𝑷𝒂𝒓𝒕2 ♡︎

636 51 45
                                    

Przez całą drogę rozmawiałem z moją nową rodziną. Okazali się naprawdę świetni od razu po nich widać, że łączy ich prawdziwa miłość. Pytali mnie o szkołę, kolegów, zainteresowania, o wszystko. Przez moment czułem się dziwnie. Ktoś w końcu się mną interesuję, mogę coś opowiedzieć bez obaw, że każdy mnie nie słucha i mnie nie chce. Dowiedziałem się, że dzisiaj wieczorem przyjdą znajomi Tae i Kooka i zjemy razem kolację. Powiedzieli mi, że nie naciskają na mnie bym mówił do nich tato i jeśli chce to mogę mówić im po imieniu póki się nie przyzwyczaję.

- Tak właściwie to czemu wzięliście akurat mnie? Chodzi o to, że ja jednak nie jestem bobasem tylko nastolatkiem, a najczęściej ludzie biorą małe dzieci by wychowywać je od prawie samego początku. - spojrzałem w przód na kierującego Taehyunga w okularach przeciwsłonecznych

- Jesteśmy zbyt zajęci by wychowywać małe dziecko, takie szkraby potrzebuję całodniowej uwagi, a nie chcieliśmy żeby to jakaś opiekunka wychowała nasze dziecko. Tobie nie trzeba zmieniać pieluchy lub dawać mleczko w butelce. Chcieliśmy być w końcu rodzicami by dać komuś cały niewykorzystany zapas naszej miłości. Tak o to; BUM! pojawiasz się ty! - odpowiedział Gguk

- Oh, rozumiem. - mruknąłem by zakończyć tą krótką wymianę zdań

Podejrzałem, że GPS pokazuje pół godziny drogi. W aucie za sprawą TaeTae rozbrzmiewały stare miłosne piosenki. Przez jakąś godzinę słuchaliśmy najbardziej wybitnych kompozytorów jakich znam, ponieważ to ja wtedy przejąłem dj'owskie stery. Wyszło na jaw, że mamy ze starszym dużo wspólnego. Długo rozmawialiśmy o tym jakie są nasze ulubione obrazy, opery i wiele innych artystycznych bzdetów. Jungkook przyglądał nam się wtedy spod czarnej czupryny uśmiechając się króliczo. Mimo, że znam ich ledwie kilka godzin to czuję jak więź między nami nawiązuję się powoli.

- Okej, szykuj się, jesteśmy na miejscu młody. - wyrwał mnie z zamyśleń głęboki głos Kima

Odpiąłem moje pasy bezpieczeństwa po czym wysiadłem z auta zahaczając nogą o wzniesienie, najpewniej wywaliłbym się na twarz gdyby nie Jeon w porę łapiący mnie.

- Aż tak ci się śpieszy? - zaczął się śmiać, po czym postawił mnie do pionu

- Przepraszam, i dz- dziękuję za złapanie mnie. - odpowiedziałem spalając buraka

- Nie przepraszaj, w końcu od tego tu jestem czyż nie? - uśmiechnął się ponownie

Po chwili odszedł uprzednio upewniając się, że moja równowaga jest odzyskana. Gdy już niższy podał mi moją walizkę z bagażnika, podążyliśmy wzdłuż niesamowitego ogrodu.

Przypatrywałem się wszystkim kwiatom i roślinom. Była tam nawet fontanna, ciekawe kto zajmuje się całą zielenią.

- Sami ogarniacie cały ogród czy jest od tego ogrodnik? Czy mógłbym kiedyś pomóc w pielęgnowaniu kwiatów? Są prześliczne. - westchnąłem lekko

- Tym wszystkim zajmuje się tutaj nasz przyjaciel ale również ogrodnik Namjoon, na pewno byłby zachwycony drobną pomocą, spytaj się go później. Jeśli nie będzie nas przy tobie by ci go wskazać, to jest on wesołym olbrzymem, który myśli, że jest malutki, łatwo go wypatrzysz. - mrugnął do mnie jednym okiem ciemny blondyn ukazując swój kwadratowy uśmiech

Tak długo zachwycałem się ogrodem, że nie zauważyłem do jak wielkiego domu zmierzamy. Jeden z nich musiał być megalomanem*, tylko który? Kiedyś się tego pewnie dowiem.

- Co chcesz dzisiaj na kolację? Dochodzi już szósta, musisz być głodny. - spytał się mnie jeden z moich tatów

- Obojętnie mi. - rzuciłem lekko z uśmiechem, w końcu czuję, że wszystko będzie dobrze

- Na sto procent jest jakieś danie, które uwielbiasz. - drążył temat jasnowłosy

- Jakbym już miał wybierać, to chyba sushi. Lecz nigdy jeszcze nikt nie nauczył mnie jak prawidłowo jeść pałeczkami... - skrzywiłem się przypominając sobie moje daremne próby jedzenia

- W takim razie postanowione, dzisiaj sushi i nauka jedzenia pałeczkami. - uśmiechnął się ponownie, po czym pochylił się w bok do mnie - Spokojnie nie jesteś sam Kook też potrzebuję nauki. - do moich uszu dopłynął aksamitnie gładki śmiech

- Ej, słyszałem to! - krzyknął oburzony

- No co? Mówię prawdę!

- Śpisz na kanapie! - powiedział szatyn otwierając drzwi wejściowe

Gdy przekroczyłem próg nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Wszystko było wielkich rozmiarów i wyglądało tak drogo, że nawet gdybym sprzedał całego człowieka na ciemnej stronie internetu to nadal nie byłoby mnie na to stać.

- Chcesz zobaczyć swój pokój? Projektant zaprojektował jego wnętrze na postawie informacji, które udało nam się wybulić od tego dziada Seoyong'a, naprawdę gość nie do zniesienia. Do tego nic o tobie nie wiedział, jedyne co wiedzieliśmy to było to, że lubisz muzykę, książki i jesteś raczej spokojny. Miejmy nadzieję, że pokój ci się spodoba. - trajkotał Taehyung niby do mnie, ale z perspektywy osoby trzeciej można byłoby rzec, że rozmawiał sam ze sobą

- Jestem pewny, że będzie wspaniały. - zapewniłem go

Weszliśmy po czarnych bajeranckich schodach, po czym skręciliśmy do pokoju po lewej stronie korytarza.

- Voila! - starsi przepuścili mnie w drzwiach

Wszedłem w głąb jasnego pomieszczenia, kręcąc się powoli by zobaczyć cały pokój. Ukradkiem zobaczyłem jak moi 'tatowie' stoją oparci o futrynę i przyglądając się mojej reakcji. Pierwsze co zauważyłem to wielki regał na książki, pusty oczywiście. Białe biurko prosto przy oknie, stała na nim lampka, organizer i komputer stacjonarny. Cała przestrzeń była zaaranżowana cudownie, utrzymana w jasnych kolorach i co najbardziej mnie zainteresowało była minimalistyczna.

- Nie znaliśmy twoich ulubionych autorów więc w najbliższym czasie zamówimy książki takie jaki chcesz i wypełnimy nimi te puste półki.

- Dziękuję, to wszystko jest jak sen, nie mogę uwierzyć w moje szczęście. Dziękuję. - starłem samotną łzę z policzka wierzchem dłoni

- Ojejku, nie płacz, choć tu. - powiedział spokojnie Jungkook

Podszedłem do nich, po czym zamknęli mnie w uścisku. Czułem ciepło, nie tylko te, które wydziela drugi człowiek. Te ciepło dobiegało ze środka, wypływało powoli. Kojąca fala szczęścia, która przyniosła ze sobą na brzeg ukojenie i poczucie bezpieczeństwa. Miałem nadzieję, że odpływ nigdy się nie zjawi.

- W takim razie rozpakuj rzeczy, my będziemy na dole. Przy okazji rozejrzyj się po domu jak będziesz już do nas schodził. - Taehyung pocałował czubek jego głowy na odchodne

Został sam w swoim pokoju, w swoim domu, swojej rodziny. Gdyby wierzył w Boga zapewne teraz padłby na kolana i dziękował mu za cuda które zesłał. Rzucił się na łóżko. Kontrolnie uszczypnął się w ramię, żeby na pewno wiedzieć, że nie jest w krainie Morfeusza, który postanowił być dla niego łaskawy. Lecz nie, to działo się na prawdę. Nie spodziewał się, aż takiej burżu-azji.

Przetarł swoją twarz dłońmi, by następnie wstać. Wszystkie swoje ubrania poukładał na swoje miejsca, swoje książki i różne rzeczy muzyczno-artystyczne położył na półki regału. Wszystko było czystą harmonią. Otworzył drzwi by zejść na dół.

Gdy tak szedł już w dół po schodach usłyszał głosy, które z pewnością nie były ani Taehyunga ani Jungkooka

***********************

*MEGALOMAN - człowiek z manią wielkich rzeczy

_________________________
Jak myślicie czyje to były głosy😳?
Koniecznie dajcie znać w komentarzu.
❤️powoli się rozkręcamy 1104 słowa❤️

ᴜɴsᴘᴇᴀᴋ ɴᴀᴍᴇ [ZAWIESZONE]Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα