Rozdział 5

1.5K 45 50
                                    

                                                                                                                                                                  Środa, 15.11.2021

Od poznania Avengersów minęły 2 miesiące. Strasznie się z nimi zżyłam. Stali się moją druga rodziną, i zawsze mogę im się zwierzyć z moich problemów.
Może na początku Peter.
Jest moim najlepszym przyjacielem i widuję się z nim praktycznie codziennie. Co kilka dni wychodzimy razem na miasto, albo na jakiś krótki spacer. Mam wrażenie, że zaczyna mi się podobać. Jest bardzo miły, troszczy się o mnie i potrafi rozbawić nawet jak jestem w złym humorze. Było parę takich sytuacji, w których myślałam, że coś do mnie czuje. Na przykład, któregoś dnia kiedy szliśmy po parku, złapał mnie za rękę. Albo bardzo często patrzymy się sobie w oczy tak bez powodu. W sumie, Ned mówił nam często, że do siebie pasujemy, ale traktowałam to raczej jako żart. Może powinnam zacząć brać to na poważnie?

Dalej mamy Jamesa. Jezu... Z nim to całkiem inna historia. Naprawdę podoba mi się jako facet. Jest przystojny i stanowczy, a przy tym zabawny i bardzo pomocny. Uwielbiam spędzać z nim czas, którego niestety jest mało, bo jeśli się widujemy to tylko w pracy ojca. Jednak jakieś 2 tygodnie temu wydarzyła się sytuacja, która zmieniła nasze relacje. Zacznijmy od początku.

Pewnego dnia postanowiliśmy wyjść do kina na nowy horror. Mieli iść z nami wszyscy Avengersi, ale niestety akurat wtedy nie mogli. Naprawdę nie chciałam przegapić tego filmu, więc poszłam tylko z Jamesem.
Kiedy czekaliśmy już na seans, przed salą zauważyłam Megan, Lucy i Caren. Tak, to te trzy suki ze szkoły. Kilka dni wcześniej wyśmiały mnie przed prawie całą klasą za to, że nie mam chłopaka. Głupota. Powiedziałam więc po cichu Jamesowi jaka jest sytuacja, widząc jak dziewczyny ślinią się na jego widok, a ten bez większego namysłu splótł nasze ręce razem i dyskretnie puścił mi oczko. Cała zadowolona patrzyłam tylko na ich zażenowane miny i dalej trzymając chłopaka za rękę weszłam do sali kinowej.
Zanim jeszcze film się zaczął podziękowałam mu za tą przysługę buziakiem w policzek.
- To część planu? - zapytał po cichu chyba zadowolony z tego, co się właśnie stało.
- Może tak... Może nie... - odpowiedziałam tajemniczo się uśmiechając.
W trakcie filmu James mnie objął, a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Leżeliśmy tak do końca.
Od tamtej pory, trochę więcej się ze mną droczy i... flirtuje? Sama nie wiem jak to nazwać.

I co o tym myśleć? Czy to możliwe żebym się w nim zakochała? Nawet jeśli, to nie mogę. Jakby tata się o tym dowiedział, to bylibyśmy biedni.

A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Thor. To naprawdę świetny facet i  uwielbiam go. To właśnie przy nim czuje się najbezpieczniej, i to właśnie on najcieplej mnie przyjął. Tylko, że w tym przypadku to ja bardziej podobam się jemu niż on mi. Totalnie nie umie tego ukryć. Ciągle sypie mi jakieś komplementy, kupuje drobne prezenty i często wychodzi ze mną na obiad. Ta jego nie poradność jest bardzo słodka, ale nie potrafię go sobie wyobrazić jako mojego chłopaka. Chociaż może kiedyś, mogłoby nam wyjść.

Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Trzech chłopaków, trzy totalnie inne charaktery, i do trzech w jakimś stopniu mnie ciągnie. Co mam zrobić?

Ale pomijając sprawy sercowe, to znalazłam też dwójkę wspaniałych przyjaciół. Steve i Natasha to chyba dwie najbardziej radosne osoby jakie poznałam. Są wspaniali, są zawsze kiedy ich potrzebuję. Mam wrażenie, że coś pomiędzy nimi jest ale już może tylko mi się wydaje.

Dzisiaj muszę kończyć, nie mam za bardzo czasu. Do następnego ♡

Zamknęłam zeszyt i ostrożnie położyłam go na biurku. W wieku 11 lat sama zrobiłam do niego okładkę i nie chcę żeby teraz się zniszczyła. Cicho westchnęłam i z uśmiechem na ustach zaczęłam wspominać stare czasy pisania w pamiętniku.
Z nostalgii wyrwał mnie głos taty, który wołał mnie na dół. Zamykając drzwi do pokoju, szybkim krokiem ruszyłam pożegnać rodziców. Jechali na kilku dniową delegację do Francji, więc przez ten czas musiałam zostać sama w domu.
- Pamiętaj, że jakby cokolwiek się działo to masz dzwonić! - powiedziała mama tuląc mnie na pożegnanie.
- No właśnie. I nie zapomnij, że masz ochroniarzy, więc o nic nie musisz się martwić. Będziemy w niedzielę. Trzymaj się - rodzice mnie przytulili i dali buziaka w policzek.
- Dzięki, na razie!
Widziałam jak odjeżdżają, więc pomachałam im na pożegnanie i wróciłam do domu. Była jakaś szesnasta, listopad więc już ciemno. Strasznie nudziło mi się w domu, Peter akurat nie mógł się spotkać, więc postanowiłam, że złożę niespodziewaną wizytę Jamesowi i Lokiemu.

Córka StarkaWhere stories live. Discover now