Rozdział II

65 3 3
                                    


W samo południe Henio wpadł do jej mieszkania otwierając drzwi własnym kompletem kluczy. Pozwolił, by z jego ramion zeskoczyła kudłata kulka, którą trzymał jeszcze chwilę wcześniej w mocnym uścisku. Malwina leżała w swojej sypialni, a kiedy rozczochrany, czworonożny psiak wskoczył z rozpędu na jej łóżko, kobieta zapiszczała wystraszona. To najście wytrąciło ją w jednej sekundzie z sennego letargu, w jakim się znalazła. Piesek, mieszaniec w typie Shih Tzu, z mordką gęsto okraszoną czarno brązowymi włosami w okolicy oczu oraz uszu i białym pyszczkiem, kręcił się wokół niej nie przejmując się zszokowanym spojrzeniem. Po chwili zwinął się w kulkę w zagłębieniu jej kolan i wyglądał tak, jakby w jednej sekundzie zasnął.

Kobieta nie mogła od niego oderwać spojrzenia. Kusiło ją, żeby dotknąć wyglądające na bardzo mięciutkie w dotyku, nierówno wystrzyżone owłosienie zwierzaka. Jednak obawiała się, że obudzi małe stworzonko, albo co gorsza zdenerwuje je. Jego reakcja była jedną wielką niewiadomą. Wtem w sypialni Malwiny pokazał się Henio. Zobaczył, że jego przyjaciel znalazł sobie wygodne miejsce na kolejną tego dnia drzemkę i lekko się uśmiechnął.

– Widzę, że już się poznaliście. To Shaggy. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie, bo zostanie ze mną na zawsze – powiedział to lekkim tonem, a dopiero po chwili zerknął w jej oczy, które teraz skierowały się wprost na niego.

Piękne spojrzenie, które niegdyś było żywe i igrały w nim bojowe iskierki, teraz wydawało się matowe i puste. Jakby ktoś zgasił je wciskając niewidoczny wyłącznik.

– Melka... – Henio sapnął i w kilku krokach podszedł do niej, przysiadł na łóżku i przytulił ją mocno, chcąc dodać w tym ciężkim czasie odrobinę otuchy. – Już jestem z tobą malutka. Ze wszystkim ci pomogę.

Malwina nie odezwała się tylko zatonęła w mocnym, twardym uścisku jego chudych ramion, odpływając kolejny raz w senną otchłań.

Cztery dni trwała w dziwnym stanie niebytu. Jakby płynęła między snem, a jawą. Nie czuła nic, nie płakała, nie smuciła się, krok po kroku z pomocą Henia zorganizowała wszystkie potrzebne sprawy. Skupiała się na tym by oddychać, nie patrzeć na swoje odbicie w lustrze, raz za czas coś zjeść, gdy Henio już zaczynał zbyt mocno marudzić. Raz po raz łykała także jakieś małe tabletki, które również zorganizował jej przyjaciel, a po których była jakby dużo bardziej spokojna. Godziny spędzone między łóżkiem w sypialni a kanapą w salonie minęły jej razem z wtulonym w nią Shaggim, którego Henio zostawił w jej mieszkaniu, by pilnował i pocieszał ją cały czas. Nie wiedzieć w jaki sposób, ale ta mała, włochata kulka ze słodkim pyszczkiem i merdającym ogonkiem, na czele z czarnymi, błyszczącymi oczkami, faktycznie działała terapeutycznie i Malwina nie mogła przestać się w nią wtulać.

Gdy nadszedł dzień pogrzebu, ubrała czarną, obcisłą sukienkę, która podkreślała zbyt szczupła sylwetkę, której dorobiła się przez ostatnie tygodnie. Na nos założyła przeciwsłoneczne okulary, pomimo tego, że dzień był zimny i pochmurny. Na wierzch zarzuciła czarny płaszcz przewiązywany w pasie. W dopełniających żałobny strój czarnych szpilkach podeszła do samochodu, w którym już czekał na nią Henio, wsiadła do środka i ruszyli razem do kościoła na ulicy Bajana.

Ceremonia przebiegła sprawnie i szybko. Pomimo tłumów, jakie przybyły na pogrzeb znanego polityka i biznesmena, mało kto z obecnych ludzi podchodził do Malwiny. Nie była rozpoznawalna, nikt z osób z najbliższych kręgów ojca jej nie kojarzył. Oprócz księdza i kilku osób, które były bardziej znajomymi Malwiny niż Nevela, nikt nie zawracał jej głowy. Dziewczynie było to na rękę, ponieważ nie miała ochoty z nikim rozmawiać. A już na pewno nie była w stanie przyjmować kondolencji po ojcu, którego obecnością nawet nie zdążyła się nacieszyć. Jego życie przeminęło i już nigdy nie będą w stanie nadrobić tego, co zniszczyli przez te lata żyjąc z daleka od siebie. To uczucie miało jej towarzyszyć już zawsze. Kiedy te myśli znów zagościły w jej głowie, poczuła falę smutku i mdłości, które były trudne do opanowania. Cieszyła się, że zbliża się koniec uroczystości. Jeszcze tylko kilka osób i cmentarz opustoszeje, a Henio będzie mógł ją odwieść do mieszkania, w którym będzie się mogła skryć przed światem.

Zimna S OdwilżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz