Rozdział pierwszy

190 9 107
                                    

Kilka miesięcy po 15 sezonie

Pov Lloyd

- Jay! Przyszedłem się zapytać, czy chcesz z nami zagrać - powiedziałem, pukając w drewniane drzwi o ciepłym odcieniu. Gdy nie usłyszałem odpowiedzi, zapukałem jeszcze raz, jednak intensywniej. Znów nie słysząc odpowiedzi, postanowiłem otworzyć, licząc na to, że klucz zazwyczaj pozostawiony w zamku nie będzie przekręcony. Nacisnąłem klamkę i popchnąłem drzwi, które otworzyły się. Nigdzie nie było jednak chłopaka. Wyszedłem z misją poszukania go. Chodząc po klasztorze, zapukałem do drzwi wszystkich łazienek, do kuchni, a ostatecznie postanowiłem wejść do pokoju, w którym najbardziej nie chciałem się znaleźć. Podchodząc jedynie do drzwi, już miałem łzy w oczach, a mimo wszystko nacisnąłem klamkę i popchnąłem je z przyzwyczajenia mocniej. Zawsze się zacinały.

Gdy przeszedłem przez próg, moje oczy napotkały mnóstwo koloru niebieskiego; niebieskie ściany, niebieskie dodatki, niebieskie przedmioty. Widziałem kątem oka zdjęcia poprzyklejane do ściany, ale nie chciałem zatrzymać na nich wzroku ani na chwilę, bo każde wspomnienie o niej cholernie bolało. Tu również nie było Jay'a, więc zamknąłem drzwi lekko drgającymi rękoma. Oparłem się o powierzchnię i otarłem kilka łez spływających po policzkach.

Gdy się ogarnąłem, poszedłem do salonu, gdzie siedzieli Zane, Cole i Kai.

- A gdzie Jay? - zapytał brunet, wstając. Wzruszyłem ramionami.

- Nie znalazłem go.

- Nie wspominał nic, że wychodzi - powiedział Cole.

- Spróbuję do niego zadzwonić - wyciągnąłem telefon, wszedłem w kontakty i nacisnąłem numer Jay'a. Po wielu sygnałach otrzymałem informację, że numer jest niedostępny i jakieś bzdety, żebym wysłał sms'a dlaczego dzwoniłem. Rozłączyłem się.

- Nie odbiera - podsumowałem, chowając telefon do kieszeni bluzy.

- Nie denerwujmy się zawczasu, może wyszedł i telefon mu padł a nie chciał nic mówić. Poczekamy do jutra i zobaczymy, czy wróci - powiedział Kai. Ciężko było mi się zgodzić, martwiłem się, ale ostatecznie ponownie wzruszyłem ramionami i usiadłem na grafitowej kanapie.

- Może masz rację - rzuciłem.

..............................................................................

Obudziłem się strasznie niewyspany. Z nerwów nie mogłem spać w nocy, późno zasnąłem i miałem niespokojny sen. Podniosłem się, licząc, że Jay wrócił przez noc. Ruszyłem do kuchni i usiadłem na stołku.

- Jay się pojawił? - zapytałem, sięgając po płatki, po czym wsypałem je do miski.

- Nie przyszedł - westchnął Kai, podpierając się ręką położoną na stole. Chyba spał jeszcze gorzej niż ja, o ile w ogóle zasnął.

- Sprawdzaliście jego pokój?

- Sprawdziliśmy każdy pokój - powiedział Zane. Moja twarz z lekka pobladła na myśl o jej pokoju, ale zaraz wróciła do normalnego stanu.

- Spróbuję jeszcze raz zadzwonić - powiedział Kai. Po minięciu sygnału znów nikt nie odebrał.

- Musimy zacząć szukać! - wydarłem się niekontrolowanie. Co jeśli coś mu się stało?

- Jay raczej nie wychodził bez słowa. Trzeba przeszukać jego pokój, może tam będzie coś co wskaże nam, gdzie poszedł - zasugerował Zane. Wszyscy ruszyliśmy szybkim krokiem do pokoju naszego przyjaciela. Każdy rzucił się, żeby przejrzeć cokolwiek. Szukaliśmy dosyć długo, kiedy usłyszeliśmy głos Kai'a.

Coronus Demonium || Jaya & Llorumi || NinjagoWhere stories live. Discover now