7. Nie Mamy Czasu

221 12 4
                                    

- To bez sensu. - westchnął zrezygnowany Diego. - Szukamy od godziny, a po niej ani śladu.

- Może się rozdzielimy? Będzie szybciej. - zaproponował numer Jeden. Five tylko przekręcił oczami i bez słowa ruszył w przeciwnym kierunku. - A ty co robisz?! - zawołał za nim.

- Rozdzielam się! - odpowiedział. Luter pokręcił głową z dezaprobatą i uczynił to samo.

Droga mu się dłużyła. Gdzie właściwie powinien szukać? Nie znali się dobrze. Właściwie w ogóle się nie znali. Wiedział o niej tylko tyle, że nie może spać przez koszmary, a nawet tego mu nie powiedziała - sam się domyślił.

Sfrustrowany przeniósł się na główną ulicę. Przeszukał sklepiki, restaurację i nic. Widocznie nie chce być znaleziona, więc po co szukać? Zaczął przeszukiwać jeden z zaułków, który okazał się strzałem w dziesiątkę, bo po chwili zobaczył Eight leżącą na podłodze. Podszedł do niej.

- W końcu. - szepnął bardziej do siebie. Rozejrzał się. Jego wzrok zatrzymał się na martwym mężczyźnie. Domyślał się co tu mogło zajść. Znów spojrzał na Anabel. Szturchnął ją kilka razy, ale dziewczyna nadal się nie ruszała. - Świetnie. - westchnął. Ułożył jedną rękę pod kolana, drugą natomiast podłożył pod plecy i uniósł w stylu panny młodej.

Dopiero, gdy znów znalazł się na dobrze oświetlonym chodniku zauważył, że z jej głowy kapią szkarłatne krople krwi. Bez większego zastanowienia teleportował ich do akademii.

- Co jej się stało? - zapytał Reginald schodząc ze schodów.

- Nie wiem, taką ją znalazłem. - odparł. Nie chciał dzielić się swoimi przemyśleniami nie będąc ich pewien.

- Daj mi ją. Nie mamy czasu. - Five posłusznie przekazał mu nieprzytomną dziewczynę. - Grace przygotuj salę szpitalną. - rozkazał i sam ruszył w jej kierunku, zostawiając chłopaka samego.

***

- Nie możemy jej stracić. - powiedział pewny. - Jeszcze raz. - Grace ponownie użyła defibrylatora.

Anabel leżała na łóżku szpitalnym. Kardiomonitor pokazywał zatrzymanie akcji serca. Grace i Reginald robili wszystko co mogli, ale było za późno. Straciła za dużo krwi, za długo czekała na pomoc.

***

Szła przez słoneczne pole usłane makami. Pierwszy raz od tygodnia była naprawdę szczęśliwa. Czuła, że to jest jej miejsce. W pewnym momencie na końcu dróżki, którą kroczyła zobaczyła Kobietę. Kobietę, którą poznałaby wszędzie.

- Mamo! - krzyknęła. Zaczęła biec, by ostatecznie wpaść w jej ramiona. - Tak tęskniłam. - Bardziej się w nią wtuliła. - Przepraszam, ja naprawdę nie chciałam.- spojrzała na matkę ze łzami w oczach.

- Małpko...- klękła, łapiąc ją za ręce. - ...to co się stało nie było twoją winą. Nie obwiniaj się za coś na co nie miałaś wpływu. Rozumiesz? - powiedziała pewna swego. Anabel tylko skinęła pociągając nosem. - Obiecujesz? - upewniała się.

- Obiecuję.

- Dobrze. - powiedziała z uśmiechem. - Nie możesz tutaj zostać.

- A- ale ja nie chcę wracać! Chcę zostać tutaj...z tobą. - po jej policzkach spłynęły łzy.

- Och małpko...jeszcze się zobaczymy, obiecuję, ale teraz musisz iść. To nie jest twój czas. - Uśmiechała się smutno. - Masz przed sobą całe życie no i...ktoś musi zająć się Izabel. - obie zaśmiały się przez łzy. Za nimi pojawiło się jasne przejście.

- Kocham cię, mamo.

- Ja też was kocham skarbie. - ostatni raz przytuliła córkę. - No leć już. - powiedziała. Anabel ruszyła w stronę światła.

***

Grace stała nad ciałem dziewczyny obserwując ją ze smutkiem. Właśnie miała nakrywać jej ciało prześcieradłem, by przypadkiem któreś z dzieciaków się nie przestraszyło, lecz nagle Eight otworzyła swoje błękitne oczy...

Przepraszam za tak długą nieobecność, już jestem z powrotem. Mam nadzieję że rozdział się podobał, widzimy się niedługo.

Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY Where stories live. Discover now