𝑷𝒂𝒓𝒕1 ♡︎

750 55 52
                                    

- Jak to jest być adoptowanym przez parę pedałów, Wooyoung? - chłopak ze starszej klasy popchnął mnie w przód, tak więc upadłem na twarz - Pewnie, biorą cię tylko po to bo szukają kogoś do pieprzenia. Ja na twoim miejscu od razu bym zatrudnił się w burdelu, jak i tak tam skończysz, cioto. - plunął mi prosto w twarz, po czym pobiegł do swojej grupki kolegów

Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia skąd ponad połowa szkoły wie, że "za miesiąc ten pedał będzie się wynosił", ale wisi mi to. Cieszę się, że w końcu będę mieć rodzinę, no i oczywiście zostawię tą zacofaną budę daleko od siebie. Gdybym miał zostać tu jeszcze choćby rok, to prędzej dałbym sobie kulkę w łeb. "Pedagog szkolna" (bo taki ma podobno tytuł, ale pedagogiem to może być co najwyżej warzyw, myślę, że ta fucha nie była jej pisana) ostatnio wzięła mnie do swojego gabinetu, by ze mną porozmawiać. Pierdoliła o tym, że szkoda jej tego, że opuszczam tą szkołę. Pytała się również czy nie przeszkadza mi to, że będę miał dwóch ojców, odpowiedziałem jej, że miłość to miłość, a najważniejsze jest to, by mnie kochali. Oczywiście spojrzała się na mnie spod ukosa, wtedy już wiedziałem, że nigdy więcej się do mnie nie odezwie.

- Wooyoung, spakowany? - spytał główny opiekun chłopięcej części jedynego sierocińca w Daegu - Przed tobą długa droga, ponad godzina jazdy.

- Tak wiem. Spakowany, przygotowany.

- Co masz robić gdyby coś się stało lub okazało się, że jesteś w niebezpieczeństwie? - spytał nachylając się i przechylając głowę

- Dzwonić to pana lub na numer ratunkowy, tak wiem. Wiec mają być po m-- nie zdążyłem dokończyć przez rozbrzmiewający dzwonek telefonu

- Lee Seoyong sierociniec główny Daegu, słucham.

Pan Lee rozmawiał nie długo, po czym spojrzał się na mnie poważnie.

- Pożegnaj się i wychodzimy. - mruknął, stając pod ścianą by poczekać na mnie

- Możemy iść, nie mam z kim się żegnać. - odparłem dość ponuro

Nie miałem nawet do kogo powiedzieć "Pa już więcej się nie zobaczymy" ludzie mnie nienawidzili. Wolałem też się nie przywiązywać, ludziom ufać nie można.

Wyszliśmy z pokoju, miałem tylko jedną dość dużą walizkę. Jestem minimalistą, nie potrzeba mi więcej rzeczy niż ciuchy i książki które kocham. Podążając długimi zimnymi korytarzami mój mózg produkował nadmiernie dużo myśli. Co jeśli jednak Felix miał rację i oni serio chcą zrobić mi krzywdę? Nie. Muszę się ogarnąć, nie mogę tak myśleć, tylko dlatego że to para mężczyzn. Możliwe, że to moja życiowa szansa. Wyszliśmy przed budynek, gdy już przystanęliśmy na parkingu zobaczyłem czarny duży samochód. Musiał kosztować krocie, nawet wolę o tym nie myśleć. Jak na zawołanie wysiadło z niego dwóch facetów. Jeden trochę wyższy i lepiej zbudowany, ubrany cały na czarno. Drugi wyglądający o wiele przyjaźniej, jego ciuchy były stonowane w odcieniach jasnych takich jak brąz czy choćby biel.

- Dzień dobry! Kim Taehyung, Jeon Jungkook, to jest właśnie Kim Wooyoung.

- Dzień dobry! - mężczyzna w czerni zmierzył go wzrokiem, po czym wymienili między sobą podanie rąk.

- Jesteś gotowy? - spytał jak przypuszczałem Kim Taehyung, nachylając się do mnie.

Kiwnąłem głową na znak "tak".

Wtedy wiedziałem, że moje prawdziwe życie dopiero się zaczyna

_____________________________
DiabolusCorydon wbiajć do tej osóbki
dzięki niej postanowiłam zrobić to ff
o które mnie prosiliście

ᴜɴsᴘᴇᴀᴋ ɴᴀᴍᴇ [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now