Prolog

6.8K 839 1K
                                    

1980

Słońce już świeciło wysoko pomimo wczesnej pory, a Ether, choć lubiła długo spać, tamtego dnia od świtu była na nogach i z uśmiechem. Był koniec kwietnia, a ona spędzała właśnie ostatni poranek w swoim pokoju w Cambridge. Pomieszczenie zrobiło się strasznie puste - większość mebli i innych rzeczy została już przeniesiona do jej nowego domu. Odsłaniała właśnie zasłony, by wpuścić do pomieszczenia słońce, gdy drzwi od pokoju otworzyły się cicho.

- Dzień dobry - powiedziała pani Powell, wchodząc powoli do pokoju jeszcze w szlafroku. Ether odwróciła się do niej z uśmiechem.

- Cześć, mamo.

- Jak się czujesz? - zapytała cicho kobieta, zamykając za sobą drzwi.

Ether oparła się o parapet za sobą, wzdychając głęboko.

- Trudno to nawet opisać - przyznała zgodnie z prawdą, czując w sobie tyle emocji, że nawet nie potrafiła ich nazwać.

Pani Powell podeszła do córki i przytuliła ją mocno, kładąc jedną dłoń na jej głowie. Zaczęła łkać, co sprawiło, że Ether wycofałs się delikatnie.

- Mamo, nie płacz...

- Jak mam nie płakać, jak moje dziecko już dorosło? - Pani Powell ujęła twarz córki w dłonie. - I jeszcze bierze ślub? - dodała, a Ether widziała, że łzy już spływały jej po policzkach.

- Mamo... - powiedziała rozczulona dziewczyna, a pani Powell zabrała ręce z jej twarzy, by poprawić swój szlafrok.

- Chcesz coś zjeść, skarbie, czy nic nie przełkniesz? - zapytała, próbując się uspokoić. Ether ciężko wypuściła powieteze ustami.

- Jeju, na razie chyba nic. Chcę się zacząć przygotowywać, bo się boję, że nie zdążymy.

- Zdążymy, spokojnie. Idź się umyć, a ja przyniosę ci chociaż herbaty. - Po tym pani Powell odeszła w stronę drzwi.

Nieco ponad godzinę później Ether sama siedziała już w szlafroku na łóżku i to Dorcas zajmowała się jej włosami, bo Lily, już prawie w szóstym miesiącu ciąży, nie mogła mieć styczności z takimi chemikaliami.

- I jak tam Harry? - zapytała Ether radośnie, a Lily, w pudroworóżowej sukience, złapała się za swój w zasadzie dość mały jak na tamten miesiąc ciąży brzuch.

- Ma się dobrze, ale jeszcze tu sobie trochę posiedzi.

- Harry, ciotka na ciebie tu czeka, chodźże - powiedziała rozbawiona Ether, dotykając brzucha Lily na chwilę. - Matko, to będzie najbardziej rozpieszczone dziecko na świecie. Zalejemy go prezentami wszyscy.

- A kiedy wasze dziecko? - zapytała siedząca za Ether Dorcas, na co blondynka pokręciła głową. - Hej, nie ruszaj się!

- Już, przepraszam! - Blondynka zaśmiała się, po czym spoważniała. - U nas dzieci chyba nie wchodzą w grę... To i tak cud, że za kilka godzin w ogóle zostanę żoną Remusa.

- Gdybyś go przycisnęła, to zgodziłby się, tak samo jak z tym ślubem - stwierdziła Lily, ale Ether kolejny raz pokręciła głową.

- Nie, to jest zupełnie coś innego. Dziecko to ogromna odpowiedzialność i nie mogę tego na nim wymuszać, zresztą mamy dopiero dwadzieścia jeden lat, nie musimy się spieszyć...

- Szkoda, Harry by miał przyjaciela. - Lily zaśmiała się, ale Ether przewróciła oczami.

- Oj, no rzeczywiście.

Przygotowania szły zgodnie z planem. Ether miała delikatny makijaż, a włosy, których nie ścięła już od siódmego roku, rozpuszczone i pokręcone, choć nie za mocno. Pomimo prób podglądania zainicjowanych przez Syriusza, który kolejny raz pełnił rolę świadka, pani Powell nawet nie pozwoliła mu dotrzeć na piętro. Remus właściwie nie chciał zobaczyć Ether wcześniej - nie widział też jeszcze jej sukni i pragnął zostać zaskoczony.

Czekolada Upolowana • Remus LupinWhere stories live. Discover now