- Och, to wiele wyjaśnia – odparła. – Teraz jestem po prostu jakąś sanguis.

Zmarszczył brwi.

- O co ci chodzi? – rzucił niedbałym tonem.

- O to Hironie, że nie jestem jakąś sanguis, tylko twoją przyjaciółką. Jestem Ellen.

Przewrócił oczami z irytacji.

- Przyjaciółką? A to ciekawe – zakpił.

- O nie, mój drogi. Nawet nie próbuj iść tą drogą. Przestań kpić.

- Na takiego wyrosłem. A ty od dawna powinnaś już poznać moje wszystkie słodkie cechy charakteru i zdawało mi się, że wcześniej akceptowałaś je bez mrugnięcia okiem.

Kiedy skończył mówić, na jego twarzy pojawiła się lekka dezorientacja i podejrzliwość, jakby nie do końca był pewny, co zamierza zrobić Ellen. Odniosła wrażenie, że ją testuje. Dlaczego? Na myśl przychodziła jej jedynie czysta złośliwość. Znowu się dąsał.

Kiedy tak na niego patrzyła, wydawał się rozluźniony, chociaż zdradzały go ramiona, które sprawiały wrażenie wyraźnie spiętych. Jego uciekający wzrok przeczył nonszalanckim słowom.

- Jesteś tak zarozumiały, że czasami mam cię dość. I myślę tylko o tym, żeby zetrzeć z twojej idealnej twarzy ten durny, bezczelny uśmieszek.

- Więc uważasz, że mam idealną twarz?

Oczy Hirona zalśniły czerwonym blaskiem w kpiarskim uśmiechu. Ellen ledwo utrzymywała nerwy na wodzy. Był irytujący, kiedy upierał się, by zbywać wszystko żartem. Była tym wykończona.

- Twoja arogancja sięga wyżyn, naprawdę. Jesteś nieznośny. - Ukryła twarz w dłoniach. Była śmiertelnie zmęczona. Zmęczona i zła na siebie, bo czuła do niego wszystko to, czego nigdy nie chciała czuć. - Słyszysz tylko to, co chcesz usłyszeć. Potraktuj mnie poważnie. Chociaż dzisiaj - dodała po krótkiej chwili wahania.

- Mówiłem ci już, co sądzę o powadze.

- Doprowadzasz mnie tym do szału – żachnęła się.

- Przepadam za takimi. - Zerknął na nią z ukosa. – Mam na myśli kobiety doprowadzone do szału. A zwłaszcza przeze mnie.

- Nie masz w sobie ani trochę pokory, prawda? – westchnęła.

- Tu się z tobą zgodzę. Niestety tak właśnie jest. To brak wrodzonych zdolności i talentów mi to utrudnił. A ja nie jestem zbyt zainteresowany doskonaleniem nudnych cech. Taki mój urok.

Spojrzała na niego. Siedział rozwalony na fotelu ze znudzonym uśmiechem na nadętych ustach. Wyciągnął długie nogi i tylko delikatne drżenie jego dłoni świadczyło o tym, że coś może go wyprowadzić z równowagi.

Zdawała sobie sprawę z tego, że Hiron za coś ją każe. Nie wymagała do niego współczucia, ale w tych okolicznościach mógłby jej choć trochę odpuścić, prawda?

W końcu odrzucił poduszkę na łóżko i zakopał się w fotelu opuszczając ramiona. Głowę miał na wysokości połowy oparcia. Stopami dotykał jej stóp. Skrzyżował ramiona na piersi i wyglądał jak obrażone dziecko. Zwłaszcza kiedy wydął swoje okrutne wargi.

Niesforny chłopiec w ciele niebezpiecznego maga.

- Dobrze, co zatem chcesz ode mnie usłyszeć? - burknął, udając zainteresowanie dywanem, ale wiedziała, że doskonale wsłuchuje się w jej przyspieszony oddech.

- Dlaczego spaliłeś burdel?

Prychnął i zdmuchnął opadający na oczy kosmyk włosów.

- Bo taki miałem kaprys.

Tron z kości [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz