- To dobrzy wojownicy. Solidni – włączyła się do rozmowy Iris, broniąc swoich.

Calon skrzywił się.

- Hironie, mieszkasz tu od dawna. Jaką masz opinię na ich temat? – Zignorował Iris.

Mag uniósł kącik ust w krzywym uśmiechu.

- Jeśli przyjmą magię sanguis, są niczego sobie – orzekł beznamiętnie.

Ellen ścisnęło się serce. Nie nazwał jej imieniem, tylko gatunkiem.

- Ile ceremonii jest w stanie przejść?

Hiron zamyślił się.

- Czterdziestu bellator przy jednej, a ceremonię możemy przeprowadzić trzy razy w tygodniu.

Ellen jęknęła. Ceremonie były dla niej bardzo wyczerpujące. Nigdy nie oddawała magii aż czterdziestu wojownikom naraz. Musiała przygotować się do tego psychicznie.

- Będę przeprowadzał te ceremonie – zadecydował Calon.

- Nie! – równocześnie wyrwało się z ust Hirona i Ellen.

Ellen wpatrywała się w Calona z nienawiścią, a Hiron wyglądał jakby pożałował swojej reakcji.

- Nie, bo powinieneś skupić się na regenerowaniu magii – Hiron dodał gwoli wyjaśnienia, by aby na pewno nikt nie posądził go o inne pobudki.

Calon zaśmiał się w głos i uderzył otwartą dłonią w stół.

- Ciekawe, interesujące... - Świdrował wzrokiem raz Ellen, a raz Hirona. – Może to i dobrze, bo zaangażowanie emocjonalne może mieć lepszy wpływ na dzielenie się magią. Czyż nie, Hironie?

- Być może, ale nie sądzę, by takie zaangażowanie miało miejsce w naszym przypadku – wysyczał, jakby obrzydziło go połączenie jego i Ellen.

Iris ukradkiem położyła dłoń na jej kolanie, pomagając uspokoić nerwy. Gabriel z kolei, przeczuwając jej emocje posłał jeden ze swoich oszałamiających uśmiechów i dziewczyna skupiła się tylko na wrażeniu dotyku dłoni Iris i wargach Gabriela.

- Trzeba w takim razie zacząć ściągać innych bellator – odezwał się Orson. – Niektórzy ukrywają się nawet w ludzkim świecie – zamyślił się. – Jednak, czy na pewno Ellen jest na tyle silna?

- Jestem – powiedziała chłodno. – Nie musisz się tego obawiać. Nikt nie musi się tego obawiać. – Przełknęła ślinę. – Zostałam stworzona tylko po to i takie jest moje przeznaczenie. A jeśli mam wypalić się do reszty, oddając wam moją magię, to nic się nie stanie. Taka jest moja rola.

Zerknęła na Hirona, który wydawał się ekstremalnie znudzony. Czerwień oczu skrywał pod zmrużonymi powiekami.

- Cieszy mnie, że znasz swoje miejsce w szeregu, sanguis – powiedział szyderczo Calon.

- Ty też na pewno poznałeś swoje, kiedy taplałeś się we własnym gównie – warknęła.

I wtedy kilka rzeczy wydarzyło się równocześnie. Na twarzy Calona pojawił się grymas wściekłości, Gabriel szeroko otworzył oczy, Nicholas nachylił się w jej stronę, a potem w jej kierunku mag cisnął wiązkę magii i Ellen widziała już swoją śmierć. Wtedy jednak inna wiązka odbiła moc Calona, zmieniając jej kierunek. Magia uderzyła w ścianę, niszcząc ją doszczętnie.

Pokój pociemniał i rozległ się kaszel i prychanie z gardeł obecnych, kiedy pył zniszczonych cegieł objął salę. Iris wstała i zastawiała ją swoim ciałem. Nicholas błyskawicznym ruchem znalazł się przy Calonie, łapiąc jego ręce z tyłu w żelaznym uścisku. Gabriel podbiegł do Ellen, a na jego twarzy rysowało się przerażenie, troska i ulga. Hiron natomiast zagryzał wargi jakby żałował tego, że uratował jej życie. Ponownie.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now