10. Eight?!

191 10 1
                                    

Od zniknięcia mocy Eight minęły dwa dni. Dwa dni, które spędziła na badaniach w salce szpitalnej lub izolatce. Przez ten czas nie mogła się z nikim widywać czy porozmawiać, więc miała całe noce na rozmyślanie.

Dziś rano Reginald pozwolił jej wrócić do rodzeństwa. Gdy opuściła progi,, tymczasowego pokoju,, ze zdziwieniem odkryła, że jest późny wieczór, a może nawet noc. Zapytała o to Ojca, lecz ten powiedział tylko:

– Środki bezpieczeństwa.

Więc Anabel stwierdziła, że to koniec tematu. Droga nie zajęła wiele czasu i po kilku minutach stała przy szafie w swoim pokoju. Nie miała zamiaru iść spać, a w piżamie chodzić nie będzie. Sięgnęła białe, luźne dresy i czarną, luźną podkoszulkę. Wzięła ciuchy, poszła do łazienki.



Zimny prysznic dobrze jej zrobił, co prawda nie zwrócił nadprzyrodzonych zdolności, ale jeśli ma być szczera - nie tęskni za nimi, a wręcz przeciwnie - cieszyła się że zniknęły. Miała pojęcie że niektórzy marzą o niezwykłych mocach, by móc ratować świat, sama miała kiedyś takie marzenie, ale gdy już się spełniło... Nie zrozumcie jej źle, nie to, że była niewdzięczna tylko... Gdyby miała wybór oddałaby swój dar. Może wtedy rodzice by żyli...

Owinęła się miękkim ręcznikiem, podchodząc do lustra nad umywalką. Jak zawsze zobaczyła błękitne oczy. Blond włosy, przez które wołali na nią śnieżynka i jak na Hiszpankę trupio bladą cerę, chociaż po zastanowieniu pasowały do jej specjalizacji.

Ubrała się, wsadziła rękawiczki do kieszeni spodni - na wszelki wypadek, wysuszyła włosy, które następnie związała w luźnego koka i opuściła łazienkę. Szła korytarzami aż dotarła pod drzwi jednego z pokoi. Zapukała, a po otrzymaniu odpowiedzi niepewnie je otworzyła...

**

Five z frustracją skreślał kolejne obliczenia. Planował małą podróż w czasie, lecz bez tych wyników mógł utknąć w czasie lub przestrzeni, a tego nie chce.

Po kolejnej nieudanej próbie wściekłość przejęła kontrolę i wszystko, co znajdowało się na biurku w jednej chwili wylądowało na podłodze. Nie miał zamiaru tego sprzątać, przynajmniej nie teraz.

Podszedł do regału i bez patrzenia chwycił pierwszą lepszą książkę. Lektura okazała się dość wciągająca.

Leżał spokojnie, gdy poczuł przeszywający ból głowy. Podniósł się do siadu, spuszczając nogi z łóżka. Teleportował się, a po chwili wrócił z tabletką i szklanką. Zażył lek przeciwbólowy, zapijając wodą. Ponownie wrócił do czytania.

Czas mijał, a jego stan nie ulegał poprawie. Przed oczami przelatywały mu sceny, lecz nie pamiętał, by, w którejś z nich uczestniczył.

Miał zamknięte oczy. Nic nie widział. Po policzkach spływały łzy. Czuł je. Tak jak czuł złość, żal i niezrozumienie. Wiedział że, ktoś kogo kochał go zranił, ktoś komu ufał. Kto? I dlaczego? Nie wiedział.

W końcu uniósł powieki. Ujrzał blondwłosą dziewczynę o szarych oczach. Natychmiast ją poznał, to była Izabel. Sierota, która wtargnęła do jego domu wraz z Eight. Mówiła coś. Mówiła, lecz nic nie słyszał. Zupełnie jakby ogłuchł. Machała energicznie rękoma, oczy się zaszkliły, a ruchy warg stały się szybsze. Krzyczała.

Teraz on przemówił. Wciąż głucha cisza. Izabel poruszona jego słowami pokręciła przecząco głową. Znów niemo podniosła głos. Five odwrócił się w stronę drzwi, ale zatrzymała go chwytając za rękę. Nie poczuł ciepła bijącego od drugiej osoby tylko żywy ogień. Poczuł ogień gdy ich skóry się zetknęły. Raptownie wyzwał się z uścisku i opuścił pokój.

W tym samym momencie usłyszał trzask po drugiej stronie korytarza.

Szedł na strych. Wspiął się po schodach i spojrzał w stronę okna...

Tu wizja się urwała, a ból głowy minął. Minął pozostawiając tylko złe przeczucie. Czyimikolwiek oczami widział nie planował czegoś mądrego. Skupił się i po chwili znalazł się na poddaszu. Spojrzał w stronę okna i zobaczył...

– Eight?!

Wesołego Alleluja
Mokrego śmigusa
I
Wesołych Świąt!

Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz