8🍩

4.5K 652 147
                                    

Remus wszedł do Ekspresu Hogwart i wtem uderzyła go fala wspomnień - samych dobrych wspomnień... Pamiętał, jak chodził z Lily do przedziału dla prefektów, jak James i Syriusz przepychali się w wąskim korytarzu, przewracając się nawzajem, jak Peter podjadał słodycze, gdy tamci dwaj nie patrzyli, wreszcie, jak czasem specjalnie przechadzał się korytarzem po to, by zobaczyć, gdzie była Ether.

Wyjrzał przez okno; zauważył, że na peronie pojawiali się pierwsi uczniowie, więc pospiesznie udał się do jakiegoś w miarę odosbnionego przedziału. Podniósł swoją walizkę i, jak uczeń, umieścił ją nad sobą, a następnie usiadł w kącie, przy oknie, by móc się o nie oprzeć.

Ether wróciła do domu, pierwszy raz od dawna zupełnie pustego... I wtedy nie była już w stanie dłużej udawać, że wszystko było w porządku.

Opadła na krzesło przy stole i rozsypała się. Choć bardzo cieszyła się, że Remus wreszcie będzie miał pracę, że spotka się z ludźmi, że być może w końcu przestanie się obwiniać... To wszystko miało odbyć się kosztem wielomiesięcznej rozłąki, takiej, której jeszcze nigdy nie doświadczyli. Była pełna obaw, nie wiedziała, jak nowa sytuacja na nich wpłynie i żałowała, że nie było nikogo, który mógłby z nią teraz zostać, nawet jakiegoś małego brzdąca...

- I czego beczysz? - jęknęła Ether sama do siebie. - Dorosła jesteś, weź się w garść...

Ether wiedziała, że w domu się nie uspokoi. Wstała i postanowiła się przejść po lesie, przy którym mieszkali, próbując przekonać samą siebie, że wszystko będzie dobrze.

Wieczorem przygotowywała sobie kolację, myśląc o tym, że wkrótce upiecze dla niego bułki oraz pączki, a następnie prześle je do Hogwartu, by miał tam swoją namiastkę domu. Raz po raz zerkała na zegarek, myśląc o tym, że Remus musiał już dotrzeć do szkoły.

W istocie tak właśnie było. Remus czuł się wyjątkowo dziwnie, gdy zasiadał przy stole nauczycieli, a jednak odczuwał przy tym ogromną ekscytację. Po raz pierwszy zobaczył Wielką Salę z tamtej perspektywy i nie potrafił wciąż nie zerkać na stół Gryfonów, gdzie lata temu sam zasiadał. Wyłapał tam wzrokiem Harry'ego, którego spotkał już w pociągu i jednego był pewien: chłopiec wyglądał jak kopia Jamesa, co sprawiało, że z trudem mu się nawet rozmawiało. Dlatego Lupin nie zdradził mu jeszcze, kim był.

Remus już dawno usadowił się w siedzeniu, gdy do stołu podszedł mężczyzna w czarnych szatach, którego tłuste włosy sięgały szyi. Gdy zobaczył Lupina, przystanął na moment i zmierzył go pogardliwym wzrokiem.

- Lupin. No proszę - wycedził takim głosem, jakby chciał go nim ukąsić.

Remus spojrzał na niego i w zasadzie nie wiedział, co powiedzieć. Miał pewność, że gdyby byli tam Ether lub Syriusz, mogłoby dojść do rękoczynów. Snape kojarzył im się nie tylko z tym, jak źle potraktował Lily - dobrze wiedzieli, że parał się czarną magią, a nawet gorszymi rzeczami. Remus jednak wolał pozostawać w miarę cywilizowanych stosunkach z kimś, kto miał przygotowywać mu zbawienny eliksir, dlatego odparł spokojnie:

- Dobry wieczór, Severusie.

Usta Snape'a przyjęły kształt dziwnego grymasu, aż wreszcie on sam zajął miejsce przy stole, nie zwracając już uwagi na Lupina. W tym czasie Remus w głowie nieustannie sobie powtarzał, że to działo się naprawdę, a gdy Dumbledore wywołał go jako nowego nauczyciela obrony czarnej magii, żałował, że jego żona i przyjaciele nie mogli tego usłyszeć.

- Chodź, Remusie - powiedział Dumbledore, podchodząc do niego po uczcie. - Pokażę ci twój gabinet i komnatę. Bardzo się cieszę, że jednak przyjąłeś moją propozycję. Gdzie ja bym znalazł lepszego nauczyciela obrony przed czarną magią?

- Dziękuję, ale naprawdę... Jestem tutaj tylko dlatego, że dzięki eliksirowi nie będę stwarzał tak wielkiego zagrożenia. I dla Ether - wyjaśnił Lupin, dotrzymując kroku dyrektorowi, który prowadził go przez ciemny korytarz w kierunku klasy od obrony przed czarną magią.

- Rozumiem, rozumiem... - Dumbledore pokiwał głową. - Jednakże cieszę się, że tu jesteś, nie zważając na powody. Miałeś już okazję spotkać Harry'ego...?

Na to pytanie Remus westchnął głęboko, a na twarzy posmutniał znacznie.

- Tak. - Lupin spuścił głowę. - Wygląda zupełnie jak James...

- O tak. Charakter też ma podobny - odparł Dumbledore z małym uśmiechem. - Powiedzmy, że tak jak on ma talent do pakowania się w kłopoty.

Remus uniósł kąciki ust, choć w duchu odczuwał okropny ból. James i Lily byliby cudownymi rodzicami, był tego pewien. To było tak niesprawiedliwe, że on mógł teraz patrzeć na ich dorastającego syna, a oni tak naprawdę nie usłyszeli nawet jego pierwszych zdań...

- To teraz będzie twoja klasa - powiedział Dumbledore, otwierając drzwi do przestronnego pomieszczenia z uśmiechem. - Choć chyba przedstawiać ci nie muszę.

W istocie, nie musiał. Kolejna fala wspomnień zalała Lupina, gdy przekroczył próg klasy. Tyle pięknych i radosnych chwil, ile spędził w tym pomieszczeniu, jak i innych miejscach w zamku...

Dumbledore zaprowadził go do jego gabinetu, a następnie wskazał na małe, brązowe drzwi na jego tyle.

- Za tymi drzwiami znajduje się twoja komnata. Twoje rzeczy naturalnie już tam są.

Kolejny mały uśmiech wstąpił na twarz Lupina. Te same słowa usłyszał od prefekta naczelnego, gdy po raz pierwszy znalazł się w Hogwarcie. Dumbledore przekazał mu jeszcze kilka instrukcji co do nadchodzących zajęć, po czym wyszedł, zostawiając Remusa z jego myślami.

Nowa komnata mężczyzny była wielkości jego dawnego dormitorium. Miał dla siebie spore łóżko, podobne budową do tych uczniowskich, zaścielone granatową pościelą, znajdujące się w centrum pomieszczenia. Po lewej znajdowało się dość duże okno, przez które wpadało wtedy światło księżyca, a po prawej biurko i kilka regałów. Przy oknie znalazło się jeszcze miejsce na małą szafę, przy której leżał kufer Remusa.

Pomieszczeniu niczego nie brakowało... Może poza tym, że był tam zupełnie sam.

Samotna była i Ether, która w tamtej chwili leżała już w łóżku, przyciskając kołdrę Remusa do siebie jak człowieka. To była jej pierwsza noc bez niego u boku od lat, poza tym nagle przeraził ją fakt, że była zupełnie sama w domu.

- Gdzieś ty go posłała... - wyszeptała sama do siebie, ściskając kołdrę. Po chwili westchnęła, przymykając oczy. Nie było rady; musiała się do tego przyzwyczaić, że osoba, którą bezgranicznie kochała, będzie z dala od niej.

Choć robiło się coraz później, Remus nie zamierzał jeszcze się kłaść. W jego gabinecie znajdował się kominek, więc zamierzał skontaktować się z Ether przez sieć Fiuu. Zanim jednak to zrobił, zdecydował się wybrać na samotny spacer po zamku...

Aleją wspomnień.

Czekolada Upolowana • Remus LupinWhere stories live. Discover now