🐍 Rozdział 36 🐍

29 7 3
                                    

🐍

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

🐍

Nicky, Madeline, Harry i Ron niemal natychmiast udali się do łazienki, w której przebywała Jęcząca Marta. Byli już w stu procentach pewni, że to ona została zaatakowana pięćdziesiąt lat temu. Wszyscy weszli do środka, trochę dygocząc ze strachu — w końcu było już bardzo późno, a gdzieś po korytarzach grasowała bestia.

— Ach, to wy.— powiedziała Marta, siedząc w ostatniej kabinie, kiedy cała czwórka weszła do środka.— Czego chcecie tym razem?

— Zapytać cię, jak umarłaś.— odpowiedział Harry, a Marta całkowicie się zmieniła. Sprawiała wrażenie zachwyconej tym pytaniem.

— Och, to było straszne.— powiedziała, jakby z rozkoszą.— To stało się właśnie tutaj. Umarłam w tej oto kabinie. Pamiętam to dobrze. Schowałam się tutaj, bo Oliwia Hornby dokuczała mi z powodu moich okularów. Drzwi były zamknięte, ja ryczałam i nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi. Wchodzi i mówi coś dziwnego. Chyba w jakimś obcym języku. W każdym razie wydawało mi się, że to mówi chłopiec. Więc otworzyłam drzwi, żeby mu powiedzieć, że to toaleta dla dziewczyn, i wtedy... Wtedy umarłam.

— Wow, bardzo poruszająca historia.— powiedział cicho Nicky, a Madeline uśmiechnęła się pod nosem, jednak szturchnęła go ramieniem, aby przypadkiem nie spłoszyć Marty.

— Jak?— zapytał Harry, całkowicie ignorując uwagi Nicky'ego.

— Nie mam zielonego pojęcia.— odpowiedziała Marta przyciszonym głosem.— Pamiętam tylko, że zobaczyłam parę żółtych oczu. Poczułam, jakby mi zdrętwiało całe ciało, a potem... Potem już szybowałam w powietrzu. Odlatywałam... Ale potem wróciłam. Postanowiłam nastraszyć Oliwię Hornby. Och, bardzo żałowała, że wyśmiewała się z moich okularów.

— No i prawidłowo.— powiedziała zachwycona Madeline z założonymi rękami.

— A ty kto?— spytała Marta, tak jakby dopiero zdając sobie sprawę z obecności Madeline.

— Gdzie dokładnie zobaczyłaś te oczy?— zapytał Harry, zanim Madeline zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.

— Gdzieś tu.— odpowiedziała Marta, machając ręką w stronę umywalki. Cała czwórka do niej podbiegła. Wyglądała zupełnie zwyczajnie. Zbadali ją dokładnie, cal po calu, wewnątrz i zewnątrz, łącznie z rurami pod spodem. I nagle Madeline to zobaczyła: na boku z jednego z mosiężnych kranów wydrapany był maleńki wąż.

— Ten kran nigdy nie działał.— oznajmiła beztrosko Marta, kiedy Madeline chciała to odkręcić.

— Harry.— odezwała się Madeline.— Powiedz coś. W języku węży.

— Okej...— odpowiedział Harry i zaczął gorączkowo myśleć. Do tej pory udawało mu się mówić tym językiem tylko wtedy, kiedy miał do czynienia z prawdziwym wężem. Wpatrywał się w maleńki rysunek, starając się wyobrazić sobie, że to prawdziwy wąż.

Ślizgońska Miłość • Nicadeline w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz