Rozdział V

78 2 0
                                    

Pierwszy tydzień upłynął jej z zawrotną prędkością. Najpierw obdzwoniła wyszukanych przez internet specjalistów, by pomogli jej z podstawowymi rzeczami. Sprawdzenie instalacji, drobne naprawy, sprawdzenie sprzętu, nawet dwuosobowa firma sprzątająca, która zrobiła jej piękny porządek w całym domku. Porządek zrobiony przez Sebastiana był powierzchowny, ona natomiast chciała by wszystko od góry do dołu zostało wyszorowane i pozbawione kurzu. Prace trwały pełne trzy dni. Nie zamierzała w tym miejscu nic remontować i wymieniać, chciała po prostu by było tam bezpiecznie, czysto i przyjemnie. No i ciepło, ale to już była inna sprawa.

Zadzwoniła do składu drewna mieszczącego się w sąsiedniej wsi i poprosiła o dostawę, ze specjalną prośbą o małe kawałki gotowe do kominka. Na szczęście się udało i następnego dnia dwaj potężnie zbudowani panowie przyjechali, zrzucili zamówioną ilość drewna na podjazd, tuż obok samochodu Malwiny i później prawie trzy godziny układali wszystko pod zadaszeniem na tyłach budynku. Teraz każdego wieczoru i poranka nosiła po dwa drewniane kawałki robiąc kilkanaście kursów tam i z powrotem, przez co w pokoju z kominkiem zawsze miała odpowiedni zapas do ogrzania domu. Myślała z radością o coraz cieplejszych dniach niedługo rozpoczynającej się wiosny. Dawało to szansę na coraz mniejszą konieczność pilnowania tego, by ogień nie za szybko zgasł.

Znalazła w najbliższej okolicy dobry sklep i aptekę. Dotarła nawet do przyjmującego w pobliżu lekarza ginekologa. Organizowała sobie wszystko, co pozwalało jej się pozytywnie wyładować i zmęczyć, tak, że wczesnym wieczorem zasypiała pod grubą kołdrą, nie mogąc doczekać się kolejnego ranka.

Gdy telefon był już mniej potrzebny, napisała do Henia, że jest poza siecią i pewnie będzie bardzo ciężko się do niej dodzwonić, po czym wyłączyła go. To pozwoliło odpocząć od niekończących się telefonów z nieznanych numerów. A takich połączeń potrafiło się zdarzyć nawet kilkadziesiąt w ciągu dnia. Może i łatwiej byłoby odebrać i spławić natrętów, ale nie miała ona teraz najmniejszej ochoty na przegadywanie się z nikim. Jeżeli miałyby to być sprawy firmowe, na pewno ten ktoś skontaktowałby się z Heniem, a on już by sobie z wszystkim poradził.

Po tych kilku bardzo intensywnych dniach, w końcu miała przed sobą dni leniwe, pełne relaksu i wyciszenia. Co będzie robić potem, gdy wypoczywanie się jej znudzi? Nie miała pojęcia. Na razie liczyło się to, że obecnie było jej po prostu dobrze.

Był słoneczny i ciepły jak na marzec poranek. Malwina wybudziła się z głębokiego i spokojnego snu dopiero tuż przed dziesiątą. Gdy wstała i ubrała gruby szlafrok, skorzystała z toalety, postawiła wodę w czajniku i zabrała się za rozpalanie w kominku, tak by podtrzymać w chatce ciepłą i przyjemną atmosferę. Z gotową kawą zbożową, ubrana już w ciepły dres i luźną parkę, wyszła na zewnątrz i na tyłach budynku usiadła na swojej ulubionej drewnianej ławie. Promienie słońca grzały jej twarz, a każdy łyk bezkofeinowego napoju sprawiał jej wielką przyjemność. Słuchała śpiewu ptaków i szumu iglaków otaczających jej mały ogród. To było to, czego pragnęła. Tak właśnie chciała spędzać teraz czas.

Cały dzień spędziła siedząc trochę w domu, a trochę w ogrodzie, gdzie właśnie dziś zauważyła w jednym miejscu piękną rodzinkę przebiśniegów, które z radością ogrodziła małymi patyczkami wbitymi w ziemię, imitującymi miały drewniany płotek. W domu przesiadywała zrelaksowana przy kominku, grzejąc się jak leniwy kocur i czytając wciągającą książkę. W końcu miała czas, by ponadrabiać zaległości w lekturze, a w księgarni w miasteczku gdzie robiła zakupy zaopatrzyła się w pokaźną kolekcję kryminałów, które kiedyś uwielbiała. Gdy pozycja siedząca zaczęła ją denerwować, szła do ogrodu i zaczynała coś porządkować. Pracy było tam nieskończenie wiele: pozarastane krzaki, zaniedbane krzewy, zniszczone grządki z resztkami jakichś zielonych roślin. Brudziła sobie ręce nie używając rękawiczek, co sprawiało jej dziwną radochę. Czuła się jak dziecko, które teraz nadrabia stracony, beztroski czas dzieciństwa.

Zimna S OdwilżWhere stories live. Discover now