Rozdział 33

147 14 33
                                    

Jay szedł tuż za sierżantem i Hailey. Wyprzedzili go przy ostatnim zakręcie, kiedy skupił się na kolejnych zwłokach. Znaleźli już pięć ciał. Dwóch znalazł Adam i agent Zidan na tyłach budynku. Wyglądało to na egzekucję. Mimo iż stary szpital był parterowy, posiadał wiele pokoi, które dokładnie musieli sprawdzić, aby mieć pewność, że w któreś nie chowają się napastnicy. Idąc wolno, ale dynamicznie przed siebie w końcu dwie grupy się spotkały.

- Z mapy wynika, że mamy jeszcze pięć sal tutaj i cztery za drzwiami po prawej - rzucił Ruzek. Sierżant dał znak i Jay wraz z agentem wyszli pierwsi osłabiając resztę. Na końcu korytarza zobaczyli leżące kolejne ciało. Tyle, że mężczyzna jeszcze żył.

- To Ivan - rzuciła Hailey zerkając ukradkiem na Jaya. Miał nietęgą minę. Detektyw zastanawiała się o czym myśli właśnie jej partner. Jednak nie miała śmiałości zapytać. Przynajmniej nie teraz, nie przy wszystkich.

Patrząc na leżącego Rosjanina,  z którego krew lała się jak z dziurawego węża ogrodowego, Jay nie czuł żadnej litości. To go przerażało, ale puki nie zobaczy na własne oczy, że jego brat jest cały nie miał zamiaru tego zmieniać. Przykucnął po drugiej stronie mężczyzny i złapał jego głowę. Zamglone oczy prawie nieżywego obcokrajowca błądziły po twarzy detektywa.

- Po...móż...mi! - wystękał łamaną angielszczyzną.

- Gdzie jest lekarz którego porwałeś? Gdzie jest Will? - Jay potrząsnął jego głową olewając prośbę umierającego.

- Pomóż! - znów błagał! Ostatkiem sił otworzył szeroko oczy i znów chciał coś powiedzieć, ale nie było mu to dane. Zamknął oczy i płytkim tchnieniem sprawił, że wszyscy wokoło zamilkli. Halstead zacisnął zęby by powstrzymać się od krzyku. Miał ochotę wrzeszczeć ze złości i bezsilności. Dopiero ręką jego partnerki sprowadziła go na zimie.

- Jay! - spojrzał na nią. - Idziemy dalej! - poleciła mu, dając mu znać, że jeszcze jest nadzieja! Bez większych protestów ruszył w korytarz po prawej.

Minęli drzwi sprawdzając pokój za pokojem. Weszli do ostatniego, kiedy po korytarzu przeszedł stłumiony dźwięk wystrzału. Dobiegał zza drzwi, z drugiego końca korytarza.



Karen klęcząca na prawym kolanie, miała zamknięte oczy i czekała na ten ogrom bólu jaki miał przynieść przeszywający ją pocisk z broni Rosjanina. Nigdy nie pomyślałaby, że zginie nie patrząc ostatni raz na świat. Ale co miała do podziwiania w tej obrzydliwej sali starego szpitala East Mercy. Chciała sobie samej umilić ten moment wyobrażając sobie dom w Phoenix i siedzącego z nią przy kominku....

Moment....

To trwa za długo!,  pomyślała.

Dziwne uczucie zawładnęło jej ciałem. A kiedy usłyszała jak na ziemię pada ciało otwarła oczy. Otwarła je jeszcze szerzej widząc jak przed nią na ziemi leży nieżywy Alexei Smirnov z wielką dziurą na klatce piersiowej, tuż nad sercem. Jego twarz wykrzywiona w grymasie zaskoczenia dowodziła tego, że też nie spodziewał się takiego zakończenia. Plama krwi robiła się coraz większa i zalewała podłogę. Tylko jak to się stało?

Alley nie pociągnęła za spust! Nie mogła! Jej paraliż był tak wielki, że była w stanie tylko zamknąć oczy. Wiec jak to się stało, że Smirnov leży teraz wypompowany jak wydmuszka!

Szukając odpowiedzi oficer zerknęła w prawo! Tam gdzie był stół operacyjny! Tam gdzie przy nim na krześle siedział ranny Will. Siedział i trzymał w ręku broń. Dziewczyna starała się logicznie połączyć fakty, ale zdumienie było zbyt duże. Mogła wydusić z siebie tylko krótkie pytanie. 

Hunter - CHICAGO P.D. FFWhere stories live. Discover now