Rozdział 4

1.6K 46 22
                                    

Siedziałam na miejscu pasażera w samochodzie Jamesa już lekko spokojna, jednak łzy dalej spływały mi po policzkach. Miałam o niego opartą głowę, którą lekko głaskał.
- Wiesz kto to mógł być? - powiedział chłopak przerywając ciszę.
- Nie mam pojęcia - otarłam łzę. - Kazał mi się od was odczepić. Od Avengersów.
- Kurwa... Gdybym tylko wiedział kto to... - spojrzał za okno, a ja odsunęłam głowę z jego ramienia.

- Dobra... Przepraszam, że się tak rozkleiłam, ale to było straszne... Możesz mnie zawieźć do domu?

- Tak, jasne. Tylko musisz mnie prowadzić, bo nie wiem gdzie jechać - powiedział na co ja się uśmiechnęłam, a on zaraz po mnie. Spojrzał mi w oczy, a ja poczułam jak robi mi się gorąco.

- I nie płacz już, bo aż się przykro robi na sam widok - posłałam mu szybki uśmiech, a on odpalił auto. Ruszyliśmy z parkingu z cichą muzyką w radiu. Zaczęłam przeglądać się w lusterku, żeby choć trochę wyglądać jak człowiek.

Po pokierowaniu Jamesa pod dom, ten odprowadził mnie pod drzwi żeby wyjaśnić tacie co się stało. Nie było mi to do końca na rękę, ale z drugiej strony taka sytuacja mogła się powtórzyć, więc dla własnego bezpieczeństwa nie protestowałam.
Weszliśmy razem do domu, gdzie w salonie na kanapie leżał tata.
- A co ty tutaj robisz? - zapytał podnosząc się z kanapy. - Dan, płakałaś? - objął mnie, a ja się w niego wtuliłam.
- Tak, płakała. Spotkaliśmy się przed sklepem, gdzie... - James opowiedział ojcu całą historię. Widziałam jak na jego twarzy pojawia się wielki gniew. - No i po tym, od razu przywiozłem ją tutaj.
- Boże... Dan, na pewno nic Ci się nie stało? - zapytał tata.
- Tak, na pewno. Ale boje się, że następnym razem, już może coś mi się stać... - wbiłam wzrok w podłogę.
- Nie, nie, nie. Nie będzie następnego razu. Już ja zrobię z tym porządek - pogłaskał mnie po głowie.
- Dobra... - westchnęłam. - Dziękuję za pomoc James, naprawdę - podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Nie ma za co, każdy by tak zrobił na moim miejscu - powiedział.
- Nie, naprawdę. Dziękuję Ci. Gdyby nie Ty, nie wiem co mogłoby się stać... - dodał tata trochę nie chętnie, klepiąc chłopaka po ramieniu.
- Ja już idę do siebie. Dzięki jeszcze raz - uśmiechnęłam się i poszłam do swojego pokoju. Słyszałam, że tata dyskutował jeszcze chwilę z Jamesem ale nie wiem o czym. Było dość późno, więc umyłam zęby, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka.

Nagle do mojego pokoju wparowała mama.
- Boże Dan! Nic Ci nie jest?!
- Mamo, spokojnie. Dopiero wróciłaś? - zapytałam siadając na łóżku.
- Tak, przepraszam. Tata dopiero powiedział mi, co się stało - zaczęła płakać.

 Tata dopiero powiedział mi, co się stało - zaczęła płakać

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

 - Nie mogłam wcześniej odebrać.
- Nic się nie stało, naprawdę. Spokojnie. Fakt, na samym początku byłam cała roztrzęsiona, ale teraz jest okej.
- Najważniejsze, że ten facet nic Ci nie zrobił, kochanie - powiedziała i dała mi całusa w głowę. - Możesz jutro iść do szkoły? Czy może wolisz wziąć sobie dzień wolnego? - klasyczna mama. Tak się o mnie martwi... Jest kochana.
- Mogę iść, żaden problem. Dam radę - uśmiechnęłam się.
- To super. Przyjedzie po Ciebie Steve i odstawi pod szkołę, okej?
- No okej, ale naprawdę nie trzeba.
- Nie ma innej opcji. Za bardzo się o Ciebie boję... - przejechała dłonią po moim policzku, co było bardzo miłe. - No dobrze, idź już spać, musisz się wyspać. Dobranoc kochanie.
- Dobranoc, dziękuję mamo - uśmiechnęłyśmy się do siebie i mama wyszła z pokoju. Byłam już padnięta, oczy same mi się zamykały, więc tym razem UPEWNIŁAM SIĘ, że ustawiłam budzik na jutro rano i poszłam spać.

Córka StarkaWhere stories live. Discover now