rok 2, rozdział 9

172 16 12
                                    

Czekałam cierpliwie.

Mimo, że do osób cierpliwych nie należę.

Wiedziałam już coś niecoś o wilkołakach. Wspominali o nich przelotnie na lekcjach z obrony przed czarną magią. Mówili tam, że aby stać się wilkołakiem, inny wilkołak musi cię pierw ugryźć – czy coś w tym stylu. Domyślałam się więc, że to doświadczenie nie było najprzyjemniejszym dla Remusa i trudno było mu o tym opowiadać.

Możliwe nawet, że byłam pierwszą osobą, której miał o tym opowiedzieć. Dlatego nie zamierzałam go ponaglać. Zaczekałabym całą noc, gdyby tego potrzebował.

Na całe szczęście, Remus nie kazał mi aż tyle czekać.

– No dobrze – mruknął ponuro. – Nie urodziłem się taki. Gdy miałem... coś koło pięciu lat do naszego domu włamał się wilkołak i zaatakował mnie, gdy spałem. Moi rodzice byli w tedy w ogrodzie, więc nie od razu usłyszeli, co się dzieje.

Z nerwów złapałam Remusa za dłoń i ścisnęłam ją z taką siłą, aż chłopak skrzywił się bólu.

– Przepraszam – wymamrotałam. – Mów dalej.

– Tata wbiegł do mojej sypialni i przepędził wilkołaka, a potem zabrał mnie do Świętego Munga. Jednak było już za późno. Rany były zbyt głębokie, zakażenie już się wdało... nie potrafili mi pomóc. Od tamtego czasu w każdą pełnie zmieniam się w wilkołaka.

– Kim on był? Czy zamknęli go w Azkabanie? – spytałam cicho. Nie byłam pewna, czy mogłam, ale ciekawość była silniejsza ode mnie.

– Nie złapali go – odpowiedział smętnie.

– Ale... chyba widziałeś go, prawda? Może mógłbyś opowiedzieć policji, jak on wyglądał, a oni stworzyliby taki rysunek jego twarzy. Rozwiesiliby jego podobizny na tablicach i na pewno znalazłaby się choć jedna osoba, która zna tego bydlaka...

Tym razem Remus ścisnął moją dłoń.

Spojrzałam na niego. Miał taki spokojny wyraz twarzy. Dlaczego?

– Nie wiele pamiętam z tej nocy.

– Jak to?

– Tak to. Medycy z Świętego Munga mówią, że to całkowicie normalna reakcja na takiego typu zdarzenia. Ten atak musiał być dla mnie zbyt krwawy i przez to mój mózg wykasował większość wspomnień. Najwięcej dowiedziałem się od rodziców...

– No a twój tata? Przecież też tam był, walczył z nim... czy nie widział jego twarzy?

– Widział.

– I co?

– W ministerstwie prowadzą spis wszystkich wilkołaków, ale tata mówi, że ten który mnie zaatakował musiał się jakoś ukrywać, ponieważ nie było go w rejestrze.

– Rozumiem – odpowiedziałam cicho, drapiąc się po głowie. Czy wypadałoby powiedzieć Remusowi, że jego historia się kupy nie trzyma? Za dużo w niej było niedopowiedzeń.

Przeczytałam parę książek Agathy Christie. Umiem powiedzieć, kiedy coś nie gra, jak powinno.

Zacznijmy od tego, dlaczego wilkołak zaatakował akurat Remusa? Rozumiem, że można mieć w życiu pecha, ale bez przesady. Remi spał w sypialni – schowany w murowanych ścianach, na piętrze, zapewne ze zgaszonym światłem, zamkniętym oknem i zasłoniętymi zasłonami. Za to jego rodzice byli w ogrodzie na otwartej przestrzeni. Jeśli jesteś głodnym wilkołakiem zamroczonym pełnią księżyca, kogo wybierasz na swoją ofiarę? Raczej jego rodziców, bo łatwiej się do nich dostać. Skąd w ogóle wiedział, że w domu jest dziecko? Czy wilcze zmysły są aż tak dokładne? A nawet jeśli, to po jakie licho zadawać sobie tyle trudu, by dopaść chłopca?

Musiał mieć jakiś powód.

Musiał wiedzieć, że on tam jest. A to czyniło Remusa nieprzypadkową ofiarą.

– Włamał się do domu – odezwałam się w zamyśleniu – ale do którego pomieszczenia?

Remus spojrzał na mnie zmieszany. Pewnie nie spodziewał się takiego typu pytania.

– Do mojej sypialni – odpowiedział. Skąd wiedział, która sypialnia jest jego? Na sto procent ich obserwował.

– Czy gdy jesteś... no w ludzkiej skórze, czy te twoje wilcze zmysły działają tak samo? Potrafisz słyszeć przez ściany? Wyczuć czyjś zapach z drugiego końca szkoły? Widzisz w ciemności?

– Nie do końca tak to działa – mruknął, drapiąc się po głowie. – Na pewno mam trochę bardziej wyczulone zmysły, niż ty, ale bez przesady.

Zabawny fakt, który Remus trzymał przede mną w tajemnicy, aż do szóstej klasy: trochę bardziej to spore niedopowiedzenie.

– Aha – mruknęłam.

To naprawdę nie ma sensu. Jako wilkołak pozbawiony ludzkich uczuć, nie zaatakowałabym Remusa. Wybrałabym jego matkę, która jest człowiekiem i nie miałaby, jak się obronić — to ona byłaby „krwawiącą owieczką". Gdybym chciała zaatakować Remusa, musiałabym mieć ku temu jakiś konkretny powodów.

Tylko solidnie zakorzeniona nienawiść i chęć zemsty, byłaby w stanie zmusić wilczy instynkt, do zaatakowania chłopca.

Czy ta teoria jest prawdopodobna?

Nie wiem.

Ale muszę koniecznie dowiedzieć się czegoś więcej. Jeśli rodzice go okłamują, powinien o tym wiedzieć.

Czym w ogóle zajmuje się jego ojciec? Remus rzadko wspomina o swoich rodzicach. Może jest aurorem. Aurorzy mają przyzwyczaj wielu wrogów. Mógł zamknąć w Azkabanie niewłaściwą osobę, a ten wilkołak się zemścił.

– O czym myślisz, Diamond? – spytał Remus. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Odleciałam aż na tak długo?

– Mam nadzieję, że kiedyś ten wilkołak się znajdzie i zamkną go w Azkabanie – odparłam. Choćbym sama miała go znaleźć i zawlec pod wrota magicznego więzienia. Remus nie zasłużył na nic, co mu się przytrafiło. – I nikt się o tobie nie dowie. Ja i Lily będziemy milczeć, jak zaklęte. Zostaniesz w Hogwarcie, aż ukończysz szkołę. Obiecuję.

Remus spojrzał na mnie posępnie, ale skinął głową. Rozumiałam go trochę. Musiał mi zaufać, mimo braku pewności, czy przypadkiem się przed kimś nie wygadam. Bo skąd mógł wiedzieć, że jego sekret jest ze mną bezpieczny.

– Masz jeszcze jakieś pytania? – spytał. – Bo gdy wyjdziesz z tej sali, już nie wrócimy do tego tematu.

Zamyśliłam się na chwilę. Miałam całe mnóstwo pytań. Nie byłam pewna tylko, o co wypadało pytać.

– Kto jeszcze o tobie wie ze szkoły? – postanowiłam zapytać. Wypadałoby o tym wiedzieć.

– Nauczyciele.

– No, a chłopaki? Mieszkają z tobą. Jak mogli nie zwrócić uwagi na twoje regularne zniknięcia i świeże rany...

– To już mój problem. Nie wiedzą o mnie i tak ma zostać – odparł. – Nie musisz już wracać? Za chwilę zacznie świtać. Madame Pomfrey zawsze przychodzi mnie skontrolować przed śniadaniem.

– Przed chwilą mówiłeś, że mam pytać... – żachnęłam się, na co chłopak przewrócił oczami. – Ale w porządku. Zostawię cię samego.

Podniosłam się z łóżka i ruszyłam do wyjścia. Remus nie próbował się tłumaczyć, ani zatrzymywać mnie. Podeszłam do drzwi, lecz nim wyszłam, odwróciłam się jeszcze i powiedziałam cicho:

– Nie unikaj mnie w przyszłym roku tak, jak w tym. Tylko dlatego, że poznałam twój sekret, nie znaczy, że cokolwiek to zmienia.

xx
JEST!
JEST ROZDZIAŁ!
OSTATNI W TEJ KLASIE.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 19 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

you're my moonlight; remus lupinWhere stories live. Discover now