Rozdział I

189 4 0
                                    

Miarowe stukanie wypielęgnowanych paznokci w kolorze głębokiego rubinu pozwalały lepiej skoncentrować się kobiecie na czytanej wiadomości. Malwina miała tego dnia w pracy istne urwanie głowy. Poranne wizyty w szpitalu, które stały się od kilku tygodni jej rutyną, sprawiały, że cały schemat tygodnia stawał się dziwnie zaburzony, a ona sama była mocno rozkojarzona. Jednak każdego dnia starała się tak zaplanować obowiązki, by kończyć pracę bez żadnych zaległości.

Od ostatnich wydarzeń minął już prawie miesiąc. Stan jej ojca był stabilny, ale ciężki. Każdego dnia liczyła na poprawę. Każdego dnia miała nadzieję, że w końcu zamienią więcej niż dwa zdania. On jednak był słaby i choć kilka krótkich rozmów mieli już za sobą, była boleśnie świadoma, jak wiele kosztuje go odrobina skupienia i wypowiedzenie kilku słów.

– Cześć kochanie! – Henio wyrwał ją z zamyślenia i nagłym pojawieniem się w drzwiach spowodował, że podskoczyła nerwowo.

– Cześć Heniu. – Obdarowała go bladym uśmiechem.

– Jak tam ojciec dziś rano? – To pytanie stało się już jego małą poranną tradycją, a Malwina nie wiedziała, czy bardziej ją te pytania drażnią, czy też sprawiają, że jest mu za nie wdzięczna.

– Wiesz co... – zaczęła i przez chwilę się zawahała. – Chyba ma dziś dobry dzień. Uśmiechał się i nawet zamieniliśmy dwa zdania.

– O widzisz – kiwnął głową potakująco.

Przysiadł na brzegu masywnego fotela przygotowanego dla osób, które przychodziły spotkać się z Malwiną w bardziej lub mniej służbowych sprawach. Przyglądnął się swojej przyjaciółce, mocno zaniepokojony jej obecnym wyglądem.

– To dobrze, dobrze. Każdy pozytyw jest na wagę złota. Czy to sprawiło, że twój nastrój też jest dziś choć odrobinę lepszy?

– Czy lepszy, to nie wiem. Na pewno jest odrobinę pozytywniej, niż przez ostatnie kilka dni – westchnęła. – Zmieniając temat. Mam już powoli dość siedzenia w domu. Wiem, że mamy ostatnio kocioł w pracy, ale czy nie chciałbyś się dziś ze mną gdzieś wieczorem wyrwać na miasto? Choćby na chwilę? Dla małego odreagowania? – zapytała ze szczerą nadzieją w głosie, choć smutek w jej oczach ani trochę nie pasował do imprezowego nastroju.

Chudy mężczyzna osunął się na właściwą do siedzenia część fotela przyjmując zbolały wyraz twarzy. Cały czas czekał na jakikolwiek przebłysk lepszego nastroju u swojej przyjaciółki, a kiedy w końcu się go doczekał musiał jej odmówić w potrzebie.

– Skarbie, wiesz, że dla ciebie to generalnie wszystko? – zapytał, trzepocząc zabawnie rzęsami.

– Tak, chyba tak. Tylko dlaczego mówisz to takim żałosnym głosem. I robisz to coś oczami, co zazwyczaj robią słodkie zwierzątka w kreskówkach?

– Bo właśnie dziś muszę powiedzieć ci nie i próbuję załagodzić tę odmowę urokiem osobistym – odparł cicho, w dalszym ciągu mrugając oczami.

– Aha... – jęknęła żałośnie. – Zaskoczyłeś mnie. Nigdy nie mówiłeś nie... – podsumowała jego oświadczenie z wyraźnym zaskoczeniem.

– No, tak jakoś wyszło. – Henio uśmiechnął się pod nosem, a jego szczupłe, pozbawione choćby milimetrowego zarostu policzki oblały się rumieńcem jak u zawstydzonego nastolatka.

– Heniek! – Kobieta w jednym momencie doznała olśnienia. – Czy ty się z kimś umówiłeś?! – Malwina uśmiechnęła się szeroko.

Cieszyła się tym, co właśnie do niej dotarło, choć to była ostatnia informacja jakiej się teraz spodziewała. Jej Heniu od dłuższego czasu stronił od przelotnych znajomości i mocno skupił się na prowadzeniu firmy. Po pracy wystarczało im ich własne towarzystwo, pomijając jednorazowe wyskoki Malwiny i rzadkie, kilkugodzinne miłostki Henia. Wszystko zmieniło się kilka tygodni temu, gdy Malwina zaczęła mieć dla Henia coraz mnie czasu, gdy poznała Adama i później, gdy cały jej świat wywrócił się do góry nogami.

Zimna S OdwilżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz