Rozdział 14

150 11 29
                                    

 Mimo, że zespół, jak i Dawson nie otrzymali jasnej odpowiedzi na pytanie czy Karen zabiła zbiegów, Hank postanowił wypuścić oficer Alley. Czuł, że to nie koniec, a ona nie jest ich największym wrogiem. Chciał sprawdzić co dziewczyna planuje. Miał nosa do młodych policjantów i z minuty na minutę bardziej wątpił w jej winę. Postanowił więc wysłać Hailey do niej i przyprowadzić do biura. Gdy dziewczyna wyszła z korytarza zatrzymała się widząc tam tłum ludzi. Nie tylko policjantów wydziału, ale także dwóch agentów i Antonio. Na dodatek wlepiali swój wzrok  w nią jakby oczekiwali czegoś, czego nie mogła im dać. 

- Jesteś wolna, jak z resztą mówiłaś - westchnął Voight ukrywając bądź co bądź frustrację.

- Fakt, a odzyskam moje rzeczy? - zapytała patrząc na worki położone na biurkach. Był w nich wszystkie rzeczy z plecaka, w tym broń i akta. Na dodatek wyczyścili też pikapa, bo były tam też skradzione przez nią leki. 

- Nie - odparł pewnie.

- Broń i wóz są moje! Nie jestem zatrzymana ani zawieszona. Przynajmniej na razie...

- Auto nie należy do ciebie - wypomniał jej z drwiącym uśmiechem Halstead. 

- Dostałam je od tamtej kobiety więc należy do mnie. A chciałabym go w końcu zwrócić. 

- Nie możesz opuszczać stanu - upomniał ją sierżant. 

- Dobrze w takim razie i tak będę go potrzebować - Hank kiwnął głową do Ruzeka, a ten oddał worek z kluczykami do auta i dokumentami.

- A broń? - zapytała pewna, że i ją odzyska. 

- Nie dostaniesz jej - powiedział sierżant pewnie i z uśmiechem.

- Nie jest pan moim przełożonym, nie może mnie pan zawiesić.

- Ale my możemy to załatwić za niego - wtrąciła się agentka Bell. Karen zmierzyła ją wzrokiem wiedząc, że to co mówi jest prawdą. Odpuściła więc chcąc szybko opuścić tamto pomieszczenie.

- Jeśli zaopatrzysz się w inną i użyjesz jej, nie licz na taryfę ulgową - Karen spojrzała na sierżanta i chciała się zaśmiać, ale zdawała sobie sprawę, że to nie będzie pomocne teraz.

- Zapamiętam - odparła ze skinieniem głowy. Rzuciła ostatnie spojrzenie Dawsonowi, a potem zniknęła na schodach. 




- Co robimy? - zapytał Halstead. Nie w smak mu było to co robi szef. Policjantka go denerwowała.

- Czekamy. Dziewczyna jest bystra i na pewno nie wskaże nam odpowiedniego kierunku od razu - odparł zamyślony. - Wam na razie podziękuję - zwrócił się do agentów. - Wiem, że  chcecie ją przesłuchać, ale myślę, że dobrze robicie odpuszczając.

- A mamy inne wyjście - zaśmiał się agent Zidan posyłając Hailey spojrzenie za jakie Jay zabiłby go łyżeczką do lodów!

- Antonio, jeśli możesz, zostaniesz z nami? - zapytał będąc świadomym, że jego obecność nie będzie pomocna, ale za to będzie go miał na oku. 

- Oczywiście, nie pozwolę by Karen została wciągnięta w nic więcej - odparł znikając w korytarzu, darując na koniec mordercze spojrzenie Halsteadowi.




Wsiadła w pikapa i ruszyła w bliżej nieokreślonym kierunku. Czuła, że dostanie ogon, a na pewno jakiś nadajnik już jest w jej samochodzie. Skręciła za rogiem i rozbroiła swoje kluczyki do auta. Nic w nich nie było. Rozejrzała się dookoła. Gdzie moglibyśmy ukryć GPS? Chyba wszędzie ale najbardziej prawdopodobne jest wnętrze., uśmiechnęła się na myśl jaka wpadła jej do głowy. Pojechała w stronę stacji. Musiała zatankować, ale i przy okazji zrealizować swój plan.


Hunter - CHICAGO P.D. FFDonde viven las historias. Descúbrelo ahora