~🧡1🤎~

800 19 0
                                    

   Wyjrzałem przez okno rozpędzonego pociągu. Światło w moim sektorze pomimo późnej pory było zgaszone, ale mimo to w środku było rażąco jasno przez wirujący za oknami śnieg, którego grube płaty kręciły się w powietrzu po chwili opadając na i tak już wysokie, białe zaspy. Wpatrywałem się pustym wzrokiem w zimowy krajobraz do momentu, gdy ostrość nagle wróciła, a moje spojrzenie natrafiło na przebijający się pomiędzy wszechobecną bielą rudy blask, a następnie należące do właściciela tej rudej czupryny oczy, których niewinne wejrzenie na ułamek sekundy spotkało się z moim.

   Zafascynował mnie. Naprawdę niewiele stąpało po tym świecie osób, które były w stanie mnie zainteresować w ciągu dosłownie najmniejszej jednostki czasu, a jednak jakimś dziwnym trafem ten nieznajomy zwrócił moją uwagę...już wtedy wiedziałem, że bezwzględnie muszę go odnaleźć. Chociaż nie miałem większego pojęcia dlaczego. Może zapragnąłem zobaczyć go w całej okazałości? Może zwyczajnie wariowałem z nudów? Może po prostu chciałem go poznać? Nie miałem pojęcia, ale coś we mnie zadecydowało, że nie mam szans na odzyskanie spokoju jeśli nie zyskam namiarów na tego rudzielca. Wystarczyło tylko napisać, albo zadzwonić do Minkyu i poprosić go o namierzenie na podstawie...- ze świata myśli wyrwało mnie znaczące odchrząkniecie po drugiej stronie telefonu, o którym zdążyłem zapomnieć:

- Oh...mógłby pan powtórzyć panie Shin? - spytałem wzdychając i opadając ponownie ciałem na fotel, z którego widocznie musiałem się wcześniej podnieść. Jak ja nie cierpię kontroli szefunia...,

- Jeongguk ja naprawdę potrafię zrozumieć wiele rzeczy, - zaczął tonem czystego wyrzutu - ale czy mógłbyś ten jeden zasrany raz się wziąć w garść? Czy ty myślisz, że działasz na innych zasadach panie Jeon? Myślisz, że nie mam dziesiątek innych Jeonów na twoje miejsce? Że jesteś mi jakiś niezbędny? Nerwy sobie pruje i niemal wyrywam własne włosy powierzając zlecenie właśnie tobie i oddając niejako władze w twoje łapska, a ty zamiast się ogarnąć, to masz ewidentnie wszystko w dupie!,

- Skończył pan? - wywróciłem oczyma czego niestety nie mógł zobaczyć,

- Tak - warknął,

- Dobrze. Więc po pierwsze: nie, nie ma pan ani jednego Jeona na moje miejsce. Po drugie: jestem pana ulubionym i i tak by mnie pan nie wymienił. - kontynuowałem z delikatnym uśmiechem - Po trzecie: szef mi ufa, więc nie widzę w ogóle sensu w prowadzeniu tej rozmowy. - objaśniłem - Oboje wiemy, że i tak akcja pójdzie po naszej myśli, a ja mimo wszystko mam również swoje życie i swoje sprawy do załatwiania,

- A spieprz mi tę robotę, to inaczej będziemy rozmawiać. - prychnął widocznie czując swoją porażkę - Przypominam, że wysłałem najlepszych ludzi pod twoje dyktando, a to wystarczający powód by oczekiwać perfekcjonizmu,

- Mamy tylko odkopać zwłoki. W grę nie wchodzi żadne zabójstwo, ani masowe wysadzanie zasranego systemu wieżowców biurowych - podświadomie zmarszczyłem brwi,

- Zwłoki naszego Kiyeonga, który przesiedział w tej mafii więcej niż ty zdołasz z takim nastawieniem. - zganił mnie - Więc po prostu z łaski swojej go odbij z tego durnego cmentarza, dobra? Zafundujemy mu pogrzeb jaki sobie wymarzył i będziesz mieć to swoje ,,wolne",

- Przecież już mówiłem, że tak będzie - tym razem to ja ubrałem swój ton głosu w wyrzut,

- Tak, tak, niech ci będzie. - westchnął - I żadnych cywili - dodał poddenerwowany rozłączając się.

   Szef od samego początku był dziwnie przewrażliwiony. Jasne, mieliśmy świadomość, że jeden błąd może kosztować nas wszystkich cholerne dożywocie (jeśli nie stryczek dla niektórych), ale to wcale nie znaczyło, że nie można sobie wzajemnie ufać. W końcu siedzieliśmy w tym razem.

Under Protection | JiKook | j.jg x p.jmWhere stories live. Discover now