Hiron uniósł dłonie nad ranami i od razu krew zaczęła żwawiej wypływać. Jej kolor był wręcz groteskowo jaskrawy. Iris w milczeniu przyłożyła kielichy do obu ran i po chwili oba były wypełnione po brzegi. Cała czynność nie trwała długo, ale Ellen wykończona wciąż powtarzającymi się ceremoniami wiła się z bólu i nieświadomie jęczała, patrząc błagalnie na Hiron, jakby mógł cokolwiek na to poradzić. A przecież nie mógł uczynić niczego.

- Nie krzycz, głupia sanguis – warknął i odwrócił wzrok.

Wziął w dłonie kielichy i wypowiedział słowa zaklęcia, błogosławiąc magią. Obserwował z niechęcią jak każde z tych pasożytów kosztuje jej drogocennej krwi. Po chwili zrzucili z siebie peleryny i magicae zanurzając palec w krwi Ellen, zaczął rysować znaki na piersiach bellator.

Tego elementu również nie lubił, bo był upiorny i nienaturalny, ale tak właśnie musiało być. Cała ósemka opadła na kolana, krzywiąc się z bólu i dając mu tym samym choć trochę satysfakcji.

Ellen była wykończona. Z każdą ceremonią regeneracja zajmowała jej coraz więcej czasu. To dotyczyło zarówno kwestii fizyczności jak i zbierania magii. Ból również stawał się coraz mocniejszy i wiedziała, że wkrótce nie będzie miała siły, by go znieść. Każda minuta ceremonii wydłużała się do godzin pełnych udręki. Z niewysłowioną ulgą przyjęła moment, w którym Hiron nachylił się nad nią, by wyciągnąć z wanny.

Stanęła na drżących nogach i wczepiła się palcami w jego szerokie, spięte ramiona. Rzucił jej jedno ze swoich egzaltowanych spojrzeń i poczuła w sobie szarpnięcie jego magii. Moment ulgi nie trwał jednak długo, bo przerwał go huk uderzanych o ścianę drzwi. Do sali wmaszerowało kolejnych dziesięcioro bellator.

Ellen skrzywiła się nieświadomie i mocniej zacisnęła palce na jego ramionach, mrużąc oczy i zagryzając dolną wargę.

- Wynocha stąd! – wrzasnął Hiron, wprawiając ją w zdziwienie.

Piorunował wzrokiem nowoprzybyłych. Zatrzymali się w półkroku, nie dowierzając własnym uszom. Nadeszła wszakże pora na ich ceremonię.

Iris wpatrywała się w maga zdębiła. Jego oczy lśniły szkarłatem, odcinając się od bladej twarzy wykrzywionej grymasem wściekłości. Wyglądał pięknie i przerażająco.

- Na dzisiaj już dość. – Jego głos był lodowaty. Ellen objęła go delikatnie ramionami, ale nie miała dość siły, by utrzymać chwyt, więc jej ręka prześlizgnęła się po przedramieniu. Zacisnęła palce na jego szczupłym nadgarstku.

- To nasza kolej, magu – odezwał się jasnowłosy chłopak, tarasując przejście. Najwidoczniej spieszno mu było do śmierci.

- Jesteś pewien – Hiron mocniej zacisnął zęby – że chcesz mi się sprzeciwić? Uważasz, że niezgadzanie się ze mną jest dobrym pomysłem? – Zmrużył oczy.

Chłopak w wyrazie odwagi, lub głupoty niewzruszenie stał w miejscu. Reszta bellator również uparcie kręciła się przy drzwiach.

- Jest harmonogram – powiedział cicho, drżącym głosem. – Nie możesz go zmieniać według własnego uznania.

- Doprawdy? – Hiron uniósł brew. – Nie mogę? – Im bardziej się wściekał, tym jego głos stawał się spokojniejszy. Ellen marzła w jego ramionach, ale nie miała siły, ochoty, ani odwagi zaprzeczać.

- Hiron ma rację – odezwał się zza jej pleców Gabriel. – Musimy przesunąć kolejną ceremonię.

- Ciebie nikt nie pytał o zdanie – warknął blondwłosy.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now