11. Emocje To Słabość

199 12 0
                                    

- Eight?!

Dziewczyna siedziała na parapecie z nogami spuszczonymi w dół. Wyglądała jak samobójca rozmyślający nad swoim życiem.

- Eight? - zapytał ponownie, powoli podchodząc bliżej. - Eight nie rób tego. - wyciągnął w jej stronę ręce.

- Nie zamierzam skoczyć jeśli o to ci chodzi. - zaśmiała się gorzko. - By żyć trzeba mieć odwagę, samobójca to tchórz nie umiejący poradzić sobie z problemami. Ja nie jestem jednym z nich. - mówiła patrząc w niebo.

Five także siadł na parapecie, spuszczając nogi w dół. Uniósł głowę, podziwiając gwiazdy. Dochodziła pierwsza więc było ich całkiem sporo.

- Co się stało?

- Mała sprzeczka. - odparła wymijająco - Nie chce o tym rozmawiać.

- Posłuchaj... - zaczął.

- Nie, Five to ty posłuchaj. -przerwała mu. Szczerze? Bała się tej rozmowy, jednak kiedyś trzeba ją odbyć - Co do tamtej sytuacji...ja nie powinnam tak reagować. Po prostu... - wzięła głęboki wdech - nagłe moce, przeprowadzka tutaj, treningi, śmierć rodziców, ten facet to wszystko mnie przerosło. Nie powinnam na ciebie naskakiwać, w końcu nic takiego nie zrobiłeś. Wiem, że ty mnie tu sprowadziłeś. Przepraszam i... dziękuję za wszystko.

- Spójrz na mnie. - rozkazał.

Anabel wykonała polecenie i po chwili spoglądała w zielone oczy przeszywające ją na wylot.

Gdy się odwróciła zobaczył jej zmęczenie. Zarówno fizyczne jak i psychiczne. Była wykończona. Wiedział, że to dla niej za dużo, ale wierzył też, że sobie poradzi.

- Również przepraszam. - powiedział niemal niesłyszalnie.

- Woow. Czy Five Hargareves właśnie przeprosił? - zapytała z lekkim uśmiechem. -Tego się nie spodziewałam.

- Jeśli komukolwiek powiesz będę musiał cię zabić. - zaśmiał się.

- Wcale nie jesteś bezuczuciowym dupkiem za jakiego każdy cię ma. - ponownie spojrzała w niebo.

- Ty też uważasz mnie za dupka? - zapytał, uważnie studiując jej profil. Nie wiedział czemu, ale naprawdę był ciekawy odpowiedzi.

- Tak. - odpowiedziała - Z poczatku tak. Myślałam, że jesteś tylko bezdusznym chłopcem obojętnym na cierpienia innych...i w ogóle obojętnym na cokolwiek. - uśmiechnęła się smutno - Wybacz określenie, ale jesteś kurewsko pewny siebie. Uważasz, że jesteś najlepszy przez co każdy ma cię za egoistycznego dupka. Nigdy nie słyszałam byś kogokolwiek przeprosił. - ponownie spojrzała w jego zielone oczy - Lecz masz też drugą twarz. Potrafisz być altruistą. W głębi serca boisz się okazywać emocje. I możesz zaprzeczać ile chcesz, możesz bić się z Diego i Lutherem do upadłego, wykorzystywać Klausa, obrażać Bena, kłucić się z Alison czy rzadziej Vanią, ale ja wiem, że zależy Ci na nich zależy. Zależy Ci na nich cholernie. Widzisz nie jesteś dupkiem i nie musisz być nim zawsze. Obojętny na cierpienia innych też nie jesteś, przynajmniej nie w stu procentach, a ja mam na to dowód. Przeprosiłeś. - mówiła z grobową powagą. Spoglądała w jego oczy jakby chciała przejrzeć go na wylot.

Five uważnie jej słuchał nawet na moment nie odwracając spojrzenia. Może nie znał jej dobrze, ale ona znała go lepiej od niego samego.

- Powiedzmy  że masz rację, ale z jednym muszę się nie godzić. - mówił. Anabel zaciekawiona czekała na kolejne słowa. - Nie boję się okazywać uczuć. Po prostu uważam, że emocje to słabość, którą można wykorzystać przeciwko tobie.

- A Five Hargareves nie ma słabości. - przytaknęła.

Znów zapadła cisza. Każde z nich pogrążone było we własnych myślach. Eight myślała o rodzicach, siostrze, która ją znienawidziła, zdolnościach jakie posiadała do niedawna i o jednym przeklętym dniu, w którym wszystko się skomplikowało. Zastanawiała się czy gdyby wszystko stało się inaczej wciąż, by żyli?

- Opowiesz mi o nich? -posłała mu pytające spojrzenie - Wiesz... o rodzicach. Ty wiesz o mnie całkiem sporo, a ja nawet nie znam twojego prawdziwego imienia.

- Chcesz tego słuchać? To może trochę zająć. Wiesz, że nie musisz. Nie chcę cię zadręczać swoimi problemami. Jutro rano masz trening, powinieneś się wysypać. - zaczęła się mieszać. Naprawdę nie chciała, by miał przez nią kłopoty.

- Mną się nie przejmuj, poradzę sobie. Poza tym i tak już nie zasnę, a ty wyglądasz jakbyś potrzebowała rozmowy. Z resztą sama mówiłaś że nie muszę być dupkiem cały czas. - uśmiechnął się.

- Dobrze...- zaczęła

- Zaczekaj tu, zaraz wracam. - usłyszała puf i została sama.

- Świetnie - westchnęła.

Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz