XIX - ślub

695 28 0
                                    

- Nie jestem pewna czy to wygląda dobrze...

- Wyglądasz świetnie!

- Tak! Ta spinka idealnie podkreśla twoje oczy!

- Dziękuję... - jeszcze raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze, na swoją śnieżnobiałą suknie która ciągnęła się za nią po ziemi, na włosy upięte w lekko rozwalonego koka i wpiętą spinkę z niebieskimi kryształkami, na biało-niebieski makijaż.

- Nie przeszkadzam?

- Nie no co ty Blaise!

- Pięknie wyglądasz wiewióro! I ty Fleur też oczywiście!

- Dziękuję - Ginny w jej łososiowej sukience za kolano z delikatnymi falbanami oraz lekkim makijażu prezentowała się na prawdę ładnie.

*Około 15 minut później*

W całej Norze rozległo się pukanie:
- Ja otworze! - wykrzyczała Hermiona i pobiegła do drzwi.

W środku zalazł się pewien blondwłosy ślizgon.

- Cześć! - musnęła swoimi ustami jego.

- Cześć! Cudownie wyglądasz! - mimo tego że zawsze uważał iż jego dziewczyna jest najpiękniejsza, to dzisiaj mógłby to przyznać myślę że każdy. Zdecydowanie w pudrowo-różowej obcisłej sukience przed kolano, wyprostowanych włosach, subtelnym makijażu oraz sporym, dobrze widocznym ośmiomiesięcznym brzuszkiem ciążowym prezentowała się najlepiej zaraz po pannie młodej - Jak się czujesz?

- Tak samo jak rano, czyli dobrze.

- Nasza mała księżniczka nie daje ci w kość? - doskonale znali płeć dziecka, ponieważ w styczniu McGonagall sprawdziła to u wszystkich zaklęciem.

- Nie, jest wyjątkowo grzeczna w przeciwieństwie do tatusia - uśmiechnęła się złośliwie, na co on przytulił ją i pogłaskał po brzuchu.

Wszyscy Weasley'owie oprócz Billa, Blaise, Harry, Pansy i Fleur nasłuchiwali się odgłosom z przedpokoju. Gdy Malfoy i Granger weszli do kuchni trzymając się za ręce wszyscy niemal padli z wrażenia. Niektórzy coś podejrzewali, ale nie sądzili że tak o w pewien dzień wejdą razem do nory.

- Herm czy ty i on...

- Tak Gin, jesteśmy razem - złączyli swoje usta w krótkim pocałunku.

- To gratulacje...

- Wiedziałem hahah! Rudy wyskakuj z galeonów! 18 maja pozostanie pamiętnym dniem hahah.

- Fuck!

- Zabini masz szczęście że jesteś moim przyjacielem!

*Później*

Po skończonej ceremonii wszyscy udali się do domu Weasley'ów, a dokładniej do namiotu na ogrodzie. Było dość tłoczno, ponieważ przybyła cała rodzina Delacour, duża część Hogwartu oraz znajomi małżeństwa.

Impreza trwała w najlepsze, welon złapała Hermiona a muchę Draco. Wszyscy stwierdzili że to nie może być zbieg okoliczności, szczególnie po ich dzisiejszym wyznaniu.

Części jeszcze nigdy wcześniej nie można było zobaczyć tak pijanych. Do tych osób należała zdecydowanie Molly, która ze szczęścia z powodu ślubu pierwszego dziecka postanowiła pożądnie się upić aby jak powiedziała "dobrze to uczcić". Artur również nie żałował sobie alkocholu a o ciemnoskórym ślizgonie już nawet nie wspomnę. Jedyną trzeźwą osobą, mogącą pić był Percy, przez co bliźniaki torturowali go swoimi słodyczami ponieważ "skoro alkoholu nie chcesz to musisz chociaż to". Nie był zadowolony jednak wiedział że z tymi braćmi nie ma szans. Pansy wraz z najmłodszą Weasley, siostrami Patil i Fleur kończyła kolejną butelkę bezalkoholowego szampana, ponieważ jak wszyscy się później dowiedzieli teraz już Weasley była w ciąży. Luna postawiła na sok, a Hermiona bezprocentowe alokochole w różnej postaci. Reszta wybrała tradycyjnie ognistą whisky.

*Następnego dnia*

- Japierdole...

- Główka boli? Hahah.

- Weź to nie boli. Łeb mi zaraz eksploduje! Kurwa jak to napierdala!

- Proszę cię nie przeklinaj tyle.

- W tej sytuacji się nie da! Jeszcze ten list...

- Jaki? - wstała z fotela przy oknie odkładając książkę i podeszła do chłopaka, który cały czas był w łóżku.

- Od ojca, wieści szybko się roznoszą... chce żebyśmy przyszli dzisiaj na kolację...

- To pójdziemy.

- Pfff, zbieramy się i do Hogwartu.

- Po co?

- Mam tam eliksir na kaca.

- Ok hah.

Przebrali się z piżam i deportowali do szkoły.

*Wieczorem*

- Myślisz że te ciuchy będą ok?  - odwróciła się bokiem do swojego odbicia i ułożyła ręce na brzuchu.

- Wyglądasz pięknie - staną za nią i objął ją w tali.

- Dziękuję - delikatnie go pocałowała.

- Nie bój się, będzie dobrze.

- Będzie dobrze.. - zapięła złoty łańcuszek (ten co dostała na święta) który idealnie wykańczał całą stylizację składającą się z czarnej, lekko luźnej sukienki, butów na malutkim obcasie, rozwalonym koku i makijażu.

- Musimy już iść...

- Tak...

Chwilę później stali już przed Malfoy Manor. Drzwi otworzył im skrzat, którego Hermiona miło przywitała, a on był tym bardzo zdziwiony ponieważ jeszcze nigdy nikt taki dla niego nie był. Ściągnęli okrycie wierzchnie po czym przeszli do kuchni.

- Dobry wieczór.

- Dobry wieczór panno Granger.

Usiedli przy stole gdy nagle z zielonych płomieni kominka wyszła Bellatrix Lestange. Gryfonka aż zbladła i poczuła lekkie ukłucie na przedramieniu.

- Co tu robi ta szlama?!

- To moja dziewczyna!

- Jak mogłeś Draconie!

- Mogłem, bo ją kocham!

- Hah... Crucio!

Młody Malfoy słysząc to szybko złapał swoją dziewczynę która dostała zaklęciem. Na jej policzkach pojawiły się łzy, Narcyza widząc tą sytuację wzięła ją do salonu. Draco staną naprzeciwko ciotki, a jego oczy jeszcze nigdy nie wyrażały takiej nienawiści. Po raz drugi to zrobiła... poraz drugi rzuciła to zaklęcie na nią... na dziewczynę którą kochał. Bella uśmiechnęła się złowrogo po czym znów zniknęła w płomieniach kominka. Ślizgon w jednej sekundzie znalazł się w głównym pokoju, mocno i bardzo czule objął Herm, która pozwoli dochodziła do siebie. Chwilę później wrócili do kolacji. Cyzia co chwilę na zmianę z Draco pytali czy wszystko dobrze.

*W Hogwarcie*

- Cieszę się że twoi rodzice mnie zaakceptowali.

- Jest nawet lepiej, polubili cię - uśmiechnęła się lekko słysząc te słowa.

trial of parenting ~ 16+Where stories live. Discover now