Rozdział VIII - wieczór

1.1K 47 2
                                    

- O już jesteście! Dobrze wszyscy? - popatrzyła uważnie na uczniów - A gdzie pan Weasley?

- Powiedziałam mu ale on mnie chyba nie słuchał.

- To proszę pójść jeszcze raz i powiedzieć że jeżeli się tu zaraz nie zjawi, to dostanie szlaban.

- Dobrze - Ginny wyszła.

- A wy się jakoś ustawcie, bo jesteście w takiej rozsypce że was wszystkich dobrze nie widzę.

Ustawili się tak że Hermiona była prawie że na środku, trochę bliżej katedry niż wcześniej, a za nią Draco. Obok niego w stronę ściany stał Harry, a przed nim Pansy, którą obejmował w pasie i szeptał jej coś do ucha. Po jego drugiej stronie stał Blaise, który najprawdopodobniej czekał na Ginny.

Gdy weszli, wiewióra stanęła przed diabłem, a Ron sam przy drugiej ścianie. Smok widząc wchodzącego rudzielca, złapał Herm w tali i przyciągną lekko do siebie, co wszyscy tam zebrani zauważyli.

- Skoro już wszyscy są, to ja was zapytam: Dlaczego siedzieliście przy innych stołach? Może najpierw pan Zabini.

- Chciałem się ukryć przed pewną osobą ze Slytherinu.

- Yhm, a panna Parkinson?

- Ja też się chciałam ukryć.

- W takim razie co tam robił pan Malfoy?

- Ja tak o, dotrzymać towarzystwa swoim przyjaciołom, i mojej partnerce do projektu.

- To czemu pan Weasley siedział gdzie indziej?

- Bo nie będę siedział z nimi! - I wyszedł wściekłym krokiem.

- Ehhh, przejdźmy do innych spraw które chce wyjaśnić. Czemu pan Potter ma na sobie krawat Slytherinu, a panna Parkinson krawat Gryffindoru?

- Ponieważ wychodziliśmy w pośpiechu i się pomyliliśmy.

- Proszę mnie nie kłamać. Odkryliście, że wcale nie ma zaklęcia tak?

- T-tak.

- Tylko nie mówcie nikomu. To teraz dlaczego cały dzień nie było pana w swoim nowym dormitorium, panna Greengrass mówiła mi też że jej pan unika?

- Nie było mnie tam i już nie będzie, bo tam nie mieszkam. I tak unikam jej bo nie umiem z nią wytrzymać minuty. Dlatego będzie lepiej jak nie będę miał z nią kontaktu, bo prędzej rzucę na nią jakąś klątwę, niż się z nią dogadam.

- To gdzie pan mieszka?

-  U wiewiórki.

- U panny Weasley?

- Tak, dzieliłam dormitorium z Lavender Brown.

- A więc w związku z zaistniałą sytuacją, przydzielimy kogoś innego Astori. Spakuj swoje rzeczy i wróć do swojego apartamentu. Ty również Ginny, to od teraz i twoje dormitorium. Pozostaje jeszcze pytanie, bo jak wiesz te apartamenty są dlatego że trwa projekt, i czy ty byś chciała wziąść udział?

- Nie wiem, muszę pomyśleć.

- Dobrze, i ostatnia rzecz którą muszę wyjaśnić: Dlaczego pana Malfoy'a i panny Granger nie było dzisiaj na zajęciach?

- Hermiona bardzo źle się czuła, nie mogła iść na zajęcia. Ja nie mogłem jej zostawić samej, w końcu projekt polega na tym abyśmy się sobą opiekowali.

- Tak, tak ale dlaczego się nie zwolniliście u mnie czy u profesora Snape?

- Pierwsza osoba którą spotkałem to był mój ojciec, więc on nas zwolnił.

trial of parenting ~ 16+Where stories live. Discover now