabdka... wiesz?
Cała czerwona... aż czuć na kilometr że kłamie. Dawn podeszła do Keitha i zaczęła mu się przyglądać.
Keith- uhm... hej?
T.I- to jest Dawn. Zawsze się przypatruje nowo poznanym ludziom.
Elissa- czyli ta to Sierra? Miło was poznać obie.
Uśmiechnęła się skromnie. Spojrzałam na limonko-oką. Po raz pierwszy widziałam u niej lekki strach. W końcu przyszło nasze zamówienie, więc pożegnałam się z naszą parką i poszłam z siostrami do parku. Ja jako ostatnie wypiłam koktajl i patrzyłam, jak bawią się beztrosko. Heh... historia się powstarza. Nasz ojciec patrzył się beztrosko na bawiących się Antela i Antila , a mama na mnie... to smutne co ten świat robi z osobami , których kochamy ale nic nie można zrobić. Po jakimś czasie kiedy Sierra zużyła połowę swej energi to zaczęłyśmy iść w strone ich domu. Droga z buta była około 20 minutowa. Sierra latała wokół nas jak mucha , a ja i Dawn rozmawiałyśmy o kilku sprawach. Kiedy byłyśmy pod domem to mocno mnie przytuliły i weszły do środka. Wróciłam do mieszkania i usiadłam na kanapie. Nagle ktoś do mnie zadzwonił....
C.D.N
YOU ARE READING
Uniwersytet muzyczny-Pico z reader
RandomJedna z nielicznych książek na tą tematykę.