Za dużo...

48 5 5
                                    

Katie siedziała przy dwuosobowym stoliku w swojej ulubionej kawiarence. Była pół godziny drogi pieszo od jej domu, ale nie robiło jej to problemu. Bardzo lubiła to miejsce, dzięki nastrojowi przenikającemu powietrze. Miejsce dla personelu od reszty pomieszczenia oddzielał długi, drewniany blat w kolorze ciemnego brązu z szafkami po drugiej, niewidocznej dla klientów stronie. Nad nim wisiały czarne lampy dodające jeszcze więcej klimatu. To połączenie drewna z nowoczesnością stawało się coraz bardziej popularne jako wystroje kawiarenek.

                 To miejsce było niezwykłe dzięki jeszcze jednemu szczegółowi. Zamiast kelnerek, które przynosiłyby kawę lub herbatę, goście sami podchodzili po zawołaniu numeru ich stolika.

- Pani ze stolika numer 7!

                      Katie zerwała się z miejsca, bo był to właśnie jej stolik. Podeszła do lady i odebrała swojego mlecznego shake'a. Wracając tak się zamyśliła, że na kogoś wpadła.

- Prze-przepraszam bardzo, naprawdę nie chciałam, tak strasznie się zamyśliłam. Może w ramach rekompensaty zaproszę cię na do kawiarni? Jestem taka niezdarna, ale coś takiego mi się jeszcze nie zdażyło - wypowiedziała te słowa strasznie szybko, nawet nie podnosząc głowy.

                    Tajemnicza osoba zaśmiała się cicho, ale nie brzmiało to prześmiewczo, tylko jakby nabrała dobrego zdania o Katie.

- Dzisiaj nie mam czasu, ale może jutro w południe - głos ten wydawał się Katie dziwnie znajomy.

                      Podniosła wzrok, a przed sobą ujrzała wysokiego szatyna, który wpatrywał się w nią z lekkim rozbawieniem. Wszędzie rozpoznałaby to czekoladowe, głębokie i trochę dziecinne spojrzenie. Przez chwilę po prostu nie dowierzała. Może to sen, albo wyobraźnia płata jej figle? Chociaż nigdy nie miała problemów z odróżnianiem jej wymysłów od rzeczywistości.

- A-ale, że p-pójdziesz? Wiesz, jesteś sławny i-i to t-tak nie wypada za bardzo no i k-każdy inny mógłby cię zap-prosić. Zgodziłbyś się wtedy?

- No wiesz... Byłaś gotowa mnie zaprosić nawet nie wiedząc kim jestem. Więc dlaczego miałbym się nie zgodzić? To co? Widzimy się tutaj jutro około południa?

- O-okej - Katie była oniemiała. Dalej nie dowierzała, że to się naprawdę stało. Tego szczęścia jest za dużo. Totalnie za dużo.

                       Wróciła do domu i od razu postanowiła napisać do Laurel. Może i blondynka nie interesuje się k-popem, ale można w tej sytuacji na miejscu Jungkook'a postawić totalnie każdego. Katie wiedziała, że jej najlepsza przyjaciółka dałaby wiele za spotkanie z Wilbur'em lub innymi z jej fandomu.

Katie: hejka

Laurel: nigdy nie piszesz do mnie od tak
Co się stało?

Katie: coś, w co dalej nie wierzę 😳

Laurel: spotkałaś Kooka?

Katie: dobra, ty mnie znasz
Tak, spotkałam go i to serio nie jest żart. Nawet z nim rozmawiałam

Laurel: taaaak, na 100% to nie jest żart
Nie bez powodu jesteś prank mistrzem, ale na to się nie nabiorę

Katie: ...
tym razem nie żartuję
I tym razem to nie był sarkazm

Laurel: serio myślisz, że się nabiorę? Masz jakiś dowód?

Katie: nie, jeszcze nie
Ale jutro około południa się z nim spotykam w kawiarence

Laurel: hah, zobaczymy. A teraz bAju, bo za chwilę muszę iść na dodatkową plastykę

Katie: okej, bAju

                        Wiedziała, że Laurel jej nie uwierzy. Kto by uwierzył słysząc taką historię?

***

                         Jungkook nie wiedział dlaczego tak postąpił. Ta dziewczyna od samego początku była według niego bardzo sympatyczna. Już na koncercie, gdy przez ułamek sekundy ich spojrzenia się spotkały, wiedział że jeszcze kiedyś się zobaczą. Była taka miła i przyjaźnie nastawiona do świata. Powrócił do stolika, gdzie siedział z przyjaciółmi z zespołu.

- Ej, Jungkook co się stało? Masz całą koszulkę mokrą - zaśmiał się Taehyung, który przyglądał się całej sytuacji.

                       Wszyscy z grupy spojrzeli na szatyna. Nie prezentował się dobrze w koszulce ubrudzonej mlecznym shakiem, ale bez przesady. Że czemu Tae musiał akurat na to zwrócić uwagę drużyny.

- JK, chodź do hotelu, przebierzesz się i przy okazji wszystko mi opowiesz - zaproponował Namjoon. - A wy zostajecie - dodał, gdy zobaczył jak reszta BTS zaczyna wstawać.

                 Jungkook uśmiechnął się do siebie. Zawsze, gdy coś go trapiło szedł do RM'a. Bo to on najlepiej go rozumiał, potrafił doradzić i nie śmiał się pod nosem jak n i e k t ó r z y.

                 Po dojściu do pobliskiego hotelu, w którym rezydowali szybko wjechali windą na najwyższe piętro i weszli do ich pokoju. Wszystko w ciszy.

- No to powiesz mi, co się stało?

- To ciężkie...

- Okej, nie naciskam. Po prostu chcę ci jakoś doradzić, ale jeśli nie chcesz mi powiedzieć, to spoko.

- Wpadła na mnie dziewczyna. Ta sama, którą widziałem na koncercie. Jestem pewien, że to ona. No i na początku nawet nie podniosła głowy i-i mnie zaprosiła jutro około południa do kawiarni, a ja się zgodziłem i dopiero wtedy zobaczyła, że ja to ja...

- Ale nie rozumiem, dlaczego potrzebujesz rady.

- Ja nie wiem czemu, ale czuję do niej sympatię. Zamieniliśmy raptem kilka słów, a ja już czuję, że chciałbym ją lepiej poznać.

- No widzisz, dopadły cię problemy nastolatków. Szkoda tylko, że tak późno.

———————————————————

Ilość słów: 786

Koniecznie napiszcie co sądzicie!

💖💖💖

Army with luvOnde histórias criam vida. Descubra agora