- Moi drodzy panowie – zaczęła – to złotko nie zaznało jeszcze nigdy chuci mężczyzny. Widzicie jaka jest zawstydzona? – Uszczypnęła ją w policzek, pozostawiając na nim czerwony ślad.
Ellen nagle poczuła, że Hiron sięgnął do niej. Nie zdążyła się przed nim ukryć i musiał zobaczyć to, co ona. Nie usłyszała go, bo jego obecność trwała zaledwie ułamek sekundy.
- Cena wywoławcza za to cudo, to tysiąc keranów.
Wszyscy wpatrywali się w nią beznamiętnie, choć za tą kwotę można było kupić małe mieszkanie.
Najpierw rękę uniósł łysiejący pasożyt. Burdelmama czekała na lepszą ofertę i po chwili dłoń podniósł chyba najstarszy z nich, proponując tysiąc dwieście keranów. Licytowali się długo. Ellen przestępowała z nogi na nogę, czując że zaczynają drętwieć. Mijały minuty za minutami i w końcu została sprzedana mężczyźnie skrytemu w mroku za dziesięć tysięcy keranów.
Jej właściciel podał dłoń innym licytującym, jakby dziękując im za kulturalną walkę. Ellen zobaczyła jego twarz. Znała ją. Była zaskakująca młoda i urodziwa. Podszedł do niej, mierząc zblazowanym wzrokiem.
- Bernard – syknęła Ellen.
Bernard roześmiał się, a Ellen przypomniała sobie jak obmacywał ją na balu maskowym.
- Nie Bernard, tylko książę Florian – usłużnie wyjaśniła mama Kelly. – Rozumiem, że znacie się z jego bali? - Mama Kelly nieco się zaniepokoiła.
Ellen wzdrygnęła się, kiedy dotknęła jej ramienia.
- Podziękuj księciu za to, że cię docenił, dziewczyno - dodała.
- Dziękuję – wyjąkała, czując płonącą w niej nienawiść.
Bernard, a raczej Florian wydawał się rozbawiony.
Dotknął zimnymi palcami jej ręki i przesunął drugą dłonią po krzywiźnie ciała. Halka, którą miała na sobie właściwie nie skrywała niczego, więc poczuła obrzydzenie, kiedy dotykał jej skóry. Ręce ułożył na jej pośladkach i westchnął, przyciskając ją do własnego krocza. Mama Kelly uśmiechnęła się szeroko, a Ellen jęknęła żałośnie.
Nagle w pokoju zapadła ciężka cisza, choć jeszcze chwilę przedtem zgromadzeni mężczyźni wymieniali się spostrzeżeniami i dyskutowali, śmiejąc się rubasznie.
Naraz drzwi trzasnęły z hukiem wypadając z zawiasów. Ellen krzyknęła przestraszona. W oczach zamajaczyła jej sylwetka Nicholasa, ale z pewnością musiało jej się to tylko wydawać. Nie mógł przecież znaleźć się w burdelu. To było niemożliwe.
Nie widział jej, ale wyraźnie szukał, przeczesując wzrokiem pokój. Mama Kelly ulotniła się szybciej, niż mgnienie powiek. Obok Ellen stał tylko Florian, który stężał i wyczekująco wpatrywał się w Nicholasa.
Nagle harmider krzyków i sapnięć przerwał podmuch gorącej czerwieni. Ellen zasłoniła oczy ramieniem i po chwili słyszała już tylko świszczący oddech Floriana.
Hiron dopadł do niego. Z furią ścisnął jego szyję dłonią obleczoną jaskrawą magią. Oczy pasożyta zaczęły wyciekać na policzki. Parasitus wrzeszczał z bólu. Hiron uniósł go w górę i nogi księcia spazmatycznie zadyndały, kiedy próbował dosięgnąć podłogi.
Hiron kątem oka zobaczył, że reszta próbuje opuścić pokój. Ruchem dłoni cisnął w nich magią, unieruchamiając w miejscu. Zauważył, że ochrona burdelu robi wszystko, by dostać się do środka, więc zabezpieczył wejście magią. Wciąż nie patrzył na Ellen, która struchlała, obserwując dziejącą się w środku masakrę.
ESTÁS LEYENDO
Tron z kości [18+]
FantasíaKraina Ravensport W pewien jesienny wieczór Sarah Jones stanęła na środku szemranej ulicy i zrozumiała, że w rzeczywistości nazywa się Ellen Rose i nie pamięta swojego życia. W ciągu ułamka sekundy jej tożsamość przestaje istnieć, a ona sama nie wie...
Rozdział 62
Comenzar desde el principio