21

1.7K 115 56
                                    

Jungwon odłożył telefon na stół, jeszcze trochę się uśmiechając. Wizja zakochanego w nim Parka była dość fikcyjna, ale jak bardzo optymistyczna. Jednak czy miało prawo się to udać? Nie był pewny czy są nawet przyjaciółmi, a już marzyły mu się wyższe osiągnięcia.

Natomiast Jay bił się z własnymi myślami, kiedy tylko spojrzał na Jungwona i dostrzegał w nim coś pociągającego. Nie był typowo męski niczym on sam - a może tylko próbował sobie to wmówić - jego buzia była dość dziecięca, budowa ciała oczywiście zbliżona do męskiej, ale jego mięśnie nie wydawały się przerażająco wielkie. Poza tym sposób, w jaki mówił, czy się poruszał, sprawiały, że Jay wręcz wariował, nie wiedział już nawet, kim jest i co tu robi. Sam szczerze przypuszczałby, że Jungwon preferuje raczej chłopców, dlatego jego zdziwienie było tak okropnie wielkie, gdy mówił o kręceniu z Giselle.

- Hej mały, co tak się szczerzysz? - powiedział blondyn, w końcu siadając przy stole obok kolegi. Jung wyglądał, jakby trochę się przestraszył, ale ostatecznie zerknął na rozmówcę. Uwielbiali patrzeć sobie w oczy, jednak młodszy prawie zawsze po kilku sekundach panikował i odwracał wzrok. Tym razem jednak nie chciał wyjść na tak wielkiego tchórza, był pewny, że blondyn uzna go za ciotę.

- Pisałem z Sunoo, powiedział, że spróbuje się pogodzić z Rikim! - powiedział z uśmiechem na twarzy. Prawda była trochę inna, bo żadne z tamtej dwójki nie wyrażało chęci bycia tym przepraszającym. Jungwon zaczął mrugać dość szybko, co było charakterystyczne dla jego ubarwiania lub nawet kłamania.

- Sunoo jest chyba specyficzną osobą - stwierdził Jay, starając się nie wyrazić swoimi słowami obrzydzenia. - Sam wywołuje dramę na pół miasta, a potem „spróbuję się z nim pogodzić". Nieco żałośnie. Riki w sumie nie lepszy, po co komentować związek swojego kumpla? Jakbyś ty był w związku z facetem, to bym ci trochę dogryzał, ale nie robił dram, przecież się lubimy.

- Nie miałbyś nic przeciwko? - zapytał niepewnie brunet, odruchowo drapiąc skórki przy paznokciach. Teraz jego wzrok zaczął gorączkowo szukać czegoś, co byłoby ciekawym obiektem do wzrokowej analizy, aby tylko nie patrzeć na Jaya.

- Pewnie, że bym miał, ale jesteś moim kumplem, trzeba znać granice - stwierdził, wzruszając ramionami. - Przyjaźnie się z tymi dwoma skrytymi pedałami, jeszcze mnie nie zgwałcili. Co nie zmienia faktu, że to obrzydliwe i niehumanitarne.

-Czekaj, ty masz przyjaciół? - zapytał wrednie Jungwon, śmiejąc się chytrze pod nosem. Przynajmniej mógł zmienić temat na bardziej komfortowy i znowu patrzeć na swojego ukochanego.

- Więcej niż ty na pewno - prychnął, starając się nie śmiać. - Dobra, dawaj te zadania, nie mam całego dnia, umówiłem się z Hyojung z mojej klasy, za godzinę musisz się zmywać.

W jakiś sposób serce Wona zakuło na wzmiankę o tej dziewczynie. Jest ona byłą, obecną i prawdopodobnie też następną dziewczyną blondyna. Zrywają i schodzą się co jakiś czas, każdy już się przyzwyczaił i nikogo to nie dziwiło. Jednak teraz było to bolesne dla młodszego i bez słowa zaczął słuchać, jak starszy tłumaczy mu zadania krok po kroku. Uwielbiał go, ale co mógł zrobić, jeśli on lubił kogoś innego? Hyo z resztą była dość ładna i kobieca, a pewne był, że to właśnie jest typ Jaya. Szkoda, że w jego opinni nie gustuje w rok młodszych ciemnowłosych chłopcach z imieniem na literkę J.

- Wiesz co? Może szykuj się już na tę randkę? Jakoś dam sobie radę, ewentualnie przepiszę od Sunoo. - Szuranie krzesła rozeszło się po pokoju, chciał stąd wyjść jak najszybciej i wrócić do imaginowania sobie ich świetlnej przyszłości. Czuł, że ma ochotę się rozpłakać na myśl o tym jak Jay będzie się obściskiwał z jakąś dziewczyną.

Jednak gdy młodszy podniósł się z krzesła i był już gotowy zabierać się stąd bez swoich ćwiczeń, poczuł, jak dłoń starszego zaciska się na jego nadgarstku. Yang spanikowany spojrzał na chłopaka, który patrzył na niego dość przerażonym wzrokiem. Nie wiedział, dlaczego to zrobił, chciał, żeby ten dzieciak został tu jeszcze trochę, nie musieli nawet robić zadań, chciał po prostu spędzić razem więcej czasu.

- Nie idź jeszcze - powiedział Jay, delikatnie się uśmiechając.

a/n
czy to opo jest rakowe? XD
ej jakby bo ja jestem tak w luj zauroczony w jw (nie bijcie) że pisanie tego jak zachwycający jest nie jest dla mnie trudne, mogę więc czasem zbyt się wczuć, dajcie wtedy znak oki? sksjcrbc

I'm not gay; jaywonWhere stories live. Discover now