[34]

1.5K 56 26
                                    

*siedem lat później*

-Steven Anthony Barnes! Do mnie w tej chwili! - krzyknęła Alex, widząc zbity wazon w salonie

-Już idę mamo! - odpowiedział jej mały brunet o zielonych oczach, schodząc ze schodów - Co się stało? - zapytał, stając w drzwiach do pokoju

-Kto zbił mój wazon!? - kobieta uniosła ton głosu wyżej, pokazując palcem na odłamki szkła

-Tym razem to naprawdę nie byłam ja - bronił się chłopak, kręcąc głową na boki

-To powiedz mi proszę, kto to zrobił - warknąła długowłosą bruneta, sprzątając szkło z podłogi i szafki

-Tato - oznajmił młody Barnes

-Co ja? - do salonu wszedł James wycierając ręce w kawałek szmatki

-Zbiłeś mój wazon - warknęła dziewczyna, patrząc prosto w jego oczy, teraz wiedziała że nie będzie w stanie jej okłamać

-To był przypadek, naprawdę nie chciałem go zniszczyć, przepraszam - przyznał, delikatnie sie kuląc i odchodząc do tyłu, bardzo dobrze wiedział że nie ma z nią żadnych szans więc wolał nie ryzykować

-Mhm - mruknąła brunetka nie zbyt przekonująco - Dobra później porozmawiamy na ten temat, teraz musimy się już zbierać, mój tato na nas czeka - dodała wzdychając

-Jedziemy do dziadków! - krzyknął uradowany Steven i szybko pobiegł do swojego pokoju po plecak

-Kochanie, to nie jest dobry pomysł, przecież jak on się dowie że znowu wpadliśmy to mnie zabije - jęknał brunet ubierając czarną bluzę

-Ale teraz jesteśmy już małżeństwem, a poza tym możemy powiedzieć że to planowaliśmy - zauważyła, podchodząc do niego bliżej i zarzucając mu ręce na szyje, po chwili przyciągnęła go bliżej siebie łącząc ich usta w namiętnym pocałunku

-Fuuu - para usłyszała zniesmaczony głos swojego syna, więc oderwali się od siebie i popatrzyli na małego brunet który miał zmarszczoyn nos i wystawiony język, oboje się zaśmiali i wyszli z domu, mieszkali z dala od miasta w małym lasku obok jeziora

***

Całą rodzinka dojechała pod mały biały, drewniany domek na wsi. Właśnie tam mieszkał Tony, Steve i ich siedmioletnia córka, Morgan, którą adoptowali po swoim ślubie czyli nie długo po narodzinach małego Barnesa.

Wyszli z samochodu i ruszyli w stronę drzwi wejściowych. Alex delikatnie zapukała w białe drewno i długo nie musiała czekać aby ktoś je otworzył, w drzwiach staną blondyn z ogromnym uśmiechem na twarzy.

-Hej Steve - przywitała się z uśmiechem córka miliardera

-Miło was w końcu widzieć, wchodźcie - odparł Steve przepuszczając ich w drzwiach

-Widzieliśmy się trzy dni temu, Steve - zauważył James, wchodząc do salonu gdzie siedział Stark z dziewczynką

-No wiem, ale to i tak długo - mrukną i znikną za drzwiach prowadzącymi do kuchni

-Cześć tato - brunetka uśmiechnęła się w stronę ojca i usiadła zaraz obok niego

-Ciebie też Miło widzieć, Alex - obja ją ramieniem i przyciągnął bliżej siebie, w tym samym czasie Morgan podbiegła do Steven'a i zaciągnąła do swojego pokoju

-Stark - mruknął James siadając na fotelu

-Barnes - odpowiedział mu tym samym tonem, lustrując go wzrokiem

-Możecie się uspokoić? - zapytała kobieta - zachowujecie się jak dziecko albo gorzej - dodała patrząc to na jednego, to na drugiego

-To nie moja wina że on aż tak dzieła mi na nerwy - warknął Tony zaciskając mocno pięści

-To ty mi działasz na nerwy - odpowiedział mu Bucky i zacisną szczękę, nachylając się lekko do przodu

-Dobra koniec tego, musimy ci coś powiedzieć, tato - przerwała im brunetka, zanim zdąrzyli się rozkręcić

-Mam się bać czy co? - zapytał po chwili ciszy panującej w pomieszczeniu

-Jestemwciąży - powiedziała na jednym wydechu dziewczyna

-Nic nie zrozumiałem... - zaczął Stark

-Spodziewamy się dziecka - przerwał mu James, wzruszając ramionami

-Ż-że kolejne? - głos Tony'ego był cichy, a dziewczyna tylko przytaknąła mu głową - O mój Boże, po raz drugi będę dziadkiem! - krzyknął szczęśliwy mężczyzna i mocno przytulił swoją córkę

-Myślałam że będziesz zły - szepnęła mu do ucha brunetka, oddając uścisk

-Mam byś zły za to że będę miał drugiego wnuka - zdziwił się - to jest jedna z najlepszych wiadomości w ostatnim czasie, pomimo że tego nie planowaliście to trzeba to uczcić - dodał odsuwając się od córki

-Skąd wiesz że tego nie planowaliśmy? - zapytał Bucky

-A czy osoby oprawiający seks zawsze i wszędzie mogą planować dziecko? - zapytał retorycznie, a na twarzy dziewczyny pojawił się lekki rumnieniec

***

Alex i Bucky leżeli na łóżku w jednym z pokojów gościnnych w domu Starków. Dziś już nie wracali do domu bo było już ciemno, a oboje byli zbyt zmęczeni na prowadzenie samochodu.

Brunetka leżała na nagiej klatce piersiowej swojego męża i delikatnie jeździła palcem po jego brzuchu, a mężczyzna pod wpływam jej dotyku mruczał cicho.

-I co, było aż tak strasznie? - zapytała dziewczyna, przerywając cieszę panującą w okół nich

-Było całkiem znośnie - odpowiedział krótko mężczyzna, mocniej ją obejmując

-Nie rzucił się na ciebie, czyli było dobrze - oznajmiła, podnosząc głową tak żeby widzieć jego twarz - Kocham Cie, wiesz - dodała lustrując jego twarz

-Też cie kocham - szepnął, pochylając głowę i skanując w delikatnym pocałunek w jej usta

KONIEC



Hejka!
O to koniec tego opowiadania, wiem trochę mi nie wyszło, ale myślę że chyba ujdzie w tłumie. Kolejne opowiadanie mam zamiar zacząć już w roku szkolnym, więc czekajcie.
Byłabym wdzięczna za zestawienie gwiazdki.
Ps. Wszystkiego najlepszego Sebastian!
Pozdrawiam
774 słowa

who I am? [winter soldier]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz