Rozdział 3

1.8K 57 25
                                    

Obudziłam się i ledwo otwierając oczy spojrzałam na telefon.
08.30
- O cholera! - krzyknęłam sama do siebie wiedząc, że lekcje zaczynam za 10 minut. Natychmiast zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki umyć zęby.
Mój bałagan w szafie, w ogóle nie pomagał mi w wybraniu jakiegoś normalnego ubrania.
W końcu zdecydowałam się na czarne leginsy i krótką bluzę.
Cała roztargniona, klnąc pod nosem rozczesałam włosy i spakowałam do plecaka jakieś zeszyty i długopis. Biegiem zeszłam po schodach do kuchni, gdzie czekała na mnie karteczka napisana przez mamę:

Musimy dzisiaj z tatą wcześniej wyjść. Jak coś, to dzwoń♡

08.40 - świetnie, właśnie zaczęłam test z matmy!
Cała zdenerwowana wybiegłam z domu i zaczęłam iść w stronę szkoły, tym samym wystukując na telefonie numer do mamy. Po pieciu sygnałach, wreszcie odebrała.
- Halo?
- MAMO? MUSISZ MI POMÓC! Zaspałam na lekcje, a dokładnie 3 minuty temu zaczęłam test z matematyki! Błagam, wyślij po mnie kogoś!
- Dobra, spokojnie. Już dzwonię po Eda - powiedziała i się rozłączyła. Ed to nasz kierowca. Kiedy rodzice go poproszą, zawozi mnie do szkoły, do lekarza, na różne spotkania itd. Lubię go, ale teraz nie czas o tym myśleć. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę szkoły, nie ogladając się za siebie.
Nagle dostałam SMSa od Petera, o treści:

Gdziekolwiek jesteś, lepiej się pośpiesz, bo Richard nie jest dzisiaj w nastroju. Zająłem Ci miejsce. SZYBKO!!

Zdążyłam ją przeczytać, kiedy to usłyszałam za mną głośne trąbnięcie samochodu. Ed.
Wsiadłam do auta, a mężczyzna (bo to już facet po czterdziestce) bez słowa ruszył z miejsca.
Podczas szybkiej przejażdżki nie odezwał się ani słowem, co było dla mnie nawet wygodne, bo nie miałam teraz ani czasu, ani ochoty na pogawędki.

Po około 5 minutach jazdy, wysadził mnie pod samymi drzwiami Midtown za co rzuciłam mu tylko szybkie ,,Dziękuje" i wbiegłam do budynku.

Jestem 15 minut po czasie. Zajebiście.

Znalazłam naszą salę i długo się nie zastanawiając po prostu do niej wparowałam.
- Proszę, proszę! Panna Stark zaszczyciła nas dzisiaj swoją obecnością! - powiedziała ta raszpla Richard karcąc mnie wzrokiem.
- Bardzo Panią przepraszam, ale mój autobus się spóźnił! - musiałam coś wymyślić. Stara coś jeszcze gadała pod nosem, ale ja wzrokiem szukałam Petera, który spojrzał na mnie szybko spod kartki.

Oczami pokazał mi, żebym siadła obok niego, więc nie zwracając uwagi na prawione właśnie kazanie matematyczki, poszłam na sam koniec sali i odkładając plecak, zajęłam miejsce

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Oczami pokazał mi, żebym siadła obok niego, więc nie zwracając uwagi na prawione właśnie kazanie matematyczki, poszłam na sam koniec sali i odkładając plecak, zajęłam miejsce.

Podeszła do mnie, kładąc test na ławkę i z szyderczym uśmiech, po cichu dodała:
- Masz uwagę, za spóźnienie się na test.

Córka StarkaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora