Rozdział 7

1.7K 67 49
                                    

Brunet wziął jej małą torbę z ubraniami która przyniósł jej kilka dni temu Tony. Oboje weszli do windy rozmawiając na błache tematy, ich rozmowa była luźna i starali się nie zwracać uwagi na wcześniejsze wydarzenie.

Windą ruszyła w górę z lekkim szarpnięciem, brunetka patrzyła na swoje odbicie w lustrach umieszczonych na ścianach stalowej puszki.

— James? –  Alex odezwała się pierwsza patrząc na mężczyznę.

— Hm? – mruknął i skierował na nią swój wzrok.

— Myślisz że powinnam ściąć włosy? – zapytała patrząc w jego niebieskie oczy

— Jak dla mnie zawsze wyglądasz bardzo dobrze, ale moim zadnie w krótkich włosach wyglądała byś jeszcze lepiej – odpowiedział i przysunął się do niej bliżej, ich nosy się stykały, Bucky położył ręce na jej talii i przyciągną do siebie jeszcze bliżej delikatnie i namiętnie całuje w usta.

Po chwili oderwali się od siebie, Barnes wymamrotał cicho "przepraszam" i z lekkim rumieńcem wrócił na wcześniejsze miejsce.

Drzwi windy otworzyły się, przywitała ich ciemność i tylko księżyc za oknem lekko oświetlał pomieszczenie. Oboje niepewnie i ostrożnie weszli do środka, nagle zapaliły się kolorowe światła i zza różnych mebli wyskoczyli wszyscy avengersi.

— Wszystkiego najlepszego! – krzykneli wszyscy razem patrząc na brunetkę.

Alex że strachu odskoczyła do tyłu prawie ładując na podłodze, na szczęście przed upadkiem uratowały ją duże męskie dłonie na jej talii.

— Pamiętaliście!? – zapytała dziewczyna gdy długowłosy brunet odstawił ją bezpiecznie na ziemię.

— Oczywiście, jak moglibyśmy zapomnieć o twoich urodzinach – pierwszy odezwał się Tony podchodząc do córki i przytulając ją mocno, chwile później wszyscy trwali w jednym wielkim uścisku a na samym środku była Alex.

— Dobra koniec tych czułości zaraz zacznie się impreza, a obstawiam że Alex chcę się jeszcze przebrać – tą cudowana chwile przerwał nie kto inny jak Stark odsuwając się od dziewczyny tak jak wszyscy bohaterowie.

— Tylko na mnie poczekajcie idę się tylko przebrać – oznajmiła idąc w stronę swojego pokoju.

Gdy była już w swoich czterech ścianach podeszła do dużej szafy i otworzyła ją zastanawiając sie w co na siebie ubrać. Po około dziesięciu minutach padło na czarne rurki do tego biały, krótki, dopasowany top na cienkich ramionczkach, i na to wszystko czarna bluza od James'a. Dziewczyna z przygotowanymi ubraniami poszła do swojej łazienki gdzie się przebrała, już gotowa podeszła jeszcze do dużego lustra gdzie zrobiła lekki makijaż i rozczesała włosy. Chciała jeszcze się po perfumować ale bluza od mężczyzny ładnie nim pachniała więc z tego zrezygnowała.

Gotowa wyszła z pokoju i od razu skierowała się do salonu z którego wydobywała się głośna muzyka i rozmowy bohaterów. Brunetka weszła do pomieszczenia nie zauważalnie od razu siadając na kanapie obok starszego Starka i Barnesa, dopiero po tej czynności inni zwrócili na nią swoją uwagę.

— I jest nasza solenizantka! – powiedział pierwszy Clint siadając na drugim końcu kanapy.

— Jakie to uczucie mieć już siedemnaście lat? – zapytał Tony.

— Normalne, nie czuję się jakoś... inaczej – powiedziała i szybko wzięła mu z ręki szklankę whisky wypijając ją na raz.

— Ej to było moje! – krzyknął wyrywając jej już puste szkło.

— Nie, już moje – odpowiedziała niewinnie się uśmiechając.

— A ty nie jesteś za młoda żeby pić? – zapytał z cwanym uśmieszkiem Stark.

— Nie, ale możemy się przekonać kto ma mocniejszą głowę. Stark vs Stark, co ty na to? – zapytała z cieniem uśmiechu na twarzy bo już znała jego odpowiedź.

— Ja na to jak na lato! – krzykną i poszedł w stronę barku.

Brunetka tylko popatrzyła na zdziwione twarze reszty avengersów, tylko Bucky uśmiechał się jak głupi.

— Alex nie powinnaś, z tym pijakiem nie wygrasz – pierwszy z pozostałej grupy odezwał się Steve, na jego słowa dziewczyna tylko wybuchła śmiechem, a zdezorientowany mężczyzna popatrzył pytająco na swojego przyjaciela który też zaczął się śmiać.

— Steve na nią alkohol dzieła tak samo jak na mnie czy ciebie – powiedział widząc pytający wyraz twarzy blondyna.

— Ja też jestem na serum, musiałabym wypić miliony litrów czystej żeby może się coś zadziało – powiedziała z ogromnym uśmiechem na twarzy.

Po dłuższej chwili rozmawiania z całą resztą do salonu wszedł Tony z tacą szotów i dwoma kartonami soku.

— Zagramy w nigdy przenigdy, a naszą rywalizację przełożymy na później bo nie chcę żebyś tak szybko skończyła imprezę – powiedział starszy Stark pokazując na swoją córke i położył tace z kieliszkami na małym stoliku.

— Dobra to kto zaczyna? – zapytała podekscytowana Natasha i wzięła jeden kieliszek do ręki tak jak całą resztą.

— To ja zacznę – odezwał się Clint. – Nigdy przenigdy nie rozwaliłem worka treningowego – powiedział, a trójka super żołnierzy popatrzyła na siebie i wypiła po kieliszku.

— To już wiem kto mi rozwala worki – odezwał się Stark patrząc na całą trójkę po kolei.

— Teraz ja – wyrwała się brunetka i wzięła kolejny kieliszek do ręki. – Nigdy przenigdy nie pokonałam Bucky'ego w walce w ręcz – dokończyła i napiła się tak samo jak Rogers.

— Dobra ja. Nigdy przenigdy nie całowałam Avengera – powiedziała Natasha, na to młodsza dziewczyna lekko się spięła wzięła alkohol, kątem oka popatrzyła na Barnsa który też, więc wziął kieliszek i wypiła na raz razem z kobietą która mówiła przed chwilą.

-Alex!? - odezwał się Tony patrząc na nią zdziwiony

— Teraz ja – powiedziała młoda Stark, udając że nie słyszy spytania ojca. - Nigdy przenigdy nie zrobiłam błędu i coś mi wybuchło - powiedziała i wzięła kolejny kieliszek, miliarder popatrzył na nią ostatni raz i także się napił.

— Dobra teraz ja. Nigdy przenigdy nie widziałam żadnego Avengera nago – powiedział już lekko podpity Clint i wypił jeden kieliszek tak samo jak Alex.

— Alex!? – powtórzył swoją wcześniejszą wypowiedź i popatrzył na córkę.

— Spoko luz, widziałam ciebie i tylko ciebie – odpowiedziała mu z uśmiechem.

— C-co? – zająkał się, a jego twarz wyrażała większe zdziwienie niż jego ego.

— Kiedyś jak tylko my byliśmy w wieży poszedłeś się umyć i wyszedłeś że swojej łazienki bez ręczniki i niczego innego, a drzwi do twojego pokoju były uchylone i ja w tym momencie przechodziłam korytarzem – wyjaśniła w skrócie.

— Dobra niech Ci będzie. Nigdy przenigdy nie spałem z Avengerem – powiedział Tony i kątem oka popatrzył na swoja córkę która tym razem nie piła, ale za to pił Bruce i Clint.

— Nigdy przenigdy nie spudłowałem – odezwał się tym razem Barton, i napili się wszyscy oprócz niego i młodej Stark.

I gra toczyła się dalej, większość była już trochę podpita więc pytania Niegdy przenigdy były coraz głupsze. Ale w pewnym momencie Natasha zaproponowała żeby zagrali w prawda czy wyzwanie, a wszyscy się zgodzili. Alex, Steve i James dostali jeszcze trochę asgardzkiego trunku dla bogów żeby też mogli się trochę zabawić.



1045 słowa

who I am? [winter soldier]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt