Rozdział XVI - wyjazd do rodziców

642 32 14
                                    

Został tylko jeden dzień do świąt Bożego Narodzenia. Większość uczniów wstała wcześnie aby dokończyć pakowanie się. Części nawet była już w WS i z niecierpliwością czekała na śniadanie mimo że była dopiero 6⁰⁰.

Hermiona obudziła się około 5⁴⁵. Poszła się ubrać w zwykłe, jasnoniebieskie jeansy oraz luźny bordowy sweter który został zrobiony na drutach przez jej mamę. Pomalowała rzęsy tuszem, nałożyła truskawkowy błyszczyk na usta i związała włosy w luźny kok. Trochę jej to zeszło i była już 6¹⁵, postanowiła obudzić swojego chłopaka:
- Wstawaaaaj!

- Jeszcze chwilę - odwrócił się na drugi bok.

- Nieeee! - przekręciła go na plecy i usiadła okrakiem na jego brzuchu.

- Myślałem że teraz będziesz cięższa.

- Sugerujesz że jestem gruba?

- Niee nigdy, chodzi mi o to że myślałem że przez to zaklęcie...

- Może trochę cięższa jestem ale nie jakoś dużo!

- No już się tak nie denerwuj.

- Nie mam zamiaru - uśmiechnęła się, pochyliła i pocałowała go a on przyciągną ją do siebie tak, że można by powiedzieć że leżała na jego gołej klacie klęcząc na łóżku okrakiem nad jego kroczem. On włożył ręce pod jej sweter powoli dopinając jej biustonosz, ona za to wplotła swoje palce w jego włosy. Po chwili gdy stanik dziewczyny był już gdzieś na ziemi chłopak zaczął ściągać jej spodnie. W bardzo krótkim czasie i ta część ubioru dziewczyny znajdowała się na podłodze, a oni od momentu gdy Hermiona złączyła ich usta nieprzerwanie się całowali. Dopiero po kilku minutach gdy jej majtki prawie dołączyły do drugiej części bielizny oderwała się od niego i powiedziała:
- Przepraszam... - cały czas klęczała nad nim.

- Nie masz za co, obiecałem coś a więc dotrzymam słowa. Jeśli chcesz zapomnimy o tym.

- Nie o to chodzi... Myślałam że będziesz zły czy coś... - położyła się obok.

- No co ty - przytulił ją - która godzina?

- 6³⁰.

- Tak mi teraz wygodnie... Muszę wstawać?

- Jeśli wyrobisz się w mniej niż półtorej godziny to nie.

- To jeszcze chwilę...

*O 8:00 na śniadaniu*

Ron, Ginny, Pansy i Harry usiedli obok siebie i omawiali plan na pobyt w norze, Zabini stwierdził że jednak zostaje w Hogwarcie a Nevill i Luna mieli jechać do jej ojca oraz do babci chłopaka.

- A może jednak pojedziesz z nami Blaise?

- Nie wiem wiewiórko...

- No weź!

- Spakowany nie jestem...

- Pomogę ci!

- Niech ci będzie...

- Jeej!

- Czyli wszyscy jedziecie do Weasley'ów?

trial of parenting ~ 16+Where stories live. Discover now