Chapter Forty Six: just kids

694 43 15
                                    

„It's okay if you can't catch your breath You can take the oxygen straight out of my own chest” - piosenka: Two autorstwa Sleeping At Last

--------------------------------------------------------

HOGWART BYŁ GORSZY, niż myślała Ophelia.

Była tam tylko 4 tygodnie i absolutnie go nienawidziła. Przez połowę czasu nie pojawiała się nawet na zajęciach. I tak nie było sensu, nauczyciele byli przerażeni i zawsze niespokojni wokół Snape'a. Dzieciaki chodziły cicho po korytarzach i z nisko opuszczonymi głowami.

Ophelia nauczyła się uważać na to co mówi, wiedząc, że rodzeństwo Carrow - które było odpowiedzialne za dyscyplinę i mroczne sztuki w Hogwarcie - może ją surowo ukarać, mieli już pierwsze dni, kiedy wróciła do szkoły. Woodlock szybko przestawała rozmawiać, kiedy byli blisko.

Chodziła ze strachem po szkole, jak większość uczniów. Jej myśli zawsze krążyły wokół bitwy, która miała nastąpić raczej prędzej niż można by było się spodziewać.

„Czy kiedy zobaczyłaś Pottera, powiedział coś o tym, co robił?” Spytał Seamus Ophelię, kiedy weszli do Pokoju Życzeń, wraz z wieloma ich przyjaciółmi, Dean szedł po jej drugiej stronie. Woodlock spojrzała na Finnigana i westchnęła. Odkąd trafiła do Hogwartu, roiło się od pytań dotyczących złotego trio. To się robiło nudne.

„Um” Przygryzła wargę. „Nie rozmawiałam z nim zbyt wiele, wydawał się zestresowany.” Wzruszyła ramionami. „Ale jestem pewna, że ​​już wszystko rozgryzł.”

Ophelia odwróciła się do swojego miejsca przy ścianie, z dala od wszystkich innych. Dla niej i jej przyjaciół było oczywiste, że Ophelia nie radziła sobie najlepiej. Kiedyś śmiała, wesoła, zawsze uśmiechnięta Puchonka była teraz cicha, zmęczona, samotna i emocjonalna. Nikt nie wiedział, czy powinni się z nią skonfrontować, wiedząc, że w zeszłym roku, jeśli przechodziła przez coś, albo zagrałaby to spokojnie i śmiała się, albo chciałaby mieć swoją przestrzeń i samotny czas.

Ophelia zsunęła się z powrotem po ścianie i usiadła z kolanami przyciśniętymi do piersi. Jej umysł powędrował do innego miejsca, wyobrażając sobie, co Draco może w tej chwili robić. Myślała o napisaniu do niego kolejnego listu, ale szybko odrzuciła ten pomysł, wiedząc, że nie skończy się to dobrze.

Sięgnęła ręką do obojczyka, czując zimny naszyjnik, który tam spoczywał, przypominając sobie dzień, w którym dostała go od Draco. Wydawało się, że minęły wieki. Niegdyś ładny, lśniący złoty łańcuszek był teraz zardzewiały, porysowany i poplamiony krwią. Ale nadal był dla Ophelii cenny, nigdy nie chciała go zdjąć.

Jej myśli przerwał skrzeczący dźwięk jednego z wejść. Jej oczy powędrowały tam, gdzie był hałas.

Harry Potter.

Poczuła uśmiech na ustach, gdy powoli wstała wraz z resztą w zatłoczonym pokoju. Zaczęła klaskać jak reszta grupy, dopingując złote trio.

Ophelia przeciskała się przez wesołych ludzi, próbując ich przywitać. Nigdy właściwie nie podziękowała im za pomoc w wydostaniu się z rezydencji Malfoyów. Przygryzła wargę, gdy stała za Deanem, który pochylił się, by przytulić Pottera.

„Ophelia” Przywitał się Harry z uśmiechem, gdy ta natychmiast go uścisnęła.

„Dziękuję.” Wymamrotała, zanim się odsunęła.

„Okej, okej” Powiedział Neville ze śmiechem, próbując uspokoić podekscytowaną grupę. „Nie zabijmy go.” Longbottom odwrócił się twarzą do niego. „Więc Harry, jaki jest plan?”

yellow - D.M - tłumaczenie na język polskiWhere stories live. Discover now