prolog

1K 26 2
                                    

Pijąc drinka z kieliszka, przyglądałem się jej ruchom. Zwariowanym ruchom, które wykonywała na środku salonu. Alkohol dodał dziewczynie zdecydowaną pewność siebie oraz energię, którą wykorzystywała, tańcząc. 

 Nie mogłem oderwać oczu od jej falujących włosów czy od błogiego wyrazu twarzy, na której widniał skromny makijaż. Bordowa sukienka, która podkreślała jej wąską talię, tym bardziej nie pomagała.

Była ikoną piękna

aniołem w najczystszej postaci, 

ideałem, który niby nie istniał 

- Styles! - Na ziemię sprowadził mnie zirytowany krzyk mojego przyjaciela. Odwróciłem się w jego stronę i oboje nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. - Co ci stary? Gdzie tak odpłynąłeś? 

Ponownie spojrzałem na roztańczoną nastolatkę. 

Louis również popatrzył w tym kierunku i od razu wiedział, o co chodziło: 

- Ta dziewczyna wpadła ci w oko? - Zapytał, na co pokiwałem głową. - Ona bodajże nie chodzi do naszej szkoły, nigdy jej tam nie widziałem...

- Ona chodzi tam gdzie ja. - Do rozmowy włączył się David, nasz kolega - Czyli obok centrum handlowego i chyba też obok niego mieszka.

- O Boże - skomentowałem. - To trochę kawał drogi.

- Przyszła tutaj z koleżanką - kontynuował David. - Ma na imię Louise, chodzimy do jednej klasy i jest w naszym wieku. Tyle o niej wiem. Nie wchodzimy ze sobą w jakieś ogromne interakcje, a nasz kontakt ogranicza się do wspólnych zadań domowych. 

- Lepsze to niż nic - stwierdził Tomlinson.  

- To prawda. - dodał Walker. - Harry, jeżeli chcesz, mogę dać ci jej numer...

Słysząc te słowa, natychmiast oprzytomniałem i zrobiłem błagalną minę do kolegi, szepcząc  cicho Tak, proszę. Natomiast on odpowiedział mi swoim śnieżnobiałym uśmiechem. Oboje wyciągnęliśmy swoje telefony, a on podał numer do nieznanej mi dziewczyny.  I kiedy mój wzrok miał powrócić na miejsce długowłosej, spotkał pustkę...


***


Ja pierdole.

Tylko tyle miałam do powiedzenia. 

Miałam dość tej domówki. Miałam dość tych ludzi. Miałam dość wszystkiego. 

Byłam na siebie zła, że zamiast leżenie i odpoczywanie w swoim wygodnym łóżku, wybrałam podpieranie ściany i męczenie się na tej cholernej imprezie. 

To nie tak, że nienawidziłam takiego rodzaju spotkań, oj nie. Na takiego rodzaju wydarzeniach byłam duszą towarzystwa. Mogłam rozmawiać z każdym na każdy możliwy temat. Nawet temat polityki nie był mi straszny.  Umiałam tańczyć do dowolnej muzyki, bez żadnej granic, bez żadnych ograniczeń, bez wstydu. Alkohol? Miałam do niego ogromne szczęście, bo jeszcze ani razu nie spotkał mnie kac, ani inne przypadki, mimo iż spożywałam go w przeróżnych ilościach. 

Siedziałam na zimnej podłodze, oparta o ścianę i trzymałam w dłoni lampkę słodkiego wina. Pomieszczenie, w którym się znajdowałam, było trochę ciszże niż pozostałe. Muzyka nie dudniła tak bardzo. 

Ludzie, którzy przechodzili obok mnie, patrzyli na mnie, jakbym była gorsza i takie zachowanie sprawiało, że w pewnym stopniu tak się czułam, a to uczucie nie należy do najlepszych. 

Nie wiem, jakie czynniki wpłynęły na to, że ta domówka stała się dla mnie ciężarem zamiast zabawą. 

Ta impreza na pewno różniła się tym, że na niej były może dwie lub trzy osoby, które znałam i które miały lepsze zajęcie niż rozmowa ze mną. 

Nieznajomi, do których chciałam zagadać, mieli minę jak Nie podchodź do mnie, bo cię utopię w kiblu albo Czego tu szukasz nudziarzu?

Oprócz drętwego towarzystwa był niesmaczny alkohol. Nie, żebym była jakąś ekspertką w tej dziedzinie, ale tego nie dało się przełknąć. Dlatego kilka godzin siedziałam z prawie nienaruszonym winem. 

Muzyka tutaj? Totalne okropieństwo. Prawie wszędzie dudniło i trzęsło od poziomu głośności i basu. To zdecydowanie nie umilało czasu.

Czułam, jak moja irytacja sięgała już zenitu. Tego było za wiele. 

Wstałam na równe nogi i postawiłam lampkę z trunkiem na najbliższy stolik, po czym wytrzepałam z brudu moje czarne, obcisłe jeansy i poprawiłam moją bluzkę w kolorze karminowym z kilkoma rozpiętymi górnymi guzikami. Następnie ruszyłam w kierunku schodów do parteru, a z niego do drzwi i pójść w kierunku przystanku autobusowego. 

Czekając na autobus, poczułam na tyłku znane mi już wibracje telefonu, które informowały mnie o nowej wiadomości.


nieznajomy: Jesteś prawie idealna, jedyne czego ci brakuje to mojego nazwiska 






--------------------

HELLO, IT'S ME!!!! 

WITAM Z KOLEJNYM FANFICTION, KTÓRE BĘDZIE ZAKOŃCZONE PRAWDOPODOBNIE JESZCZE W TYM TYGODNIU!!!!

JAK TAM WRAŻENIA PO PROLOGU? 

NIE UKRYWAM, ŻE JESTEM PRZERAŻONA TYM WSZYSTKIM, A W SZCZEGÓLNOŚCI KRYTYKĄ 


a tak na serio 


wiem, że ten fanfik nie są najwyższej jakości, więc czytacie na własną odpowiedzialność. nie odpowiadam za jakieś uszkodzenia spowodowane przez cringe i błędy 


miłego wieczoru 

all the love x

Mistakes | Harry StylesWhere stories live. Discover now