7🍩

4K 664 128
                                    

Mijały lata, a Ether i Remus byli bezradni. Voldemort może i zniknął, lecz ciała Petera nie odnaleziono, Syriusza nie dało się wyciągnąć z Azkabanu, a Harry mieszkał u Dursleyów. Obietnica złożona Lily ciążyła jednak na kobiecie; zapomniała o tym, że chciała mieć własne dzieci, a z daleka starała się wspierać Harry'ego. Wykorzystując swoje magiczne zdolności, obserwowała czasem, jak udawał się do szkoły, sprawdzała, czy bezpiecznie z niej wracał, czasem niepostrzeżenie, za pomocą magii, wkładała mu do plecaka jakieś przekąski lub drobne przedmioty, które  w ogóle mogłyby umilić mu dzień. Trzymała się jednak z daleka; zrozumiała, że mieszkanie u wujostwa było dla niego bezpieczne, dopóki nie poszedł jeszcze do Hogwartu...

Nie miała jednak pojęcia, jak był tam traktowany.

Choć samotne, wiodła wraz z Remusem bardzo spokojne życie. Ether wciąż pracowała jako księgowa dla kilku sklepów na Pokątnej, dodatkowo wykonywała czasem prace dla mugoli i zarabiała na tym dobrze. Remusowi było niestety o wiele ciężej; mimo że wojna się skończyła, wiele osób wciąż patrzyło krzywym okiem na wilkołaki. Lupin nadal sprzedawał rośliny z ich ogródka, czasem udawało mu się zdobyć jakąś dorywczą robotę... Nieustannie jednak obwiniał się za to, że to nie on zapewniał byt ich dwuosobowej rodzinie.

Iskra nadziei pojawiła się, gdy pewnego lata odezwał się do nich Dumbledore. Zaproponował Remusowi pracę w Hogwarcie, co wzruszyło ich niezwykle. Byli poruszeni nie tyle samym gestem, co tym, że Lunatyk będzie mógł wrócić do Hogwartu, z którym wiązał tyle wspaniałych wspomnień... I uczyć samego Harry'ego.

Była dziesiąta pierwszego września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku, a peron dziewięć i trzy czwarte świecił pustkami. Do odjazdu Ekspresu Hogwart została jeszcze godzina.

Mimo to nagle pojawili się tam Remus i Ether, trzymający się za ręce: ona z ciemnoblond włosami związanymi w koka, ubrana w szare, niezbyt nowe szaty, on w równie skromnym ubraniu, wyglądający na bardzo zmęczonego, z rozwianymi ni blond, ni brązowymi włosami. Niósł ze sobą sporą walizkę, na której widniały inicjały R. J. Lupin.

Zatrzymali się przy jednym z filarów, a mężczyzna postawił walizkę na ziemi. Wtedy kobieta przytuliła go mocno.

- Tak się cieszę z tego wszystkiego - powiedziała cicho, uśmiechając się od ucha do ucha. Po tym odsunęła się nieco, by poprawić jego nieelegancką szatę.

- Mam nadzieję, że wreszcie cię odciążę... - odparł Remus smutno, spuszczając głowę.

- Nigdy mi nie ciążyłeś - powiedziała natychmiast, nie zabierając rąk z jego torsu. - Jedyny minus tego wszystkiego to to, że nie będziemy się widzieć tak długo...

- Wrócę na święta - zapewniał jej rozmówca. - Mam tylko nadzieję, że nie będzie ci trudno... Choć beze mnie to pierwszy raz pewnie będzie łatwiej.

- Remus. - Kobieta założyła ręce, patrząc na niego wściekle. - Rozmawialiśmy o tym tysiąc razy.

- Przepraszam, wiem...

Ether westchnęła i przytuliła go ponownie.

- Pilnuj się, proszę - szepnęła mu prawie prosto do ucha. - Dumbledore zapewnił ci eliksir, więc o nim nie zapominaj, pij jak trzeba...

Ether mówiła o Eliksirze Tojadowym, tym samym, którego prototypem już lata temu cieszył się Remus dzięki ojcowi Jamesa. Mimo tego, że mikstura była dla niego wybawieniem, na twarzy Lunatyka pojawił się grymas.

- Tak... Powiedział, że Snape będzie go przygotowywał.

- Snape? Słucham?! - wrzasnęła oburzona kobieta, gwałtownie wykonując krok w tył.

- Wiedziałem, że tak zareagujesz.

- On będzie próbował cię otruć! - krzyczała. - Czy Dumbledore ma demencję? Nie pamięta, co się działo w szkole i później? On dalej nas nie znosi, ba, on się pałał czarną magią!

- Ether, spokojnie. - Remus położył wtedy dłonie na jej ramionach, próbując ją udobruchać. - Też o tym myślałem, ale wątpię, że odważyłby się na coś takiego przy Dumbledorze...

- Fakt. Snape do odważnych nie należy - przerwała mu Ether, prychając. Remus zaśmiał się krótko, automatycznie poprawiając jej humor. Kobieta wspięła się na palce i poprawiła mu włosy jak dziecku.

- Jak się czujesz?

- Jak zawsze - mruknął Remus. Nadal był połamany i wykończony po poprzedniej nocy, która akurat była nocą pełni. Nalegał jednak na tak wczesne pojawienie się na peronie, by mógł znaleźć przedział dla siebie, spokojny, może nawet samotny, w którym nie przeszkadzałby uczniom. Zależało mu, by jeszcze choć raz pojechać tamtym pociągiem... Nawet jeśli bez swoich przyjaciół czy ukochanej.

- Ale nie martw się - dodał prędko, widząc niewesołą minę żony. - Odeśpię w podróży, obiecuję. Wiesz, że zasnę wszędzie.

- No kto jak kto, ja to wiem najlepiej. - Ether zaśmiała się pod nosem, jeszcze raz poprawiając jego szatę, która już i tak tego nie wymagała. - I... Miej też oko na Harry'ego. Może z nim porozmawiaj...

- Nie chcę go wystraszyć.

- Nie no, oczywiście, nie nachodź go... Ale dobrze by było, gdyby... Chociaż wiedział...

Remus pokiwał głową.

- Tak... Też bym chciał z nim porozmawiać.

Przez moment stali w ciszy, patrząc na siebie i próbując zapamiętać tamten moment, bo tylko to miało im towarzyszyć aż do grudnia. Byli małżeństwem już kilkanaście lat, a mimo tego często i tak nie potrafili się sobą wystarczająco nacieszyć przez częste wycofanie Remusa.

- Obiecaj mi, że będziesz uważał na siebie nie tylko w czasie pełni. I pisz do mnie jak najwięcej - poprosiła Ether.

- Będę, obiecuję - zapewniał Remus, a szczerość przenikała przez jego oczy. Praktycznie już nie potrafił jej odmawiać.

Ether odwróciła głowę do tyłu i spojrzała na zegar. Wskazywał kilka minut po dziesiątej, za kilkanaście pierwsi uczniowie mieli zacząć się tam pojawiać. Ether doskonale znała swojego męża i wiedziała, że nie chciał być przez nich widziany, więc nie miała zamiaru mu w tym przeszkadzać. Przytuliła go po raz ostatni, jak dotąd najmocniej, wtulając też swoją głowę w jego szyję.

- Kocham cię nad życie - wyznała, powodując, że Remus obawiał się, że się rozklei. Czasami nadal w to nie wierzył, że ktoś miał dla niego tyle miłości i tyle dla niego robił. Odwzajemnił jej uścisk, mówiąc:

- Ja ciebie też, Ether. Gdyby nie ty, to chyba wylądowałbym na ulicy...

Odsunął się nieco, a następnie złożył pocałunek na jej ustach, nieco dłuższy niż było to konieczne.

- Będziesz najlepszym nauczycielem w tej szkole. Pokaż Snape'owi, gdzie jego miejsce - powiedziała Ether z determinacją, wywołując u niego kolejny śmiech. Remus podniósł swoją walizkę i westchnął.

- No to idę. Ty też na siebie uważaj, choć wiem, że będziesz to robić.

Wtedy to Ether się zaśmiała.

- Do zobaczenia, kochanie.

Remus zaczął odchodzić w stronę szkarłatnego pociągu, a tuż przed tym, jak wszedł do środka, odwrócił się do żony po raz ostatni i pomachał jej. Ona mu odmachała, czując się, jakby ktoś rozdzierał jej serce.

Czekolada Upolowana • Remus LupinWhere stories live. Discover now