Rozdział XII

50 2 0
                                    

Następnego dnia w samo południe Sebastian stawił się w sądzie. Miał szczerą nadzieję, że sprawa rozwodowa zakończy się na jednym spotkaniu, jednak jego marzenia zostały bardzo szybko zweryfikowane. To, co miało być spokojną rozprawą, formalnością sfinalizowaną szybkim rozwodem, przerodziło się w wyrafinowane przedstawienie, w którym główną rolę odegrała jego jeszcze żona, pięknie prezentując się jako zraniona, porzucona kobieta, pragnąca ratować swoją rodzinę, którą ktoś najpewniej postanowił rozbić.

Małgorzata była przekonana, że to wcale nie jej żmijowate postępowanie względem męża powoduje jego chęć ucieczki. Całą winą za to, że małżeństwo jest na krawędzi rozpadu, obarczyła kogoś innego. Domniemaną kobietę chcącą odbić jej męża. Nie miała jedynie dowodów, że ktokolwiek taki istniał, jednak była pewna, że do takich informacji prędzej czy później dotrze. Pamiętała dobrze kobietę spotkaną w szpitalu i podejrzewała, że to mogła być ona. I na nic zdało się to, że jej mąż wrócił i przez moment wszystko wyglądało jak kiedyś. Ona była pewna, że coś jest nie tak, a jej chore nerwy nie pozwalały odpuścić, więc na każdym kroku zamęczała Sebastiana wyrzutami. Informacja o rozwodzie zwaliła ją z nóg. Nie zgadzała się na niego, jednocześnie wcześniej nie okazała swojej drugiej połówce, że zamierza robić jakieś problemy. Małgorzata posunęła się nawet do tego, że zaznaczyła podczas zeznań, iż bała się szczerze postawić mężowi, gdyż ten miewał napady złości.

Taki właśnie obraz sytuacji w ich małżeństwie został przekazany sądowi. Jeśli Sebastian myślał, że tak łatwo pozbędzie się swojej wiarołomnej żony, to był w wielkim błędzie. Ponieważ wniósł o rozwód z jej winy, postanowiła wszystkie swoje nerwowe zachowania, potwierdzone przez wywiad rodzinny i szczere opowieści małoletniej córeczki zrzucić na karb tego, że panikowała przed odejściem męża do kochanki. Sebastian był w szoku, gdy ujrzał, jak doskonale jego dwulicowa żona potrafiła grać na uczuciach zgromadzonych w sali osób. Wszyscy zaczęli patrzeć na niego podejrzliwie, kierując się zapewne bardzo często przyjmowanym stereotypem, że najczęściej winę za problemy w związku ponosi mężczyzna. Niestety, w tej sytuacji byli bardzo daleko od prawdy. Tylko czy Sebastian mógł znaleźć sposób, by tego dowieść?

Po przedstawieniu zeznań Małgorzaty sędzia podważył rozwód z winy kobiety i wskazał drugą rozprawę, na której Sebastian był zmuszony pokazać cokolwiek na swoją obronę, co potwierdziłoby, że jego żona kłamie. Jeszcze siedząc na sali, próbował wymyślić, co takiego mogłoby mu pomóc. Do głowy wpadł mu jedynie pomysł, by poprosić o zeznania Grzegorza, bo tylko on wiedział odrobinę więcej o jego życiu osobistym. Nic innego nie miał w zanadrzu. Zaczął czuć przerażenie na myśl o tym, że sąd przez brak dostatecznych dowodów może rozwlekać ich sprawę w nieskończoność, zlecając dla dobra dziecka terapię małżeńską.

Po rozprawie Sebastiana ogarnęła furia. Wypadł z sali, w myślach rzucając najgorszymi inwektywami w kierunku żony. Co za wredna cipa! Jak ja teraz cokolwiek udowodnię, jak oni już są przekabaceni na jej cholerną stronę! Gdy przekroczył drzwi wejściowe do gmachu sądu, zaczął prawie biec, chcąc znaleźć się jak najszybciej w pracy i na chwilę zapomnieć o stworzonym przez siebie czarnym scenariuszu. W paskudnym humorze, uciekając przed triumfującą Małgorzatą, wskoczył do swojego samochodu i od razu zadzwonił do Grzegorza.

– Jak stoją sprawy? – zapytał rzeczowo, skupiając się teraz na Malwinie.

– O co pytasz? – Zaśmiał się jego kumpel, chcąc kolejny raz zadrwić z zainteresowania Sebastiana swoją klientką.

– Dobrze wiesz o co. Odzywała się już? Odwieźli ją z tego całego obiadu?

– Jakby ci to powiedzieć... Rano tylko zawieziono ją do pracy, a później miała transport pod wskazany adres i tam ją zostawiono. Nikt ma po nią nie przyjeżdżać, poinformowała ekipę, że wróci sama. A raczej, że ma odwóz załatwiony przez tego gościa, u którego siedzi. Tak sobie życzyła.

Zimna S OdwilżWhere stories live. Discover now