XIII

367 22 3
                                    

- Nie wierzę, że to nasze przedostatnie święta w Hogwarcie...

- Mary, nie rozpływaj się, został jeszcze miesiąc! – upomniała ją Marlena.

- Po prostu... - do oczu blondynki naszły łzy. Była niezwykle wrażliwa. – Ja was tak kocham!

- Babski wieczór! – wykrzyczała Dorcas. – Dwadzieścia minut!

Lily poleciała do kuchni, Alicia połączyła łóżka, reszta wdziała już piżamy. Gorąca czekolada, która została przygotowana przez skrzaty, przeniosła Gryfonki w krainę wspomnień.

- A pamiętacie pierwszą lekcję latania?

- Jak mam nie pamiętać? Do dziś mam bliznę! – jęknęła Meadowes.

Ryknęły śmiechem.

- A podróż pociągiem w drugiej klasie? – zarechotała McKinnon. – Jak Huncwoci wrzucili nam do przedziału bombę-farbę.

- No wspaniale... całe fioletowe weszłyśmy na ucztę. Maskara!

- Lista! – Mary jak poparzona zeskoczyła z łóżka i zaczęła przeglądać jakieś książki, rozrzucając je po pokoju. – Lista, lista... Gdzie ją włożyłam..? – mruczała pod nosem. Poszperała, aż w końcu: Mam! – z ogromnymi oczami spojrzała na zdziwione współlokatorki. – Musimy odświeżyć l i s t ę.

- Oh nie.. – zachichotała Evans. – Myślałam, że dawno zgubiłyśmy tę kartkę.

- Pf! Chciałabyś! Ale na niej znajdują się dowody, że wysoko oceniłaś Pottera! – dźgnęła ją palcem Dorcas.

- Chciałam być obiektywna! – broniła się.

- No już... kategorie!

Wszystkie wiedziały, że ocenianie po wyglądzie nie jest przemądre, ale po prostu się wygłupiały, dlatego zadecydowały, by stworzyć następujące kryteria:

- Wygląd, jako ciało; potem styl ubierania, a na końcu najlepsza, czyli: związek, to znaczy na ile wytrzymałybyśmy z kimś w relacji damsko-męskiej, nie chodzi tu o to jak bardzo kogoś lubimy.

I tak rozkręciła się impreza pełna śmiechu, krzyków i przyjacielskich kłótni. Podczas gdy dziewczyny obgadywały chłopaków, oni zajmowali się czymś innym... Nadszedł czas na kolejny kawał. Musieli jedynie ,,pożyczyć" coś od profesora opieki nad magicznymi stworzeniami, ukryć to porządnie w Wielkiej Sali, by zafundować uczniom niezwykle chaotyczny poranek następnego dnia. Oh, chaos... Huncwoci spokojnie mogli się nazwać jego twórcami.

                 Niczego nie spodziewający się ludzie ze wszystkich domów, jak i nauczyciele zjawili się na śniadaniu. Gryfonki z szóstego roku chichotały.

- Są i nasze obiekty poważnych badań. – zauważyła Dorcas. – Może warto pogratulować zwycięzcy?

- Siedź cicho, Meadowes. – syknęła Lily. – Choć Mary mogłaby powiedzieć komu dawała same 10/10.

- Jeszcze jedno słowo i z chęcią przekażę Potterowi, co powiedziałaś! – zagroziła.

- NIC nie powiedziałam!

Przekomarzały się w najlepsze, nie słuchając szepczących chłopców.

- Remus, przygotuj się. – wymruczał James oczami spoglądając na zaczarowany sufit.

- McGonagall nas zabije. – jęknął Peter. – Już sześć razy pisała do mojej mamy.

- Raz się żyje. – ramionami wzruszył Syriusz. – Już czas.

Hogwart w erze Huncwotów [JILY]Where stories live. Discover now